W niedzielę w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej w Pleszewie pieśni polskie zaśpiewano razem.
Pleszewski koncert był jednym z czterech koncertów „Pieśni polskie zaśpiewajmy razem” zorganizowanych w ramach projektu i pomysłu fundacji „Inicjatywa dla Opatówka”. Koncerty wpisują się w obchody setnej rocznicy odzyskania niepodległości.
Wykonawcy zachwycili publiczność licznie zgromadzoną w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej. Na ławkach leżały książeczki zawierające nie tylko biogramy wykonawców: sopranistki Małgorzaty Piotrowskiej, barytona Macieja Falkiewicza, pianistki Michaliny Zyber, koordynatorki projektu i współprowadzącej z Maciejem Kowalczykiem koncert Magdaleny Szmajdzińskiej, grupy Tratwa Music Project (gdzie na perkusji grał pleszewianin Artur Kowalski), ale też program i teksty piosenek, które po występach solistów – śpiewających pieśni kompozytorów polskich, wykonywali wszyscy, którzy przyszli do kościoła.
Grupą wiodącą byli młodzi uczestnicy warsztatów muzycznych, w tym pleszewianie np. Zosia Stróżyk, która w maju uczestniczyła w warsztatach muzycznych podczas Tratwy. Kiedy w lecie jej mama Karolina zobaczyła na stronie Tratwy ogłoszenie, że szukają wolontariuszy do chóru, napisała pod wskazany adres.
„Bardzo mi się spodobał projekt. Trudno jest w dzisiejszych czasach uczyć dzieci patriotyzmu i miłości do ojczyzny. Dla nich często jest to zwykłą abstrakcją lub kolejną lekcją historii do „wykucia” A ten projekt pokazuje historię z trochę innej strony I jeszcze chętni mogli wziąć w niej czynny udział. Dlatego nie jest dla nas problemem wożenie Zosi na próby I koncerty bo wiemy że łączy przyjemne (śpiewanie) z pożytecznym (lekcją historii). No i poznaliśmy cudownych ludzi z niesamowita pasją i zamiłowaniem do muzyki” pisze Karolina Pyszkowska – Stróżyk.
W pierwszej części koncertu artyści wykonywali pieśni kompozytorów polskich. Było więc „Życzenie” Fryderyka Chopina do słów Stefana Witwickiego, był „Wojak” tych samych autorów, były pieśni Stanisława Moniuszki „Prząśniczka” do słów Jana Czeczota, „Pieśń wojenna” do słów Józefa Witwickiego… Program koncertu znalazł się w okolicznościowym wydawnictwie.
Oprócz tekstów piosenek, które śpiewano w drugiej części koncertu, jest w czerwonej książeczce tekst dr. Macieja Kowalczyka nawiązujący do wydarzeń z 1918 roku, jakie miały miejsce w miejscowościach, gdzie odbywają się koncerty: w Pleszewie, Bralinie, Mikorzynie i w Kaliszu – Szczypiornie, gdzie do 1918 roku była granica pomiędzy zaborczymi państwami.
Książeczki były prezentem dla uczestników koncertu. Jest to taka mała ściągawka historyczna wzbogacona tekstami piosenek, które lubimy śpiewać. W niedzielę teksty były prezentowane na dużym ekranie, tak że i bez okularów, można było sobie poradzić.
Prowadzący dziękowali za wsparcie projektu, który był dofinansowany ze środków Programu Wieloletniego NIEPODLEGŁA na lata 2017 0 2021 w ramach programu dotacyjnego „Niepodległa”.
Artystom oraz publiczności dziękował ks. kanonik Krzysztof Guziałek – proboszcz parafii św. Floriana w Pleszewie. Podkreślał z zadowoleniem, że w niedzielny wieczór odeszli od telewizorów i wybrali wspólne patriotyczne śpiewanie.
W niedzielę w kościele „radowało się serce, radowała się dusza”,”rozkwitały pąki białych róż”, „maszerowała piechota” a ”żołnierz miał serce w plecaku”. Na koniec zaśpiewano „Boże coś Polskę”. Prowadzący o każdej pieśni coś ciekawego powiedzieli.
Podkreślali, że pieśń "Boże coś Polskę" wyrosła z hymnu na cześć cara i króla Królestwa Polskiego (Kongresowego) „Boże, zachowaj Króla” z 1816 (od 1818 roku pod nazwą Pieśń narodowa za pomyślność króla) powstałego na zamówienie wielkiego księcia Konstantego i adresowanego do cara Aleksandra I, wzorowanego na angielskim hymnie God save the King. Pierwotnie w refrenie pieśni padały słowa: Naszego króla zachowaj nam Panie!, jako hołd dla cara i króla Aleksandra I, na rocznicę ogłoszenia Królestwa Polskiego. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku konkurowała z Mazurkiem Dąbrowskiego o uznanie za hymn państwowy[1].
Kolejne koncerty w Bralinie i w Kaliszu – Szczypiornie.
Zdjęcia Damiana Cieślaka dzięki uprzejmości portalu www.pleszew.naszemiasto.pl