„Szkoła na Nowej Wsi” tak o piętrowym domku przy ul. Krzywoustego 3 mówią pleszewianie. Oczywiście ci wcześniej urodzeni. Była w nim szkoła, biblioteka, przedszkole, dzienny dom pomocy. Teraz mieści się tu Centrum Wspierania Inicjatyw Obywatelskich. Ale wcześniej szkołą był parterowy budynek obok – pod nr 1.
Z zapisów w księdze wieczystej wynika, że budowę piętrowej kamienicy zakończono w roku 1918, czyli jeszcze w czasach pruskich. Prawdopodobnie miała być w nim szkoła dla dzieci z Malinia, Łaszewa, Baranówka i Nowej Wsi.
Osiem lat wcześniej, w 1910 roku, zbudowano sąsiedni parterowy budynek. Ze wspomnień Tadeusza Szczepańskiego wynika, że to on pierwotnie był szkołą. Po wybudowaniu nowej, mieszkali tu nauczyciele.
Dom przy ul. Krzywoustego 1 zbudowano w roku 1910. Najpierw była tu szkoła, a po wybudowaniu gmachu obok, był tu dom dla nauczycieli. W latach 50. i 60. mieszkali tu państwo Szczepańscy z trojgiem dzieci
Na starej pocztówce, która jest w zasobach Muzeum Regionalnego w Pleszewie, widać budynek „Szkoły na Nowej Wsi” z charakterystycznym dachem, za którym na górce widać wiatrak i kirkut z drzewami, domem grabarza i kaplicą cmentarną.
O cmentarzu żydowskim TUTAJ
Na tym domu miasto się kończyło. Prawdopodobnie budynek, który nas interesuje, stał przy polnej drodze, odbiegającej od ul. Podgórnej, przy której widać Dom Dziecka, zbudowany w latach 50. XIX wieku z fundacji Alfonsa Taczanowskiego dla sierot.
Kiedy, dzięki zwycięskiemu Powstaniu Wielkopolskiemu, włączono w 1919 roku Wielkopolskę do tworzącego się właśnie państwa polskiego zwanego II Rzeczpospolitą, Pleszew był niewielkim powiatowym miastem.
Zbudowany przez władze pruskie gmach szkolny, zaczął służyć polskim dzieciom. Prawdopodobnie w dwudziestoleciu międzywojennym uczyły się tu dzieciaki z Nowej Wsi, Łaszewa, Baranówka i Malinia.
W czasie okupacji też tu była szkoła, o czym wspomina na portalu społecznościowym Teresa Mańczyńska. A Danuta Andrzejewska mówi, że jej siostra Stefania Sikorska w wojnę chodziła do szkoły na Nowej Wsi, gdzie polskie dzieci uczyła Frau Schultze, „dobra kobieta, chociaż Niemka”.
Więcej TUTAJ
Po wojnie w „Szkole na Nowej Wsi” uczyła dzieci z klas 1 – 3 Irena Szczepańska. Mieszkała z rodziną w domku obok pod „jedynką”. Przez trzy lata do tej szkoły biegał przez podwórko synek Szczepańskich – Tadeusz. Z opowiadań rodziców wie, że dom, w którym mieszkał, wcześniej był szkołą z dwoma izbami. Dopiero w 1918 roku, kiedy obok zbudowano piętrowy gmach szkoły, mniejszy budyneczek zaczął być domem dla nauczycieli.
O prof. Tadeuszu Szczepańskim – wykładowcy w Łódzkiej Szkole Filmowej TUTAJ
Jeszcze w latach 50. XX wieku innych domów na tej stronie ulicy nie było. Były pola. Naprzeciwko stał dom, w którym teraz mieszkają państwo Michalakowie.
Pan Cierniak, który zamieszkał nieopodal przy ul. Podgórnej w 1954 roku, dokładnie pamięta że za szkołą były pola a na górce żydowski cmentarz z nagrobkami i kaplicą cmentarną.
Dopiero później powstała ulica Hanki Sawickiej, przy której wyrosło osiedle bloków należących do fabryki Obrabiarek a w 1963 roku otwarto Szkołę Podstawową nr 3 im. Janka Krasickiego.
Ale „Szkoła na Nowej Wsi” wciąż była potrzebna i pełna uczniów. Kiedy ciasno było w Dwójce czy w Jedynce, gdzie uczył też pan Szczepański – mąż pani Ireny i ojciec Tadeusza Szczepańskiego, korzystano z pomieszczeń w „Szkole na Nowej Wsi”.
Hanka Borkowska uczyła się tam w latach 1953 – 1956. Pamiętam drewniane ławki mocowane śrubami do naoliwionej podłogi. Pamiętam zapach tej oliwy – pisze pani Hanka. Mówi, że do „Szkoły na Nowej Wsi” uczęszczały nie tylko dzieci z Malinia, Baranówka i Nowej Wsi ale też z Wojska Polskiego, Krótkiej, Kubackiego w Pleszewie. Zaś nauczycielka pani Irena Szczepańska – mama Tadeusza Szczepańskiego – była „człowiekiem o złotym sercu, uosobieniem spokoju i cierpliwości”. Bywało, że do naszej pierwszej klasy przyprowadzała Tadzia, który jako sześciolatek czytał nam nasze czytanki. To nas miało zmotywować – podkreśla pleszewianka.
Utkwiły jej w pamięci imieniny Pani Ireny, kiedy dzieci recytowały wierszyki, a pani częstowała cukierkami. Hanka pamięta końcówkę wiersza: …Wierzaj Pani w tę imienin chwilę, ile własnym Rodzicom, Tobie życzę tyle”.
Grażyna Kostek też ma wspomnienia związane z „Szkołą na Nowej Wsi”. Jej zdaniem, dom stojący naprzeciwko, gdzie teraz mieszkają Michalakowie, też był kiedyś szkołą. W latach 50. „Szkoła na Nowej Wsi” była filią Dwójki. Chodziły tu dzieci z klas 1 – 3, potem nawet 1 – 4, a od klasy piątej, szły na Ogrodową.
Tam, gdzie teraz jest Trójka, wcześniej były pola uprawne należące do Domu Dziecka, który w latach 50. podlegał – jak twierdzi Grażyna Kostek- Caritasowi. Na całej ulicy, która w latach 50. leżała w granicach Nowej Wsi i nie miała jeszcze nazwy, w dwóch domach mieszkało 5 rodzin i pani Jamry – dyrektorka Domu Dziecka.
Tadeusz Szczepański, który mieszkał z mieszkał z rodzicami w domku na Nowej Wsi 1 pamięta, że za szkołą były pola, a obok szkoły górka, gdzie zjeżdżało się na sankach. Za ogrodzeniem szkolnym, był piękny ogród, którego część należała do państwa Szczepańskich, a część do pani Jagusi – woźnej szkolnej. Na podwórku rosły drzewa morwowe z pysznymi owocami. Na podwórku Tadzio grał w piłkę. Twierdzi, że jako dziecko nauczycielskie nie był faworyzowany, a mama traktowała go raczej surowo. Za to wieczorem dostawał klucz od szkoły, gdzie z sąsiadem Edmundem Kęsym grał w ping ponga, oczywiście po zestawieniu stołów. Zdjęć z tych spartańskich czasów nie mam. Rodzice, aby wykształcić trójkę dzieci, ledwo wiązali koniec z końcem – napisał Tadeusz Szczepański, który z Pleszewa wyjechał po maturze w 1965 roku.
W 1963 roku, kiedy powstała Trójka, do opuszczonego budynku wprowadziła się szkoła przyzakładowa przy „Obrabiarkach”. Stanisław Podymski wspomina, że w latach 1963 – 1964 tu miał lekcje. Razem z nim chodziło z Lenartowic jeszcze trzech kolegów: Heniu Więcek, Heniu Piasecki, Marian Sołowiński.
W 1964 roku utworzono w budynku Oddział Przedszkolny przy SP nr 3 , który prowadziła Maria Nowak. Ireneusz Fabisz to pamięta, syn wychowawczyni – był jego kolegą.
W Przedszkolu im. Misia Uszatka, które przejęło przedszkolaków oraz tradycję przedszkola „w szkole na Nowej Wsi”, jest kilka starych kronik
Sześciolatkowie z Trójki w „Szkole na Nowej Wsi”
W latach 1965 – 1967 kierowniczką oddziału przedszkolnego była pani Wylegałowa. Wspomina o tym Irena Parzysz oraz Anna Waliszewska, która pracę w przedszkolu rozpoczęła w roku 1967. Na początku – jak wspomina – przedszkole miało tylko dwie sale na piętrze. Dzieci przynosiły z domu własne śniadanka a herbatka była przynoszona ze świetlicy z Trójki. Na obiady panie – Anna Waliszewska i Barbara Fengier – zaprowadzały przedszkolaków do stołówki w Trójce. Na parterze była Biblioteka Pedagogiczna.
Jeszcze wtedy nie było w budynku kanalizacji i toalet. Panie wyprowadzały dzieci do toalet, który były na podwórzu przy budynku. W latach 60., jeszcze nie było ulic i chodników, za budynkiem przedszkola były resztki żydowskiego cmentarza z nagrobkami, a na spacer wyprowadzało się dzieci do Boreczku – wspomina Anna Waliszewska.
Ponieważ osiedle przy ul. Hanki Sawickiej się rozbudowywało, mieszkania otrzymywały młode małżeństwa, przybywało dzieci, powiększono przedszkole, wyprowadzając z budynku Bibliotekę Pedagogiczną na ul. Sienkiewicza. Wtedy zorganizowano dwa oddziały: maluchy na górze, gdzie było miejsce do leżakowania i starsze dzieci na parterze. W latach 70. wydzielono miejsce na toalety
(przetrwały do dziś w tym miejscu), szatnię a na parterze zrobiono kuchnię.
Wtedy przedszkole przejęło Prezydium Miejskiej Rady Narodowej w Pleszewie i otrzymało ono nazwę Przedszkole nr 2. A w starej kronice znajdujemy taki zapis:
Zakładem opiekuńczym był oczywiście Famot – czyli Pleszewska Fabryka Obrabiarek. Do przedszkola uczęszczały głównie dzieci z osiedla przy Hanki Sawickiej, gdzie były bloki zakładowe Obrabiarek. Anna Waliszewska wspomina Arkadiusza Ptaka, Radka i Darka Niemczewskich.
Na profilu społecznościowym do przedszkola przyznają się inne byłe przedszkolaki: Paula Horoszkiewicz, Kasia Biadała, Honorata Janicka. Małgorzata Wysocka – Balcerek pamięta, że przyszła do przedszkola, ale „tylko na trochę’.
Na zdjęciach z przedszkolnej kroniki przechowywanej w Przedszkolu im. Misia Uszatka, widać uśmiechnięte buziaki dzisiejszych czterdziesto – i więcej – latków.
W czasach przedszkolnych przy budynku zrobiono plac zabaw dla dzieci. Ustawiono stary, wysłużony autobus, w którym organizowano dzieciom zabawy, kiedy na dworze np. padał deszcz. Wiele osób pamięta autobus, nie zachowało się, niestety, żadne zdjęcie kultowej zabawki.
Kiedy na początku lat 90. Przedszkole nr 2 wyprowadziło się z budynku „Szkoły na Nowej Wsi” do nowego budynku na ulicy Mieszka I, w lokalu zagościli seniorzy.
Miejsko – Gminny Ośrodek Pomocy Społecznej z Witoldem Ulatowskim na czele zorganizował tu Dzienny Dom Pomocy Społecznej. Prowadziła go Wanda Niedziela.
Do Dziennego Domu Pomocy przychodziły osoby samotne, za niewielkie pieniądze można było skorzystać z obiadu, można było się spotkać, porozmawiać, pośpiewać w Chórze „Lira”, który prowadził pan Ryszard Furmankiewicz.
W 1998 roku w ogrodzie za domem powstała altana, którą uroczyście otwierano 20 sierpnia 1998 roku. W kronice, która pozostała w budynku, czytamy, że tego dnia była biesiada z udziałem burmistrza Mariana Adamka, którą wsparł Olgierd Rusinek oraz Jan Bartczak – właściciel browaru „Bartek”, były występy chóru „Lira” oraz tańce.
W tej altance odbywały się pikniki członków Związku Emerytów, Rencistów i Inwalidów w Pleszewie, które organizował Adam Pyszkowski.
Po Dziennym Domu Pomocy pozostały protokoły i dokumenty, które są świadectwem minionych czasów. Warto do nich zajrzeć.
Kiedy pani Wanda Niedziela przeszła na emeryturę, jej miejsce zajęła Joanna Jezierska. Seniorzy nadal spotykali się w swoim domu, ćwiczył śpiewy chór „Lira”, działały kabarety z Wesołymi emerytkami na czele.W 2015 roku wyczerpała się formuła Dziennego Domu Pomocy Społecznej. Pojawił się nowy pomysł na zagospodarowanie prawie stuletniego budynku.
W dawnej „Szkole na Nowej Wsi” utworzono Centrum Wspierania Inicjatyw Obywatelskich. To tu znalazło swoją siedzibę Stowarzyszenie Pleszewski Uniwersytet Trzeciego Wieku. To tu, miało jak w soczewce skupiać się życie organizacji pozarządowych.
W 2016 roku władze miasta Pleszewa poszły dalej i po ogłoszonym przetargu, powierzyły prowadzenie placówki Fundacji „Animacja” z prezeską Lucyną Roszak na czele.
Lucy Roszak nad starymi dokumentami
Do CWIO, oprócz przedstawicieli złotego wieku, zaczęli zaglądać młodzi ludzie. To tu swoje szafki mają organizacje i stowarzyszenia. W CWIO spotyka się Rada Seniorów, odbywa się Dzień Sąsiedzki, spotykają się uczestniczki (panie są aktywniejsze od panów) warsztatów kulinarnych, florystycznych, biżuteryjnych.
Kieruje nimi Emilka Golińska, która tu jest zawsze, jak dobry duch tego niezwykłego miejsca. W sali na parterze odbywają się spotkania chóru, kabaretu emerytek. Tu można przyjść i po prostu pogadać.
Lucyna z Emilką na klatce schodowej
Panie z CWIO w czynie społecznym urządziły ogródek przed budynkiem. Lucyna ma pomysł na zagospodarowanie ogrodu, który kiedyś był boiskiem, potem placem zabaw z „autobusem”, potem miejscem, gdzie odbywały się czwartkowe letnie pikniki.
CWIO ma stronę internetową i profil na Facebooku. Jednak ten post nie jest o integracji pokoleń, co ma miejsce podczas zajęć i szkoleń organizowanych przez Centrum.
Ten post jest o budynku, który jest rówieśnikiem Polski odrodzonej w 1918 roku po latach pruskiego zaboru. Jest tylko trochę młodszy od budynku liceum przy ul. Poznańskiej 36.
I kiedy się obok niego przechodzi, warto rzucić na niego okiem i pomyśleć, że od 100 lat tętni tu życie. Najpierw był szkołą, potem przedszkolem, a teraz służy seniorom i społecznikom.
Szkołę „na Nowej Wsi” wchłonęło miasto Pleszew, natomiast sama Nowa Wieś, została odcięta od Pleszewa w latach 80. drogą krajową nr „11”. I raczej nie ma szans na włączenie do miasta.
Zdjęcia poniżej zrobione w 2017 roku.