Pleszewianie przyszli na plac przed Dwójką aby uczcić pamięć zamordowanego prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza symbolicznym „Światełkiem do nieba”.
Spotkanie zainspirowali na swoim fanpage wolontariusze Sztabu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy w Pleszewie w porozumieniu z komendantką hm Sławomirą Madalińską.
Dołączył do nich na swoim profilu społecznościowym burmistrz Arkadiusz Ptak, zapraszając pleszewian do wspólnego przeżywania żałoby po człowieku, który został śmiertelnie ugodzony nożem podczas „Światełka do nieba” w Gdańsku na scenie podczas 27 Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
W takim momencie nie przychodzi do głowy żadne inne słowo jak tylko: szok. Doświadczony samorządowiec, wybitny i oddany swemu miastu człowiek. Zginął służąc Gdańskowi i jego mieszkańcom. Każdy z nas – samorządowców i społeczników – mógł i może znaleźć się w takiej sytuacji. Nie zastanawiajmy się już, jak to się mogło stać. Wyciągnijmy wnioski i zróbmy wszystko, by nienawiść skierowana w jakąkolwiek stronę i mająca różne podłoża, nie przysłoniła naszego człowieczeństwa. Z rodziną śp. Pawła Adamowicza łączę się w bólu…
Dziś o godz. 20.00 na placu pleszewskiej „Dwójki” Światełko do Nieba dla Pawła Adamowicza – napisał Arkadiusz Ptak.
Zaproszenie burmistrza podchwycili pleszewscy harcerze, którzy wczoraj, na tym samym miejscu, przesyłali tradycyjne „Światełko do nieba”, kończące każdy Finał WOŚP.
Kilka minut później dowiedzieli się, podobnie jak my wszyscy, o tragicznych wydarzeniach w Gdańsku. Ale w niedzielę wszyscy żywili nadzieję, że Paweł Adamowicz, jednak przeżyje. Mimo, iż morderca zadał ciosy, które zrujnowały mu cały organizm.
Od wczorajszego wieczora wszyscy wstrzymali oddech i czekali na informacje z gdańskiego szpitala. Kiedy się okazało, że jednak rany były śmiertelne i Paweł Adamowicz odszedł, cała Polska pogrążyła się w żałobie. Pleszew też. W wielu oknach o 20.00 płonęły świece.
Na wieczorne spotkanie przy Dwójce pleszewianie przynieśli znicze, które ułożono w wielkie serce Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Wszak Paweł Adamowicz otrzymał śmiertelny cios podczas Finału WOŚP w swoim mieście, gdzie przez cały dzień kwestował na rzecz Orkiestry Jerzego Owsiaka, spacerował, rozmawiał z gdańszczanami, robił sobie z nimi zdjęcia.
Podkreślał, że kwestuje na WOŚP od 20 lat i jest to dla niego okazja „wyjścia w przestrzeń publiczną i dzielenia się sobą”.
Pleszewianie stali przez chwilę w ciszy, oddając hołd pamięci zmarłego. Robert Rajs z pleszewskiego sztabu WOŚP, przypomniał krótko sylwetkę Pawła Adamowicza i okoliczności jego tragicznej śmierci. Szef sztabu WOŚP Maciej Banaszyński podkreślał zaangażowanie zamordowanego prezydenta w WOŚP.
Wśród osób, które przyszły oddać hołd Pawłowi Adamowiczowi, byli rodzice z dziećmi, byli młodzi ludzie, którzy w niedzielę przez cały dzień kwestowali na rzecz WOŚP, byli członkowie sztabu. Byli też burmistrzowie : Arkadiusz Ptak i zastępca Andrzej Jędruszek.
Ale nie tylko. Na boisko przybyli pleszewianie, którzy przeczytali zaproszenie burmistrza Arkadiusza Ptaka i przyszli razem przeżywać smutek i okazać solidarność z gdańszczanami, którzy opłakują swojego prezydenta.
Potem wszyscy obecni utworzyli krąg i zaśpiewali harcerską piosenkę „Bratnie słowo sobie dajem, że pomagać będziem wzajem druh druhowi druhnie druh. Hasło znaj: czuj duch!” Na koniec zabrzmiał „Mazurka Dąbrowskiego”.
Na białym śniegu płonęły znicze oklejone czerwonymi serduszkami Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, a pleszewianie – mimo mrozu, jeszcze długo stali, rozmawiali, także o tym, że Jerzy Owsiak, pod wpływem strasznego hejtu, który się wylał na niego w internecie, postanowił zrezygnować z funkcji prezesa Fundacji WOŚP.
Podobny polityczny mord w Polsce zdarzył się prawie po 100 latach. W 1922 roku został zamordowany, zupełnie bez powodu, pierwszy wybrany prezydent po 120 latach zaborów – Gabriel Narutowicz. W 2019 został zamordowany, zupełnie bez żadnego powodu, prezydent Gdańska Paweł Adamowicz – człowiek tolerancyjny, solidarny, otwarty na wielokulturowość i różnorodność.
Nie możemy się godzić na eskalację nienawiści. Czy musiało się wydarzyć takie nieszczęście, żebyśmy się opamiętali? – zastanawiał się uczestnik marszu przeciwko przemocy i nienawiści w Lublinie. Wczoraj prezydent przemawiał, cieszył się a dzisiaj go nie ma wśród nas.
Zdjęcia Roman Kazimierz Urbaniak