
Dożynki Centralne były imprezą, na którą zjeżdżały władze centralne i wojewódzkie. Najważniejszej osobie w państwie Wojciechowi Jaruzelskiemu, który był też I Sekretarzem Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej oraz Przewodniczącym Rady Państwa, bo w czasach PRL-u prezydenta w Polsce niebyło, towarzyszył premier Zbigniew Messner, minister rolnictwa Stanisław Zięba oraz Sekretarz Rolny Komitetu Centralnego Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej Zbigniew Michałek
Ostatnia wieczerza
To towarzysz Michałek, podczas biesiady dożynkowej, miał wygłosić zdanie, które okazało się prorocze: „jedzmy, bo to może być nasza ostatnia wieczerza”. Słowa sekretarza partii zapadły w pamięci Czesława Skowrońskiego, który w 1988 roku jako działacz Kółek Rolniczych i Gminnych Spółdzielni Samopomoc Chłopska oraz właściciel gospodarstwa rolniczo – ogrodniczego, pełnił funkcję gospodarza dożynek.
Czesław Skowroński wita gości w tym Wojciecha Jaruzelskiego – kadr z filmu na You TubeTUTAJ
Dożynki jak trampolina
W „Roczniku Pleszewskim 2016” opisał on ostatnie dożynki centralne w PRL, które zorganizowano w podpleszewskim Marszewie kilka miesięcy przed Okrągłym Stołem i częściowo wolnymi wyborami do Sejmu 4 czerwca 1989 roku. W artykule Czesław Skowroński podkreśla, że funkcja gospodarza w centralnych dożynkach była dla niego „trampoliną do kariery politycznej”. W wyborach uzupełniających do Sejmu Kontraktowego kilka miesięcy później pleszewianin zdobył mandat posła.
Stadion na jeden raz
Ale my wracamy do tego, co się działo w Pleszewie i okolicy w lecie 1988 roku, przed Dożynkami Centralnymi. Przede wszystkim stadion, którego wieś nie miała. Zbigniew Szczudlik, którego ojciec Aleksander, był nauczycielem wychowania fizycznego w technikum rolniczym w Marszewie, pamięta szczegóły przebudowy stadionu. Boisko szkolne otoczono wysokim płotem, zniszczono dobrą nawierzchnię ceglanej bieżni. Mały budynek, gdzie był wcześniej sprzęt sportowy szkoły, przebudowano na tymczasowe WC. Zbudowano też drugi budynek – który aktualnie jest budynkiem mieszkalnym. Jeśli chodzi o trybunę, na której siedzieli oficjele, zbudowano ją zupełnie od podstaw, a ławki nazajutrz po dożynkach zniknęły. Nie pamiętam, czy chociaż murowane nogi zostały – pisze Zbigniew Szczudlik.
Florian Czajczyk załatwił dożynki
Na zorganizowaniu dożynek w Marszewie bardzo zależało dyrektorowi Wielkopolskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Marszewie Florianowi Czajczykowi. To on chciał mieć dożynki w Marszewie i dopiął swego.
Po prawej stronie, na drugim planie, Florian Czajczyk – dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego
I to Czajczyk, czego nie ukrywa Czesław Skowroński w swoim artykule, był głównym gospodarzem dożynek. Ale to Skowroński otwierał uroczystość i witał gości, co doskonale widać na filmiku na You Tube.
Nagranie z 1988 roku podbija internet. Pięciominutową relację z centralnych dożynek w Marszewie w Dzienniku Telewizyjnym o godzinie 19.30 w TVP zapowiedział red. Grzegorz Woźniak.
Grzegorz Woźniak zapowiada relację w Dzienniku Telewizyjnym
Pleszewo zamiast Pleszew
Uroczystość rozpoczęła się od hymnu, który działacze partyjni wszystkich szczebli śpiewali razem ze zwykłymi ludźmi. A goście zjechali do Marszewa z całej Polski.
Gości powitał Czesław Skowroński. Potem przemówił generał. Zamiast Pleszew powiedział Pleszewo i tego mu pleszewianie nie zapomnieli. Wielu osobom – Dorocie Żarnowskiej, Wiesławowi Wężykowi właśnie to przekręcenie nazwy miasta, zapadło w pamięć.
Szkoła po dożynkach
Po przemówieniach była część artystyczna, imponująca i zrobiona z wielkim rozmachem, przy udziale wielu osób. Oczywiście wykorzystano uczniów pleszewskich szkół. Dla większości rok szkolny 1988/1989 rozpoczął się po dożynkach.Tak było w przypadku Krystyny Balcer z Dobrzycy, która w 1988 roku rozpoczynała karierę licealistki. I z okazji prób, rok szkolny rozpoczęła z poślizgiem.

Ale nie wszyscy mogli występować. Honorata Wujs – Dąbrowska pamięta, że nauczyciele ustawili poprzeczkę. Te dzieci, które przeszły pod poprzeczką – odpadały – mówi pleszewianka.
Rzymianie i Słowianki
Występ dożynkowy rozpoczął się od widowiska bardziej związanego z Kaliszem niż z Pleszewem, ale wtedy Pleszew leżał w granicach województwa kaliskiego. Stąd może nawiązanie do szlaku bursztynowego, który biegł przez Calisię oraz Rzymian zmierzających z południa ku Słowiańszczyźnie.
Mariusz Ostapowicz – w roku 1988 uczeń Zespołu Szkół Technicznych robił za Rzymianina, podobnie jak jego koledzy ze szkoły na Zielonej. Słowiankami były dziewczyny z pleszewskiego liceum. Był niezły ubaw, początki nowych znajomości podczas prób, ale i tak najbardziej zazdrościliśmy ekipie z Baranówka, gdzie nasi rówieśnicy robili show, jeżdżąc konno i udając ułanów. Pamiętam, że oranżady z PSS Społem było pod dostatkiem, a upał był nieziemski – mówi Mariusz. Katarzyna Hartleb pamięta, że jako uczennica I klasy liceum, swoją szkolną karierę rozpoczynała na dożynkach jako Słowianka.
Calisia w Marszewie
Pierwsza część widowiska, którego scenariusz wymyślił Jerzy Gruza – twórca wielu widowisk telewizyjnych, zakończyła się napisem CALISIA na płycie stadionu. Na filmiku wygląda to imponująco. Setki „ludzików” biegną i ustawiają się. W literce „I” był burmistrz Arkadiusz Ptak – dwunastoletni uczeń pleszewskiej Trójki.
W literce „I” był Arkadiusz Ptak
Arkadiusz Ptak pamięta, że były próby na stadionie w Pleszewie i jedna próba w Kaliszu. Na koniec każdego dnia prób była grochówka u Baksa – podkreśla burmistrz.
Siedział tam, gdzie generał
Nie tylko pleszewianie byli zaangażowani w występy. Robert Papuziński z Kalisza też tańczył w Marszewie, ale próby miał w Liskowie. Grzegorz Andrzejewski wspomina próbę generalną w sobotę przed dożynkami. Na tę próbę, podobnie jak na dożynki, były zaproszenia imienne, a on na próbie siedział na miejscu, które w niedzielę zajmował sam generał Jaruzelski.
Po pierwszej części widowiska, w której mąż Ewy Mądreckiej – Gembalskiej był „morzem” a jego kolega rzymskim żołnierzem, zaś Natasza Lenart „tworzyła falę”, była część patriotyczna.
Szarża ułańska i czerwone maki
Było nawiązanie do Legionów Piłsudskiego, o których po roku 80. już wolno było mówić, była szarża ułańska, były motywy II wojny światowej z „Czerwonymi makami na Monte Cassino”, były tańce polskie a na koniec mapa Polski stworzona przez setki młodych ludzi.
Polonez z czasów Księstwa Warszawskiego
Granie to udawanie
Zbigniew Szczudlik – uczeń klasy I pleszewskiego liceum, w 1988 roku grał w orkiestrze dętej szkoły rolniczej z Marszewa, która wraz z innymi orkiestrami miała zaplanowany „występ” na dożynkach. Cudzysłów przy słowie „występ” jest celowy, bo tak naprawdę nie graliśmy na instrumentach – wszystko leciało z playbacku. Łatwiej było w ten sposób realizować dźwięk , nie martwiąc się o kłopoty z nagraniem na żywo – wspomina Zbigniew Szczudlik.
Pamięta, że wcześniej w szkole w Opatówku ćwiczyły razem cztery orkiestry przez dwa dni. Ale ćwiczono wyłącznie choreografię, wejście na stadion, parę kroków w lewo, w prawo, nic skomplikowanego dla orkiestr przyzwyczajonych do regularnego marszu w rytm muzyki.
Ponieważ miał być tylko playback, na sam występ nawet się nam nie chciało zakładać ustników do instrumentów. Szczerzyliśmy się tylko do oficjeli, przechodząc przed trybuną honorową, by pokazać, że nasze granie to tylko udawanie – mówi pan Zbigniew.
Granie w orkiestrze marszewskiej wspomina też Iwona Duma. Natomiast Elwira Chołuj pamięta, że w czasie prób podszedł do występujących pan z telewizji i zapowiedział, że „będą kręcić tylko osoby gładko i grzecznie uczesane”.
Obrzędy
Z filmiku wynika, że po widowisku był obrzęd dożynkowy. Starosta dożynek – Ryszard Janiak – rolnik z Pacanowic, podał bochen chleba przedstawicielowi klasy robotniczej – Marianowi Jentkowi z pleszewskiego Spomaszu.
Ryszard Janiak przekazuje chleb przedstawicielowi klasy robotniczej Marianowi Jentkowi
Starościną dożynek była Urszula Dymna – rolniczka z Brzezia. Funkcje asystentów pełnili – Maria Połomska – księgowa z PGR w Taczanowie i Paweł Marks z WODR Marszew.
Wieniec trafił do muzeum
Na płytę stadionu wniesiono wieńce dożynkowe wykonane przez poszczególne gminy. Najbardziej się podobał wieniec Koła Gospodyń Wiejskich w Piekarzewie.Wykonały go panie: Barbara Derwich, Czesława Kubiak, Elżbieta Marciniak, Irena Walendowska i Barbara Jakóbczak. Po dożynkach wieniec trafił do Muzeum Okręgowego w Kaliszu. Oczywiście za pieniądze.
Sekretarz wpuszczony w maliny
Warto dodać, że w przeddzień dożynek starostę oraz starościnę dożynek odwiedzili goście z Warszawy. Oglądali gospodarstwa. Byli też u Czesława Skowrońskiego, który pokazywał swoją plantację malin, Zbigniew Michałek potem żartował, że „został wpuszczony w maliny”.
Generał na wystawie
Po obrzędzie dożynkowym goście, wśród których był też wojewoda kaliski oraz Sekretarz KW PZPR, liderzy satelickich partii – Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego oraz Stronnictwa Demokratycznego oraz lokalni notable, poszli oglądać wystawę rolniczą oraz wystawy przygotowane przez pleszewskie firmy.
Zbigniew Hain – był w pawilonie wystawowym przygotowanym przez Pleszewskie Zakłady Zbożowo – Młynarskie. Generał z wszystkimi się przywitał, wypytując o szczegóły związane z zakładem – mówi pan Zbigniew. Robił zdjęcia podczas zwiedzania wystawy a także podczas całych dożynek.
Władze Pleszewa
Z artykułu Cz. Skowrońskiego wynika, że Naczelnikiem Miasta i Gminy był w roku 1988 Teofil Fengier, jego zastępcą Irena Kostrzewa a I Sekretarzem Komitetu M-G PZPR Mieczysław Rybka. I to Teofil Fengier – jak pisze Skowroński, był szefem Miejsko – Gminnego Komitetu Organizacyjnego Święta Plonów Pleszew 88. Nie mamy, niestety wiedzy o tym, ile kosztowały dożynki, Teofil Fengier mówi, że „były finansowane z różnych źródeł”
Dożynki w pamięci internautów
Pleszewianie wspominają, że na dożynki w Marszewie sprzątano i przygotowywano całe miasto. Na rynku przed sklepami pojawiły się markizy. Przypomina o nich Andrzej Biesiada, ja też je pamiętam.
Na czas dożynek zapełniły się też półki w sklepach przede wszystkim z jedzeniem. Pełne deficytowych towarów były też stragany w Marszewie. W roku 1988 cały handel był państwowy i towary szły do sklepów wg rozdzielnika.
Paweł Lewera, który uczestniczył w pokazie, w domowym archiwum przechowuje pamiątkę – dyplom z udziału w dożynkach centralnych.
Zbigniew Szczudlik, który mieszkał w Marszewie, pamięta, że szkoła w Marszewie miała przez długi czas utrudniony dostęp do stadionu i lekcje się na nim nie odbywały.
Marzena Hadrzyńska pamięta balonik, który przywieźli rodzice z dożynek. Lidka Gwarda pamięta helikopter, którym można było polatać nad Pleszewem.
Beata Chabierska wspomina masowy udział szkół w imprezie, Grażynie Kuś dożynki będą już zawsze się kojarzyć z żółtaczką męża, który „wylądował na oddziale zakaźnym szpitala w Ostrowie Wlkp.”
Sebastian Mądrzak uważa, że „to była piękna propaganda, a gdzieś na You Tube krąży filmik z tych uroczystości. Jacek Piotrowski pamięta robioną w ekspresowym tempie drogę do Marszewa.
Mariusz Skitek poleca mi filmik do obejrzenia, Zbigniew Hain przesyła link do zdjęć, którymi wzbogacam ten post.
Łukasz Janczewski pisze, że z parku miejskiego wywożono trawę do Marszewa. Po co? Tego nie pamięta.
Stanisław Małyszko 11 września 1988 roku jechał przez Marszew rowerem na odpust do Żegocina i mijał po drodze dożynki.
W moich wspomnieniach pozostało zamieszanie i poślizg z rozpoczęciem roku szkolnego 1988/89 oraz balony kołyszące się w niedzielę 11 września 1988 roku nad stadionem w Marszewie.
Stare zdjęcia Zbigniewa Jana Haina
Aktualizacja 11 września 2022