
Ogród Jordanowski znają wszyscy pleszewianie. Jedni z autopsji, bo sami tu przybiegali z okolicznych domów, żeby spotkać się z kolegami i pokopać piłkę. Inni z opowieści babć albo i prababć. Te ostatnie bywały tu w latach 30. kiedy zajęcia dla pleszewskiej dzieciarni organizował tu ks. prałat Kazimierz Niesiołowski ale też Towarzystwo Zabaw Ruchowych.

Czytaj: Ks. Kazimierz Niesiołowski – proboszcz, społecznik, polityk z Pleszewa
Ogródek z Dzieciątkiem Jezus
Ogród Dzieciątka Jezus powstał na początku XX wieku, z 1908 roku pochodzi figurka, która stoi przed altanką ogrodową wybudowaną w roku 1827. Projektantem Ogródka był Adam Kubaszewski – nadworny ogrodnik właścicieli Zamku w Gołuchowie. Ogród nadal należy do parafii farnej ale na podstawie porozumienia z UMiG Pleszew, utworzono tu plac zabaw, którym zawiaduje Zarząd Osiedla Jordanowskiego we współpracy z Akcją Katolicką. Dzięki temu Ogródek jest miejscem bezpiecznych zabaw dla dzieci ale też Festynów Jordanowskich.

Wandale zrobili swoje
Dba o nieruchomość Bolesław Szwałek – dobry duch ogródka i domu parafialnego, sprawdza, czy wszystkie urządzenia do zabawy są bezpieczne dla dzieciaków. Co mógł, to reperował. Ale tego, co się wydarzyło kilka lat temu w sylwestrową noc, nie udało się naprawić za pomocą prostych narzędzi. Główną altanę, nadgryzioną nieco zębem czasu, zniszczyli chuligani.
Nowa altanka
Zapadła decyzją o rozbiórce i postawieniu nowej. Pieniądze zbierano podczas kolejnych Festynów Jordanowskich, sprzedając losy loterii fantowych. I udało się przed tegorocznym Festynem nową altankę na miejscu starej ustawić. Kosztowała 45 000 zł, o czym opowiedzieli – Elżbieta Hyla – szefowa Osiedla Jordanowskiego i Zbigniew Nawrocki – prezes Akcji Katolickiej przy parafii Ścięcia św. Jana Chrzciciela.
Więcej Festyn Jordanowski z nową altanką
Przed Festynem
Kiedy w ostatni czwartek zajrzałam do Ogródka na Prokopowskiej, kilkanaście osób przygotowywało sobotni Festyn Jordanowski. Trzeba było przygotować losy ale i fanty do trzech loterii – dochód z tego Festynu był przeznaczony na dwie altanki, równie sędziwe jak ta pierwsza, Wcześniej je rozebrano. Trzeba było ogródek posprzątać, przejrzeć, czy wszystkie urządzenia są bezpieczne i działać będą.
Kolorowe loterie
W sobotę przed 14.00 wszystko było gotowe. Członkowie Akcji Katolickiej sprzedawali losy trzech loterii: białej, żółtej i niebieskiej. W innych miejscach wydawano nagrody. W nowej altance, wolontariusze z Lucyną Roszak na czele, zabawiali najmłodszych uczestników Festynu, było malowanie buziaków – jedna z największych festynowych atrakcji.
Śpiewy, tańce i dmuchańce
Na scenie występowali uczniowie najmłodszych klas Szkoły Podstawowej nr 1 – były śpiewy, tańce, recytacje. Publiczność – składająca się przede wszystkim z bliskich młodych artystów, nie szczędziła braw. Nie zabrakło dmuchańców – dzieciaki skakały, zjeżdżały, rodzice i dziadkowie, ciocie, wujkowie pilnowali, żeby rozbawionej dzieciarni nic się nie stało.
Hobby Horse Cup
Długa kolejka ustawiła się przed wejściem na teren Hobby Horse Cup . Dziewczynki i chłopcy, z końskim łbem na kiju, biegali i pokonywali przeszkody. Radości było co niemiara. W stoisku towarzyszącym można było kupić gadżety związane z konikami. Ale i prawdziwe konie były. Dzięki Karczmie Stara Stajnia dzieci miały okazję pojeździć na kucyku i większym koniku. Nie zabrakło stoisk gastronomicznych, kramów z zabawkami dla dzieci i nie tylko. Także wata cukrowa była. Jak to na Festynie.



I kolejne występy z udziałem starszych dzieci: było granie, śpiewanie np. piosenki „Meluzyna” a Oliwia Wróbel zatańczyła (FILMIK)
Dobre duchy
Na Festynie spotkać można było znajomych. Udało mi się wypić kawę i pogadać z siostrami zakonnymi – służebniczkami Joelą i Immaculatą – kustoszkami Zakonnego Muzeum, z Bolkiem Szwałkiem – dobrym duchem tego miejsca. Obiecał mi przechadzkę po wszystkich zakamarkach Domu Parafialnego, który oddano do użytku w 1934 roku.






Losowanie
Po 18.00 okazało się, że wszystkie losy, a było ich 1800, zostały sprzedane i około 19.00 publiczność zaczęła się gromadzić przed sceną, gdzie już stały najcenniejsze fanty – dwa rowery, hulajnoga elektryczna, serwisy do kawy, ekspresy do kawy i ogrodowe paleniska. O 19.15, bo tak uzgodniono z Urzędem Skarbowym, zaczęło się losowanie – kręciła się korbka maszyny losującej, szczęśliwe losy wyciągały dzieciaki.
LOSOWANIE







Z nagrodami
Nagrody główne we wszystkich trzech loteriach wręczali fundatorzy – Elżbieta Hyla – szefowa Osiedla Jordanowskiego, burmistrz Arkadiusz Ptak – rowery i prezeska Banku Spółdzielczego w Pleszewie Mariola Walendowska – elektryczną hulajnogę. I tu – niespodzianka – losy okazały się szczęśliwe dla Pauliny Bartosz – Wojtkowiak z Suchorzewa, która opuszczała Ogródek Jordanowski z rowerem i hulajnogą. Szczęście jej dopisało. Zdradziła, że kupili rodzinnie 18 losów.






Z informacji przekazanych przez organizatorów wynika, że sprzedaż losów przyniosła tyle pieniędzy, że wystarczy ich na odbudowanie drugiej altanki, tej po prawej stronie, odbudowanej za pieniądze z poprzednich loterii.







