39 lat temu kończyła się I Pielgrzymka Jana Pawła II do Polski. Spotkanie z Ojcem Świętym w Gnieźnie wspomina Andrzej Jędruszek, wtedy uczeń klasy VIII Szkoły Podstawowej nr 3 w Pleszewie
Papieska wizyta w Polsce miała miejsce kilkanaście dni po Nawiedzeniu Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej w pleszewskich parafiach. Pisałam o tym https://irenakuczynska.pl/38-temu-jasna-gora-pleszewa-przyjechala/.
Kiedy 16 października 1978 roku z okna pałacu w Watykanie ogłoszono, że papieżem został Polak – kardynał Karol Wojtyła z Krakowa, cały świat oniemiał. Największe zdziwienie zapanowało w Warszawie. Władze nie wiedziały, jak się zachować. Przecież byliśmy krajem, który buduje socjalizm, a tu taka niespodzianka.
Pierwsze wiadomości o wyniku konklawe Polacy otrzymali z Radia Wolna Europa. W Dzienniku Telewizyjnym o 19.30 redaktor Grzegorz Woźniak w oszczędnych słowach zakomunikował, że kardynał Karol Wojtyła został papieżem. I tylko jedno zdjęcie, które wszyscy znamy, się pojawiło na ekranie.
Dopiero potem wydziały propagandy uzgodniły co i jak mówić w telewizji publicznej, bo innej przecież nie było. Cenzura upadła dopiero w 1990 roku i wtedy pojawiły się niezależne media
Zaplanowana na czerwiec 1979 roku I Pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny, cieszyła Polaków, ale była problemem dla władzy. Spodziewano się tłumów, tym bardziej, że życie religijne było pobudzone Nawiedzeniem Kopii Obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej.
Pielgrzymka niepokoiła komunistyczne władze. Obawiano się, że niepokorny biskup Rzymu rozbudzi aspiracje wolnościowe Polaków. Najbardziej się niepokoił przywódca Związku Radzieckiego Leonid Breżniew, który sugerował, żeby nie zezwolić papieżowi na wjazd do Polski.
Ale kiedy zobaczył, że Edward Gierek jest zdeterminowany, miał powiedzieć: Róbcie, jak uważacie, bylebyście wy i wasza partia później nie żałowali.
W 1979 roku wszystkie media były państwowe i były tubą Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Kilka gazet katolickich w tym prześladowany „Tygodnik Powszechny”, „Niedziela”, „Przewodnik Katolicki” w Poznaniu, nie miały dużych nakładów.
Pozostawała ambona. I to parafie organizowały wyjazdy na spotkania z Janem Pawłem II. Nie było autokarów na zawołanie. Wszystkie też były państwowe, podobnie jak kolej. Pamiętamy przecież, że PKP to Polskie Koleje Państwowe.
W czerwcu 1979 roku najbliżej było pleszewianom do Gniezna, gdzie Ojciec Święty gościł 3 i 4 czerwca. Była zaplanowana Msza Święta na błoniach w Gembarzewie i potem spotkanie z młodzieżą przy katedrze.
Żadnej informacji o dodatkowych pociągach do Gniezna nie było. W kasach biletowych, a taka była w Pleszewie, nie było wywieszonych rozkładów jazdy dodatkowych pociągów do Gniezna. Nie udzielano informacji, panie bileterki „dokładnie nie wiedziały”, chociaż osobom zaufanym (kochane!), mówiły, że pociągi pojadą.
Funkcjonariusze służby bezpieczeństwa rozpowszechniali pogłoski o niebezpieczeństwie, jakie grozi tym, którzy pojadą „na papieża”. Odradzali wyjazdy, mówili, „że wszystko będzie w telewizji”.
Ale ludzie jechali. Paru moich znajomych pojechało do Gembarzewa, a potem szło pieszo do Gniezna na spotkanie przy katedrze. Ja nie mogłam jechać, miałam w domu niemowlaczka urodzonego 9 października 1978 roku.
W grupie młodzieży, jadącej do Gniezna był Andrzej Jędruszek. Jako ministrant przy kościele świętego Floriana, od proboszcza ks. Józefa Maciołka dowiedział się o dodatkowym pociągu. Jego rodzice pojechali do Gniezna autobusem z parafii.
Z grupą kolegów, Andrzej Jędruszek, o godzinie 5.00 rano 3 czerwca spotkał się na stacji „ciuchci” w Pleszewie, stąd do Kowalewa, gdzie wsiedli w pociąg z Łęki Opatowskiej do Gniezna. Pociąg był prawie pusty, dopiero w Jarocinie, kiedy zjechał na tor do Gniezna, ludzie zaczęli dosiadać – wspomina pleszewianin.
W Gnieźnie byli wcześnie. Podeszli pod katedrę i potem do popołudnia spacerowali po mieście. Czekali na Jana Pawła II, który miał tu dotrzeć papamobile ze mszy św. w Gembarzewie.
Przy trasie przejazdu stali ludzie, miasto było ubrane proporczykami, chorągiewkami, obrazami, z czerwonymi goździkami, które potem rzucano Karolowi Wojtyle. Nie było barierek, wszystko było bardzo blisko.
Andrzej Jędruszek mówi, że widział papieża z bliska w otwartym papamobile. Ludzi było mnóstwo. Mszę św. przy katedrze sprawował któryś z biskupów w obecności Ojca Świętego. Pleszewianie byli daleko od ołtarza.
Ale byli przy samym biskupim pałacu, kiedy Jan Paweł II wyszedł na balkon rozmawiać z młodzieżą, która zjechała do Gniezna. Trzeba było tylko zrobić w tył zwrot, bo pałac stoi naprzeciwko katedry – mówi Andrzej Jędruszek.
Najpierw euforia i burza oklasków, potem spontaniczny kontakt z papieżem, połączony ze śpiewami pieśni religijnych. To się działo samo, było spontaniczne – mówi Andrzej Jędruszek.
Na spotkanie z Ojcem Świętym w Gnieźnie grupa młodych pleszewian przyniosła ogień z Jasnej Góry. Jan Paweł II podziękował za ten znak wiary młodzieży z Pleszewa. Biegli z nim z Pleszewa do Gniezna: Grzegorz i Krzysztof Klonowski, Edmund Klonowski, Maciej Zawada i Adam Staszak.
Andrzej Jędruszek zdziwił się, kiedy nazajutrz zobaczył relację z Gniezna w Telewizji Polskiej, gdzie pokazywano tylko zakonnice oraz starsze osoby i to niewiele.
A on przecież był tam i naprawdę widział tłumy ludzi w różnym wieku, które wiwatowały na cześć Papieża Polaka, ale też razem się modliły. O 21.00 po Apelu Jasnogórskim wyczytywano kolejno grupy młodzieży, które odjeżdżały autobusami. Andrzej Jędruszek pamięta, że było ich dużo. A tych, którzy przyjechali pociągami, też było wielu.
Potem był powrót do domu i oglądanie w telewizji kolejnych relacji z Krakowa, gdzie modlono się do św. Stanisława biskupa, który poniósł śmierć za przeciwstawienie się władzy świeckiej oraz z Warszawy, gdzie na Placu Zwycięstwa (teraz Plac Piłsudskiego) padły słowa Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze ziemi. Tej ziemi, które stały się jednym z haseł „Solidarności” w 1980 roku.
Andrzej Jędruszek uczestniczył w spotkaniach z Janem Pawłem II jako student w Częstochowie, potem w 1997 roku w Kaliszu. Ale ta pierwsza pielgrzymka, przed zamachem (13 maja 1981 roku), kiedy Karol Wojtyła był „na wyciągnięcie ręki” prawie, pozostanie w jego pamięci, jako coś bardzo ważnego i jedynego.
Pamiątka z Gniezna