Kiedy odwiedziłam Puck, zrobiłam sobie zdjęcia w miejscu, gdzie 10 lutego 1920 roku gen. Józef Haller – dowódca Błękitnej Armii, z grupą swoich żołnierzy, dokonywał symbolicznych zaślubin z Bałtykiem, do którego tworząca się II Rzeczpospolita Polska, otrzymywała dostęp.
Z rodzinnego przekazu oraz z dokumentów wiem, że tam był mój dziadek Wincenty Ratajczak, który po zakończeniu wielkiej wojny, w której walczył jako żołnierz armii pruskiej, dostał się do niewoli francuskiej i tam wstąpił do tworzącej się armii, której dowództwo w październiku 1918 roku powierzono gen. Józefowi Hallerowi.
Generał Józef Haller miał mówić młodym Polakom: Chłopcy, do domu nie jedziecie, jedziecie na drugą wojnę – tak nabór do Błękitnej Armii wspominał mój dziadek Wincenty Ratajczak.
Armia, złożona m.in. z polskich jeńców wojennych walczących w armiach państw centralnych, powstała 8 stycznia 1918 roku a 4 października 1918 roku na jej czele stanął gen. Józef Haller.
8 kwietnia 1919 roku pociąg z armią ruszył przez terytorium Rzeszy w kierunku Polski. Armię zwano “błękitną” ze względu na barwę mundurów.
19 kwietnia pierwszy transport przekroczył granice Polski i zatrzymał się w Lesznie, skąd Haller wysłał depeszę do przebywającego w Wilnie Józefa Piłsudskiego.
W maju żołnierze zostali skierowani na front wschodni polsko – rosyjski, gdzie walczyli z oddziałami Armii Czerwonej z konną armią Budionnego na czele.
Jesienią, w okresie wzrostu napięcia z Niemcami, przed podpisaniem Traktatu Wersalskiego, oddziały Błękitnej Armii zostały przerzucone na granicę zachodnią, tworząc główne siły Frontu Południowo-Zachodniego i Południowego.
W październiku 1919 gen. Józefowi Hallerowi powierzono dowództwo Frontu Pomorskiego, utworzonego w celu pokojowego i planowanego odzyskania Pomorza, zgodnie z ustaleniami traktatu wersalskiego, odebranego Polsce wskutek rozbiorów.
Zgodnie z planem przejmowanie ziem pomorskich rozpoczęło się 18 stycznia 1920 od przejęcia Torunia przez oddziały 16 Pomorskiej Dywizji Piechoty.
Na Pomorze wkraczała również 15 Wielkopolska Dywizja Piechoty. Poszczególne miejscowości przejmowano od wycofujących się wojsk niemieckich aż do 11 lutego 1920, kiedy ostatni żołnierze opuścili Gdańsk.
Pomimo kilku incydentów, wśród których były próby stawiania zbrojnego oporu, a także liczne przypadki sabotażu, odzyskiwanie Pomorza dla Polski przebiegało bez większych zakłóceń.
10 lutego 1920 generał Józef Haller, wraz z ministrem spraw wewnętrznych Stanisławem Wojciechowskim oraz nową administracją Województwa Pomorskiego, przybył do Pucka, gdzie dokonał symbolicznych zaślubin Polski z Bałtykiem.
Stojąc w zimne grudniowe popołudnie na skwerze w Pucku, przy pomniku upamiętniającym owo wydarzenie, ważne dla odradzającego się po rozbiorach państwa polskiego, próbowałam wyobrazić sobie mojego dziadka Wincentego Ratajczaka.
Miał wtedy 27 lat. Był zmęczony trwającą od 1914 roku wojną. Na pewno tęsknił za bliskimi. Nie wiadomo kiedy widział matkę, ojca, młodsze siostry, którzy mieszkali w Kluczewie koło Ostroroga. Do pruskiej armii został powołany z Westfalii, dokąd wyjechał do pracy, podobnie jak wielu innych młodych ludzi z Wielkopolski.
Na wojnę poszło, oprócz Wincentego trzej jego braci: Andrzej (zaginął), Szczepan (poległ pod Verdun) i Jan. Prawdopodobnie nic o ich losach wtedy 10 lutego 1920 roku, nie wiedział.
Był świadkiem historycznej uroczystości. Z podręczników do historii wiemy, że jej głównym punktem była msza święta, którą odprawił dziekan polowy ks. Antoni Rydlewski.
W czasie mszy świętej duchowni poświęcili Banderę Polską, którą przy huku 21 salw armatnich, Eugeniusz Pławski wraz z Florianem Napierałą, podnieśli na maszcie jako znak objęcia przez Polskę Marynarkę Wojenną wachty na Bałtyku.
W imieniu dotychczasowych strażników Wybrzeża rybak kaszubski, szyper Jakub Myślisz, przekazał symbolicznie straż w ręce polskiego marynarza. W dniu tym, co Kaszubi uważali za dobry znak, Zatoka Pucka była zamarznięta[1].
Zaślubiny odbyły się poprzez wrzucenie pierścienia do morza. Tego dnia, przed zaślubinami, odbyło się spotkanie generała i delegacji władz Polski w Gdańsku z tamtejszymi Polakami, którzy przekazali na ręce Józefa Hallera dwa platynowe pierścienie.
Pierścienie te były sfinansowane przez polskich gdańszczan, m.in.. rodzinę Leszczyńskich czy Raciniewskich.
Podczas ceremonii jedynymi żołnierzami, którzy wjechali konno z brzegu do wody, byli Józef Haller i Władysław Zakrzewski.
Po rozwiązaniu Błękitnej Armii mój dziadek Wincenty Ratajczak został w Wejherowie, gdzie odbył roczne szkolenie funkcjonariuszy Straży Granicznej.
Do emerytury pracował na granicy polsko – niemieckiej w powiecie czarnkowskim.
Czytaj też:Moi dziadkowie Leśni i Ratajczakowie