Pleszewianki rozpoczęły świętowanie Dnia Kobiet. Zwykle bawią się we własnym gronie. Panowie bywają zapraszani do zabawiania pań albo do wręczania kwiatków.
Ryszard Jentek - przewodniczący Osiedla Rodzinnego i zastępca burmistrza Arkadiusz Ptak
Tak było na sympatycznej imprezie zorganizowanej w sobotę w nowym wigwamie przy ul. Piaski na Osiedlu Rodzinnym. Płonął ogień w kominku, przy stołach suto zastawionych talerzami z kanapkami, ciastami, przekąskami zasiadły mieszkanki osiedla.
Panów było niewielu i to ci z Zarządu Osiedla z szefem Ryszardem Jentkiem na czele. Dwoiła się i troiła Renata Garsztka z zarządu osiedla i radna w jednej osobie. Towarzyszyła jej synowa i wnuczka, były więc reprezentowane trzy pokolenia.
Renata Garsztka z córką i wnuczką obok Stefania Tomczak
Podobnie było w przypadku pań Tomczak: Stefania, Beata i mała Ania. Pewnie było więcej takich rodzinnych reprezentacji, ale nie wszystkie rozpoznałam. Chociaż w wigwamie spotkałam wiele znajomych pań m.in. Agnieszkę Kusiak – dyrektorkę Miejsko – Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Zaproszenie na imprezę przyjął wiceburmistrz Arkadiusz Ptak. Z uznaniem podkreślał wielką chęć pań do spotykania się na takich towarzyskich imprezach. W przeciwieństwie do panów, którym trudno zebrać „jedenastkę’ do gry w piłkę nożną.
Renata Garsztka, Ryszard Jentek i Arkadiusz Ptak
Po życzeniach były kwiaty – tulipany wręczał paniom wiceburmistrz i pan Ryszard. Były też upominki, bombonierki i mapki powiatu pleszewskiego.
A potem był toast spełniony szampanem i wspólne śpiewanie, do którego zachęcał chłopak z gitarą – czyli sołtys Ludwiny. Andrzej Mizerkiewicz przyniósł teksty i popłynęły piosenki biesiadne m.in.”W siną dal”, „Cicha woda”, „Szła dzieweczka”.
Chłopak z gitarą Andrzej Mizerkiewicz
Śpiewająco...
Kiedy opuszczałam rozbawione towarzystwo, zabawa zaczynała się rozkręcać. Wigwam, którego budowę osiedle sobie wywalczyło w ramach budżetu obywatelskiego, wystarczył do zorganizowania spotkania pań z okazji Dnia Kobiet.
W restauracji BAKS również w sobotę bawiły się panie. Na zdjęciach udostępnionych na portalu społecznościowym, widać było, że świetnie się bawią.
W ostatnich latach kobiety oswoiły Dzień Kobiet. Kiedyś, to znaczy w czasach słusznie minionych, były
obowiązkowo organizowane akademie, apele. Często musiały przygotowywać je same kobiety.
W telewizji pokazywano tego dnia panie, które były bohaterkami pracy socjalistycznej. A zdarzało się, że kobiety z okazji Dnia Kobiet podejmowały czyny społeczne albo zobowiązania o podwyższonej wydajności pracy.
W Związku Radzieckim, Dzień Kobiet zwany Międzynarodowym Dniem Kobiet, był świętem państwowym, podobnie jak Nowy Rok. W państwie świeckim wypełnić miał lukę po zlikwidowanych świętach kościelnych.
W Polsce tak wielkiej rangi, jak w bratnim kraju, Dzień Kobiet nie miał, ale panie otrzymywały od przełożonych dyżurnego goździka, a w latach 80., kiedy sklepy świeciły pustkami, czasem dorzucano czekoladę, mydełko, rajstopy czy nawet ręcznik.
W firmach, które zatrudniały dużo kobiet, organizowano obiad np. w restauracji, gdzie paniom towarzyszyli panowie z firmowego świecznika i to oni za zdrowie pań wychylali kieliszek za kieliszkiem.
Przed Dniem Kobiet w kwiaciarniach pojawiały się kwiaty w myśl hasła „Kwiatek dla Ewy”. Zaczęło się w latach 50. od goździków, potem przyszły tulipany, ale trzeba było się mocno natrudzić, żeby je na 8 marca w szklarniach wyhodować.
Dzień Kobiet w Nowej Wsi koło Gizałek - lata 80. Zdjęcia z archiwum Zbigniewa Haina - na zdj. jego ojciec Zbigniew
W Pleszewie zawsze zdążyli. 8 marca zawsze dostawałyśmy w liceum kwiatki od uczniów, co wiązało się z niepytaniem tego dnia. Były też kwiaty od dyrektora, od panów z komitetu rodzicielskiego, wreszcie od kolegów.
W czasie dużej przerwy zwykle był tort w pokoju nauczycielskim. W latach 90. tort i kawę fundowali nam koledzy. Brali za nas dyżury. święto miały oczywiście też uczennice, które tego dnia były zwolnione z odpowiedzi.
Zawsze też była w szkole akademia, w której to chłopcy się popisywali. A na widowni siedziały tylko dziewczyny i tylko nauczycielki. Panowie chyba mieli lekcje.
Po zmianie ustroju, Dzień Kobiet pozostał, ale świętowany jest nieobowiązkowo i bez zadęcia. Pamiętają o paniach mężowie, szefowie, partnerzy, narzeczeni, synowie, wnuki.
Czasem zapraszają do kawiarni, restauracji, do kina, czy do teatru. Zostają z dziećmi w domu, podczas gdy żona czy narzeczona spędza czas z koleżankami albo u kosmetyczki czy w SPA. Bywa, że gotują obiad, robią zakupy, umilają czas.
W latach 90. Dzień Kobiet organizowała liderka pleszewskiej lewicy Antonina Dąbrowska. Zapraszała panie do restauracji „U Huberta” w Brzeziu, gdzie biesiadowano oczywiście tylko w damskim towarzystwie.
Teraz to panie z KGW oraz szefowe osiedli organizują imprezy dla pań. Na parkiecie szaleją panie od 20 do 80 roku życia. Podkreślają, że tańce traktują jak aerobik, dla zdrowia. Wszak Dzień Kobiet przypada w Wielkim Poście.
Sens Święta Kobiet zmienił się od roku 1909, kiedy to po raz pierwszy kobiety w USA upomniały się o lepsze warunki pracy i wystąpiły z hasłami emancypacji.
Teraz z okazji Dnia Kobiet feministki organizują manify, czyli demonstracje połączone z happeningiem na rzecz równego traktowania kobiet i mężczyzn.
Jeszcze kilka archiwalnych zdjęć z profilu Muzeum Regionalnego – zdjęcia niekoniecznie z Dnia Kobiet ale z paniami w roli głównej
PZU - impreza (być może) z Dnia Kobiet
Lata 80. Sklep obuwniczy na Rynku - załoga złożona z pań
Spektakl "Dziewczynka z zapałkami"
Rada Kobiet przy Fabryce Automatów Tokarskich rok 1977 (Famot)
Zdjęcia Irena Kuczyńska oraz Piotr Fehler