Pszczoły w Kowalewie wytrute, dochodzenie umorzone, pszczelarze składają zażalenie

Avatar photoIrena Kuczyńska18 lipca 20237min
20230717_175132-1280x721.jpg
Wracamy do sprawy wytrucia pszczół z pasiek trzech pszczelarzy w Kowalewie. Policja przeprowadziła dochodzenie, Instytut w Puławach odnalazł w martwych pszczołach 16 trujących substancji, pszczelarze wiedzą gdzie, kiedy i na czym żerowały pszczoły. Prokuratura dochodzenie umorzyła. Pszczelarze złożyli do pleszewskiego sądu zażalenie.
Zginęło 230 000 pszczół lotnych

Przypomnijmy, że w maju w pasiekach Aleksandra Graczyka, Jana Kuźniackiego i Marcina Cudzińskiego zginęło około 230 000 pszczół lotnych, które żerowały na polu rzepaku położonym nieopodal, a jego właściciel „jest znany”. U Marcina Chudzińskiego padły pszczoły lotne  w 6 ulach – czyli 3000 owadów. W Aleksandra Graczyka – zatruło się 50 000 pszczół z 10 uli. Najwięcej – 150 000 pszczół, stracił Jan Kuźniacki – właściciel 26 uli. Jeśli chodzi o pieniądze Graczyk stracił 10 000 zł.

Wytrute pszczoły w Kowalewie

Niedostępne wyniki

Policja wszczęła dochodzenie. Próbki padłych pszczół zostały wysłane do instytutu w Puławach, gdzie odkryto 16 substancji trujących. Inspekcja Ochrony Roślin pobrała próbki rzepaku z dwóch najbliższych działek, nie wykryto w nich trucizny. Inspekcja nie chciała też pszczelarzom udostępnić wyników badań roślin. Mimo iż, co podkreśla prezes Pleszewskiego Kola Pszczelarzy Michał Karalus, zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznej, pszczelarze poszkodowani, powinni mieć wgląd do tych badań.

W pszczołach, ktore padly były substancje trujące

Pszczoła lata, dokąd chce

Aleksander Graczyk  uważa, że próbki rzepaku były pobrane  nierzetelnie. Jego zdaniem, powinny być pobrane z kilkunastu lokalizacji w promieniu 1,5 km od pasiek. Pszczoły latają na wszystkie pola – a te wokół naszych pasiek mają tylko jednego właściciela. Każdy z  nas widział, na które pola lecą pszczoły – dodaje Marcin Cudziński – początkujący pszczelarz. Jego zdaniem, jest niedopatrzenie w procedurze – jedno z pól graniczy ze stacją paliw, gdzie  jest monitoring i można  było sprawdzić, kto i kiedy opryskiwał pole.

Próbki tylko z dwóch pól

Pszczelarze powołują się na podobny przypadek w Aleksandrowie Kujawskim, gdzie pobrano do badań próbki rzepaku z kilkunastu miejsc w promieniu 1,5 km. Mają też uwagi do pracy biegłego sądowego z zakresu inżynierii ochrony środowiska. Ten, ich zdaniem – „nie wskazał, że próbki pobrano niewłaściwie”. Zdaniem prezesa Karalusa, „bardziej on się zna na klęskach ekologicznych niż na pszczołach”. Jak mogli umorzyć sprawę, w której zginęło tyle pszczół? Jak mogli wziąć próbki tylko z dwóch pól, to się w głowie nie mieści – dziwi się Jan Kuźniacki.

 

Zdaniem rzecznika

– Na podstawie analizy porównawczej biegły nie potwierdza, by substancje zawarte w próbkach pobranych z rzepaku, spowodowały śmierć owadów. Zaś jedyna substancja wykryta w rzepaku i pszczołach, konkretnie substancja chemiczna o nazwie cypermetryna, ma zbyt małą wartość, by spowodować śmierć pszczół. Zdaniem biegłego przyczyną padnięcia pszczół był insektycyd wykryty w ciałach owadów, którego nie ma w rzepaku – mówi o ustaleniach prok. Maciej Meler, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrowie Wlkp.

 Nie wiadomo kto, gdzie i kiedy

Hodowcy pszczół nie zgadzają się więc z postanowieniem prokuratury o „umorzenie dochodzenia w sprawie – jak pisze prokurator- nieumyślnego zniszczenia w świecie zwierzęcym, w znacznych rozmiarach, w miejscowości Kowalew, poprzez zastosowanie przez nie ustaloną osobę i nie ustalonym okresie, na okolicznych uprawach rolnych zabiegów z użyciem chemicznego środka ochrony roślin w sposób niezgodny z instrukcją jego stosowania, co doprowadziło do ujawnionego w dniu 11 maja uśmiercenia roju pszczół w pasiekach w/w pszczelarzy. Z tego powodu prokuratura umorzyła śledztwo.

Sprawa zbadana „po łebkach”?

Pszczelarze są zdziwieni i mówią o błędach w czasie dwumiesięcznego postępowania. Uważają, że sprawa została zbadana „po łebkach”. Dodają, że na początku w Kowalewie głośno mówiono, kto kiedy i gdzie pryskał pole, potem wieś zamilkła. I nie ma winnego. Dlatego musimy nagłaśniać sprawę. Nie można się „dogadywać” z trucicielem, nam zależy na sprawiedliwości. Zwłaszcza, że pola są opryskiwane nawet 100 razy w roku  i codziennie dużo pszczół jest martwych – ubolewają pszczelarze.

Sąd oceni

Właśnie dlatego, nie idą „na żadne ugody”. Z nikim. Dlatego złożyli do Sądu Rejonowego w Pleszewie zażalenie na postanowienie prokuratora. Sąd oceni, czy interpretacja materiału dowodowego przez prokuratora jest właściwa do wniosku o umorzenie – podkreślają. Jest różnica zdań, więc sąd będzie szukał prawdy.

 

2 strona opisu postępowania

Info Pleszew - Irena Kuczyńska - logo


© 2022 – Info Pleszew – Irena Kuczyńska