Wiadomość o odejściu pana Szczepana Nowakowskiego bardzo mnie zasmuciła. Był dla mnie ważny. Przyszedł do pracy w Szkole Podstawowej w Ostrorogu we wrześniu 1962 roku. Przejął wychowawstwo w mojej klasie po pani Danucie Kaźmierczak – Szymaś, która po zamążpójściu wyjechała z Ostroroga do Krzyża.
Szczepan Nowakowski uczył nas geografii i matematyki. Działo się to w starym budynku szkoły przy ulicy Wronieckiej. Lubiliśmy go bardzo, mimo iż nie był pobłażliwy i nie było zmiłuj, kiedy ktoś coś przeskrobał. Jakkolwiek matematyka
nigdy mnie nie fascynowała, to lekcje z panem Szczepanem i owszem. Egzamin wstępny z matematyki w liceum w Szamotułach przeszłam gładko. A były to czasy kiedy nie wszystkich do szkoły przyjmowano.
Szczepan Nowakowski był też nauczycielem wychowania fizycznego chłopców. Był pasjonatem piłki ręcznej. W szczypiorniaka – w ramach SKS-u grali chłopcy i dziewczynki. W pamięci uczniów z lat 60. pozostały mecze rozgrywane 1 Maja po pochodzie na boisku, które znajdowało się „za stodołami” pomiędzy dzisiejszą Rolną i Polną. Grały zespoły szkół w Bininie, gdzie kierownikiem i trenerem był nieżyjący już Kazimierz Cembrowicz oraz szkoły w Ostrorogu, trenowanych przez Szczepana Nowakowskiego.
Pan Szczepan był obecny w moim życiu także później, kiedy już wyfrunęłam z Ostroroga a nawet z Szamotuł, w świat. Tradycyjnie odwiedzałam mojego wychowawcę z okazji jego imienin w drugi dzień Bożego Narodzenia. Zawsze pytał, jak sobie radzę na studiach, jak żyję. Był już wtedy kierownikiem szkoły, od 1965 roku Tysiąclatki, którą wybudowano przy ul. Jana Ostroroga. On opowiadał o szkole ale też o swoich synach, z których był bardzo dumny. Nowakowscy mieszkali wtedy w bloku nauczycielskim przy szkole.
Mijały lata, szkołę w Ostrorogu skończyły moje siostry, mój brat. Pana Szczepana zwykle spotykałam na cmentarzu, zawsze mieliśmy sobie tyle do opowiedzenia. Dokładnie pamiętał z imienia i nazwiska wszystkich uczniów naszej klasy, chociaż był naszym wychowawcą tylko rok. Przekonaliśmy się o tym na spotkaniu rocznika absolwentów 1963 SP w Ostrorogu, we wrześniu 2016 roku.
Szczepan Nowakowski był też społecznikiem. Mój brat wspomina, jak w I połowie lat 60. nauczyciel zainspirował chłopców z najstarszej klasy do podcinania świerków przy głównej alejce na cmentarzu. Tak się rozrosły, że uniemożliwiały przejście. W latach 90. XX wieku był prezesem Zarządu Gminnego Ludowych Zespołów Sportowych, zasiadał też w Radzie Miejskiej – był przewodniczącym komisji oświaty.
Kiedy byłam ostatni raz w Ostrorogu w październiku, spotkałyśmy z siostrą Marka – syna państwa Nowakowskich. Mówił, że rodzice radzą sobie, chociaż „ostatnio częściej akceptują pomoc wnuków”. Przekazałyśmy pozdrowienia. Dzisiaj serdeczne współczucie składam żonie oraz synom.