
Postanowiłam bliżej poznać autorkę bloga Odkrywając Amerykę. Katarzyna Drążewska okazała się wnuczką Danuty i Zdzisława Drążewskich. Opowiedziała mi o sobie, o swoim życiu za oceanem a przede wszystkim o swoim blogu.
Założyła go 1 stycznia 2014 roku, z myślą o najbliższej rodzinie i przyjaciołach, na miesiąc przed swoim wyjazdem do Stanów Zjednoczonych. Chciałam, żeby bliscy mogli na bieżąco oglądać zdjęcia z mojej podróży – powiedziała mi autorka bloga.
Screen z bloga Odkrywając Amerykę
Spotkałyśmy się w restauracji Frascati, gdzie wysłuchałam ciekawej historii o marzeniach, które się spełniły i nadal spełniają.
Zawsze fascynowały mnie Stany Zjednoczone, szczególnie Kalifornia i Floryda, korciło mnie, żeby tam pojechać i pobyć. Chciałam się dowiedzieć, jak naprawdę wygląda życie w tym kraju – powiedziała Katarzyna.
Spotkanie blogerek przy herbatce we Frascati
Przyjechała z mężem do Pleszewa, żeby tu przeżyć polskie wesele, z polską rodziną, według polskiego obyczaju. Rok temu jej rodzice z bratem polecieli za ocean, aby uczestniczyć w amerykańskim ślubie jedynej córki.
Ślub Kasi i Briana w Destin nad Zatoką Meksykańską na Florydzie
Decyzję o wyjeździe do Ameryki podjęła po studiach na psychologii (w Sopocie) i anglistyce (w Poznaniu). Miała już 25 lat, trudno było jechać w ramach Erasmusa, postanowiła pojechać jako au pair. Zarejestrowała się w bazie. Marzyła o pracy na Florydzie, ale w końcu znalazła ją w Atlancie w stanie Georgia.
Magister psychologii marząca o podróżach
Odwagi – jak mówi – jej nie brakowało. Od dziecka z rodzicami podróżowała, była w Hiszpanii, we Włoszech, w Niemczech, w Czechach, w Danii, Anglii, Grecji, Egipcie, Turcji, Tunezji. Odwagi dodawała jej też kuzynka – Kinga Żak, która też jeździła po świecie.
Mała Kasia w Kołobrzegu na latarni morskiej…
Z rodzicami i bratem w Wenecji na Placu św. Marka
Cała rodzina w Kairze pod piramidami
Z rodzicami w Kopenhadze pod pomnikiem Hansa Christiana Andersena
A ja zawsze chciałam być obywatelką świata, stąd może wybór anglistyki jako kierunku studiów. Jestem szczęśliwa, kiedy wsiadam w samolot i lecę – mówi pani Katarzyna.
2 lutego 2014 roku wsiadła w samolot i poleciała opiekować się dwojgiem dzieci: siedmioletnim chłopczykiem i trzy lata starszą dziewczynką. Woziła ich do szkoły, na różne zajęcia pozalekcyjne oraz pomagała robić zadania domowe. Ich rodzice wracali o 18.30.
Katarzyna miała u nich mieszkanie, samochód, telefon, utrzymanie i tygodniówkę, którą wydawała głównie na weekendowe wyjazdy. A nawet rodzinne wakacje – z host rodziną była w Los Angeles, obu Karolinach i na Kostaryce.
Z amerykańskimi dziećmi na wakacjach na Kostaryce
Brian pojawił się dość szybko. Poznali się przez internet, był z tego samego miasta. W weekendy razem podróżowali. Ani się obejrzeli, jak pobyt Kasi w Stanach zbliżał się do końca. Wiza była na rok, a potem trzeba było wrócić do Polski.
Las Vegas – Wieża Eiffla jak żywa – jedna z pierwszych podróży z Brianem
Rodzina, która ją zatrudniała, zaproponowała przedłużenie pobytu o kolejne pół roku, ale … po wizę Kasia chciała lecieć do Polski. Było to akurat przed Bożym Narodzeniem.
Zadzwoniła do mamy, że przyjedzie na święta do domu. Usłyszała: to przywieź ze sobą Briana! Przez moment była pewna, że amerykański znajomy nie przyjmie zaproszenia na święta „na drugim końcu świata”, ale on chciał jechać.
Pierwszy wspólny wyjazd do Europy – Berlin i Brama Brandenburska
I były pierwsze wspólne święta w Pleszewie a potem Sylwester w Paryżu. A Brianowi, wbrew wcześniejszym obawom, wszystkie polskie zwyczaje bardzo przypadły do gustu. Z wizą pleszewianka wróciła do Stanów Zjednoczonych na kolejne pół roku.
Katarzyna nie ukrywa, że wtedy pojawiły się pierwsze rozmowy o wspólnej przyszłości. Jednak mimo pomocy amerykańskiego adwokata, kolejnej wizy po skończeniu programu jej odmówiono.
Ulubiony widok w Atlancie z Jackson Street Bridge
Kasia nie mogła wyjechać, więc Brian przyjechał do Polski. Mieszkali w Warszawie i po zaręczynach, w rodzinnym domu Kasi – dokładnie w Wigilię Bożego Narodzenia, starali się już o wizę narzeczeńską.
Wiosną 2016 roku Katarzyna wyjechała po raz drugi, a latem wzięła z Brianem ślub. Teraz po długich formalnościach ma już zieloną kartę, a w przyszłości chce się ubiegać o obywatelstwo.
Rodzice Katarzyny polubili jej męża, bo jest komunikatywny i „otwarty na Polskę”. Poza tym lubi polskie jedzenie, szczególnie bigos i kiełbasę. Ogląda z Kasią mecze z polską reprezentacją.
Brian i jego ulubiona polska koszulka
A blog? Cały czas istnieje. Katarzyna opisuje na nim swoje „odkrywanie Ameryki” i życie za oceanem w każdym jego aspekcie. Odpowiada na pytania Polek, które przyjeżdżają do Ameryki i mają problem, jak sobie z tym czy z tamtym poradzić.
Polska strefa kibica w Atlancie – Mundial 2016 – rodzice i brat oraz Kasia i Brian
Pleszewianka nie tylko Odkrywa Amerykę. Widać, że ona w tym kraju dobrze się czuje. Każdy tu żyje jak chce. Nie zna wielu Polaków w swojej okolicy, więc za oceanem mówi tylko po angielsku. I dobrze, bo ostatnio spotkana w Chicago Polka ubolewała, że nie nauczy się angielskiego w Stanach bo „w domu po polsku i w pracy po polsku”.
Wspólny udział w Biegu Przemysława w Pleszewie
Jak się żyje z mężem Amerykaninem? Kasia mówi, że całkiem nieźle. Szanują wzajemnie swoje tradycje. W Święto Dziękczynienia, które dla Amerykanów jest bardzo ważne, piecze mężowi indyka.A na wielkanocne śniadanie jest bigos i jajka.
Wielkanocne śniadanie z bigosem, jajkami i białą kiełbasą
Kiedy byli dwa lata temu w Warszawie i czekali na wizę, to jej rodzice przyjechali do stolicy na wspólne świętowanie, mimo, że dla Polaków to był zwykły roboczy czwartek.
Rok po amerykańskim ślubie i weselu Katarzyna i Brian mieli polskie wesele w Karczmie Stara Stajnia z biała sukienką, z błogosławieństwem, chlebem i solą i Marszem Mendelssona.
Polskie wesele w Karczmie Stara Stajnia
Katarzyna się śmieje, że takiej ilości jedzenia w jednym miejscu, jej teściowie jeszcze nie widzieli. I takiego wesela do drugiej w nocy, gdzie dziadek z babcią nie schodzili z parkietu. Przy okazji pobytu w Polsce zwiedzili Kraków, Wieliczkę, Auschwitz.
Z teściami na Krakowskim Rynku
Niedawno pleszewianka zamieszkała z mężem na wymarzonej przez siebie Florydzie. Różnica czasu w stosunku do Polski wynosi 6 tam godzin, podobnie jak w Atlancie. W Georgii klimat był dużo cieplejszy niż w Polsce zima ze śniegiem zdarza się tam co 2,3 lata, a na Florydzie ma być jeszcze cieplej – co Kasi w ogóle nie przeszkadza.
Na Florydzie
O tym wszystkim Katarzyna pisze na swoim blogu Odkrywając Amerykę. Będąc w Polsce, wzięła udział w konferencji osób blogujących. A swoje życie zawodowe zamierza związać między innymi właśnie z tym, czego nauczyła się prowadząc bloga.