Wśród uczestników wyprawy były osoby, które już uczestniczyły w Marszu 4 czerwca. W tym Arleta i Paweł Bogaczowie.
Arleta, jedziemy 4 czerwca na marsz do Warszawy
To oni wysyłali mi zdjęcia najpierw z trasy do Warszawy a w poniedziałek podzielili się ze mną wrażeniami.
Więcej chętnych niż miejsc
A było o czym opowiadać. Zapisać się na wyjazd na Marsz Miliona Serc można było u szefa Platformy Obywatelskiej Piotra Kusiakiewicza. Mówił mi, że w sobotę chętnych było więcej niż miejsc w autobusie, więc w niedzielę rano kilka busów prywatnych ruszyło z Pleszewa do stolicy. Tam się z niektórymi spotkaliśmy – powiedział Piotr Kusiakiewicz. Zdradził, że najstarszy uczestnik wyprawy miał 84 lata zaś najmłodsza osoba miała lat 16.
Pierwsze zdjęcia z autobusu wrzuciła mi na Messengera a zaraz potem na swój profil Małgorzata Wysocka – Balcerek
Po dwóch godzinach na profilu Piotra Kusiakiewicza pojawiła się informacja o tym, że autobus się zepsuł. Paweł Bogacz potem mi opowiadał, że stało się to 120 km przed Warszawą, nomen omen, w miejscowości Mogiła. Zjechał więc na parking.
Pech, który przyniósł szczęście
Organizator wykonał telefon do firmy, która wynajęła autokar. Wkrótce po pleszewian przyjechał do Mogiły autobus zastępczy z Warszawy. Pech na drodze – zdaniem Arlety i Pawła – okazał się błogosławieństwem. Warszawski kierowca dowiózł pleszewian do stolicy na godzinę 13.00 bardzo blisko czoła pochodu.
O, Pleszew
Ale zanim się do niego włączyli, zatrzymał się przy nich kandydat na posła Bogusław Wołoszański. Dostrzegł tabliczkę z napisem Pleszew i miał krzyknąć: O Pleszew! Byłem u Was niedawno na spotkaniu w bibliotece. Było świetnie. Pozdrawiam Pleszew! Pytał też o kolejkę.Moment i publicysta, dziennikarz, stał się przysłowiowym misiem do fotek.
Do 18.00 na Rondzie
Tymczasem pleszewianie włączyli się w pochód. Kiedy doszliśmy do Ronda Radosława Donald Tusk mówił, że „w tej chwili niektóre grupy startują dopiero z Ronda Dmowskiego”. Zapowiadał, że przywódcy Marszu będą na Rondzie Radosława stać do 18.00, prosił, żeby robić miejsce kolejnym osobom.Wygraliśmy na tym opóźnieniu w związku z awarią autobusu – uważa Paweł. Dodaje, że pewnie w domu przed telewizorem by zobaczył więcej, ale nie poczułby tej cudownej atmosfery i tych szczęśliwych ludzi wokół.
Wspólnota i życzliwość
Czuło się tę wspólnotę, tę życzliwość. To takie piękne spotkać ludzi, którzy czują to samo. I ten żal, że tak nam zdewastowali Ojczyznę – podkreśla pleszewianin. Dodaje, że wzruszył się na widok 102 – letniej staruszki na wózku z plakatem: Mam 102 lata, muszę dożyć końca PiS!
Byli zwolennicy PiS
Arleta Bogacz mówi, że przy chodniku na trasie stali pojedynczy zwolennicy partii Prawo i Sprawiedliwość – trzymali transparenty, mieli nawet znak Polski Walczącej. Pytano ich, jakim prawem używają takich symboli? Odpowiadali, że ktoś z rodziny był uprawniony do jego używania.
Snajperzy na dachach
Jeśli chodzi o policjantów i ich zachowanie podczas Marszu Miliona Serc, Paweł – emerytowany policjant mówił, że byli uśmiechnięci, bez agresji, mieli na piersiach kamerki. Ale widział on na dachach budynków snajperów z ustawionymi – co prawda – w poprzek, karabinami. Byli w pogotowiu.
Więcej niż na papieżu
Kiedy pytam o liczbę uczestników Marszu Miliona Serc, Bogaczowie mówią, że morze ludzi nie było możliwe do objęcia wzrokiem. Paweł, jeszcze pracując w policji, zabezpieczał w 1991 roku wizytę Jana Pawła II w Częstochowie. Ma więc porównanie – jego zdaniem, ludzi w Warszawie w niedzielę było o wiele więcej niż wtedy pod Jasną Górą. Będąc w środku pochodu, widział na telebimach tłumy, tłumy, tłumy.
Święto wolnych ludzi
Widział też ojca, który szedł w tłumie z trojgiem dzieci – jedno spało w wózku, drugie tata niósł „na barana, trzecie – najstarsze – może 5 – letnie, dreptało koło taty i pytało, kiedy pójdą do domu. Było dużo ludzi młodych ale też starszych – nikt nie przeklinał, nie krzyczał.
Było to święto ludzi wolnych, którzy chcą żyć w wolnej Polsce, takiej którą znaliśmy – mówi Paweł Bogacz.
Przypilnujmy wyborów
Zachęca on pleszewian do udziału w pilnowaniu wyborów – można się zgłaszać do Piotra Kusiakiewicza. Chodzi o to, żeby w każdej komisji także w DPS-ach były osoby nadzorujące przebieg wyborów.
Zdjęcia autorstwa Arlety i Pawła Bogaczów, Małgorzaty Wysockiej – Balcerek, Piotra Kusiakiewicza