Pani na Chorzewie, zawsze w kapeluszu, często w zabytkowym samochodzie

Avatar photoIrena Kuczyńska8 marca 202412min
IMG-20240307-WA0027-1280x864.jpg
Mieszka w pałacu, można ją spotkać na zlotach zabytkowych samochodów ale też na strzelnicy. Wyróżnia się tym, że nosi kapelusze - Mariola Bazaniak - Hałazińska - właścicielka pałacu w Chorzewie w powiecie pleszewskim.

 

Poznałyśmy się w Dobrzycy podczas Rajdu Zabytkowych Samochodów. Mariola Bazaniak – Hałazińska stała przy jednym ze swoich samochodów w stroju z lat 30. XX wieku. Głowę miała okrytą kapeluszem. – Bo ja lubię kapelusze – potwierdziła mi, kiedy już spotkałyśmy się w Chorzewie, dokąd mnie zaprosiła.

W Dobrzycy podczas rajdu zabytkowych samochodów
Na wernisażu

Ale zanim to nastąpiło, spotkałyśmy się raz jeszcze na wernisażu wystawy obrazów w Zajezdni Kultury. Na jednym z nich artysta – amator namalował chorzewski pałac. A ja zrobiłam przy obrazie zdjęcie jego właścicielce. To tam, w Zajezdni, wymieniłyśmy się numerami telefonów. Umówiłyśmy się na spotkanie. Gdzie ? – Oczywiście w Chorzewie.

Mariola Hałazińska na wernisażu w Zajezdni Kultury
Dwubiegunowe schody

Zbudowany w latach 80. XIX wieku pałac/zamek, fascynował mnie od dawna. Zwłaszcza, że nie jest hotelem, restauracją czy muzeum. – To jest dla mnie normalne mieszkanie – stwierdziła Mariola Hałazińska, kiedy w ostatnią niedzielę, zawitałam w progi jej domu. I tu określenie progi domu odpowiada rzeczywistości. Do eklektycznego pałacu, który łączy elementy neogotyckie i neorenesansowe, wiodą dwubiegunowe schody.

Mariola Hałazińska przed wejściem do pałacu
Przetrwał gong

Po minięciu wiatrołapu, weszłam do przestronnego holu, gdzie właścicielka pokazała mi jedyny przedmiot z czasów, kiedy tu mieszkali jej teściowie Marian i Irena z Jezierskich Hałazińscy z dziećmi. Sprowadzili się tu z Pleszewa w 1932 roku, po nabyciu pałacu z folwarkiem od Jouanne’ów. Owym przedmiotem jest oryginalny miedziany gong, którym zwoływano domowników na posiłki. Chociaż gong był niekompletny, bo drewniany młoteczek trzeba było dorobić.

Irena i Marian Hałazińscy – właściciele pałacu od 1932 roku
Lata 30. XX w

Pałacowe wnętrza utrzymane są w klimacie lat 30. XX wieku. Do pogawędki zasiadłyśmy w salonie pełnym promieni zachodzącego słońca. Stare meble, stare zdjęcia, widok parku za oknem, stwarzał klimat do rozmowy o przeszłości tej dalszej i tej bliższej.

Na tułaczce

O tej dalszej, moja rozmówczyni wiedziała od męża, któremu z kolei o życiu w pałacu opowiadał ojciec a po jego śmierci w 1953 roku, mama. On sam niewiele pamiętał. Kiedy wybuchła wojna i okupanci pozbawili rodzinę dachu nad głową, miał zaledwie 2 lata. Ale – co podkreśla pani Mariola, doskonale pamiętał tułaczkę. Zaczęła się od obozu przejściowego w Cerekwicy. Do 1945 roku Hałazińscy przeprowadzali się 17 razy. Po 1945 nie mogli wrócić do swojego domu.

Mariola Hałazińska przechowuje dokumenty dotyczące pałacu, majątku, działalności społecznej swojego teścia Mariana Hałazińskiego
Pozbawieni majątku

Mogli zamieszkać w odległości 100 km od Chorzewa, czyli w Poznaniu, gdzie w swojej kamienicy, zajęli jedno mieszkanie. Tymczasem w ich domu w Chorzewie, na piętrze – gdzie były pomieszczenia niższe niż na parterze, zamieszkali ludzie zatrudnieni w przejętym przez państwo ich folwarku. Należał on do kombinatu Państwowe Gospodarstwo Rolne w Taczanowie.

Pałac w ruinie

Tymczasem ograbiony ze wszystkiego, nieogrzewany pałac popadał w ruinę. Kiedy Mariola Hałazińska po raz pierwszy z mężem tu przyjechała w latach 80. XX w, w pomieszczeniach piwnicznych mieszkała jedna lokatorka. Były jeszcze resztki podłogi i „drzwi pomalowane olejnicą na zielono”.

Zaczęli od ziemi

Andrzej Hałaziński był zainteresowany odzyskaniem rodzinnego majątku. Na początku lat 90. zaczął od skupowania ziemi, nabył folwark i zaczął gospodarować. Tak jak przed wojną jego ojciec Marian. Był czas, że hodowaliśmy tu ponad 100 krów mlecznych a mleko sprzedawaliśmy mleczarni w Kowalewie. Uprawialiśmy ziemię, mieszkaliśmy w dawnym domu stajennego na dworskim podwórzu – tak Mariola Hałazińska wspomina początki swojego życia w Chorzewie.

Odkupili pałac

Pałac oglądali z daleka, miał on wtedy innego właściciela, który nabył go z naruszeniem prawa. Co udowodnili Hałazińscy. I postanowili go odzyskać, co nie było łatwe bo władze powiatu pleszewskiego miały inne zdanie. Sprawa trafiła do Sądu Wojewódzkiego w Kaliszu, ten w w 1996 roku uznał roszczenia potomków dawnych właścicieli i małżonkowie mogli rodzinne dobra odkupić od skarbu państwa. Było to w roku 2002.

Zaczęli remonty

Ale wtedy pałac był w stanie jeszcze bardziej opłakanym niż kilka lat wcześniej gdy Hałazińscy zainteresowali się jego kupnem. W wielu salach widać było niebo. Co upamiętniają zdjęcia w pomieszczeniach przyziemia, gdzie właścicielka przechowuje stare przedmioty, które wraz z bratem kolekcjonują. Wracając do początków życia w pałacu w Chorzewie, mówi, że łatwo nie było, ale powoli remontowali, urządzali, meblowali, zachowując klimat 20 – lecia międzywojennego.

Nie doczekali

Teściowie tego nie doczekali.  Mariola Hałażińska mówi, że ojciec męża nigdy do Chorzewa nie przyjechał. Nawet z daleka, na swój pałac i upaństwowiony folwark, nie chciał patrzeć. Zmarł w Poznaniu w 1953 roku. Teściowa odeszła w latach 80. ale też nie chciała do Chorzewa przyjeżdżać.  Wrócili do Pleszewa – na cmentarz – spoczywają w rodzinnym grobie przy ul. Kaliskiej – wyjaśnia synowa.

Pokochali Chorzew

Zarówno ona – poznanianka z dziada pradziada, jak i jej mąż pokochali Chorzew, w szczególności duży pałac pełen stylowych mebli i tykających zegarów. Niestety, Andrzejowi Hałazińskiemu nie było dane długo cieszyć się Chorzewem. Po 15 latach życia w pałacu zmarł. Mariola Hałazińska  pozostała. W pałacu oprócz niej mieszka mama, która się tu sprowadziła z Poznania. Rodzina przyjeżdża nie tylko na święta.

Kapelusze w kredensie

Swoje miejsce mają psy, kot oraz kapelusze. A tych pani na Chorzewie ma dużo. Do ich przechowywania wykorzystuje ogromny kredens w jadalni, który do 1939 roku był również szybem do windy, którym transportowano potrawy z pałacowej kuchni w piwnicy. Teraz kuchnia jest na jednej kondygnacji z jadalnią, salonem, łazienką. A jadalnia – tzw. sala balowa, wykorzystywana jest w kiedy zjeżdżają do Chorzewa goście.

Stare auta i strzelanie

Z dużych pałacowych okien roztacza się  widok na park, na staw, na pomieszczenia dawnego folwarku, gdzie pani Mariola garażuje swoje  samochody Citroena BL 11 rocznik 1955 i Forda A – rocznik 1930. To tymi autami zadaje szyku na rajdach zabytkowych samochodów ale też jak mówi, jeździ po okolicy. Między innymi na strzelnicę LOK-u na Karczemce, gdzie jest licencjonowanym zawodnikiem Klubu Strzelectwa Sportowego „Gilza” LOK Pleszew I bardzo celnie strzela do tarczy.

Mariola Hałazińska na strzelnicy na Karczemce

To moje miejsce na ziemi

Na odchodnym pytam, jak się mieszka w pałacu? – Chorzew to moje miejsce na ziemi a pałac to takie większe mieszkanie – odpowiada pani na chorzewskich włościach i oczy jej błyszczą… Po czym nakrywa głowę jednym ze swoich licznych kapeluszy i odwozi mnie do Pleszewa.

Pałac w Chorzewie od frontu

 

Czytaj też:
Od Anny do Zuzanny – Alfabet pleszewianek 2024
Elżbieta Gozimirska – dobra pani z pałacu w Kowalewie
Mieszkała w pałacach chociaż nie jest hrabianką
Rozpoczynają się remonty pałacu w Żegocinie

 

 

 

 

 


Info Pleszew - Irena Kuczyńska - logo


© 2022 – Info Pleszew – Irena Kuczyńska