W ciągu czterech dni przejechali na rowerach odległość z Helu do Świnoujścia. Pokonali 430 km. Elżbieta Kornacka spełniła swoje marzenie. Towarzyszył jej mąż. Logistycznie wspierała rodziców córka.
Zaczęło się od zdjęcia, które 5 maja Elżbieta Kornacka zamieściła na portalu społecznościowym. Ona i pełna piasku plaża w Świnoujściu oraz podpis: do … – dotarłam wczoraj do Świnoujścia; aktywna „majówka”, czyli niemożliwe stało się możliwe:) przejechaliśmy rowerem 430km.
Na plaży w Świnoujściu po przejechaniu 430 km
Natychmiast napisałam do niej wiadomość z prośbą o kontakt. Byłam pod wrażeniem. Wiedziałam, że jest nauczycielką języka polskiego w Zespole Szkół w Choczu. Wiedziałam, że jest aktywna w środowisku, ale nie miałam bladego pojęcia, że miała takie marzenie i że je zrealizowała.
Elżbieta wyznała mi, że już rok temu myślała o takiej przygodzie, ale zdrowie szwankowało.W tym roku postanowiła marzenie spełnić. Poprosiła męża, żeby jej towarzyszył i się zgodził.
Czy jeździli wcześniej na rowerach? Elżbieta mówi, że tak, ale nigdy tak daleko. I do tego tak daleko od domu.
Do swojego pomysłu zainspirowała nie tylko męża Ryśka ale też córkę Olę, która towarzyszyła rodzicom trochę jako logistyk, trochę jako pilot. Po prostu organizowała posiłki i noclegi na trasie. Robiła też zdjęcia na trasie, dokumentując wyprawę rodziców.
30 kwietnia 2018 roku wyjechali z Chocza samochodem na Hel. Rowery były przyczepione do samochodu. Przenocowali w pensjonacie. Nazajutrz wyruszyli na trasę.
Start
1 maja wystartowali z „początku Polski” – czy jak kto woli Kopca Kaszubów, rowerami przez półwysep. Minęli Jastarnię, Juratę, Kuźnice, Chałupy, Władysławowo, Chłapowo, zatrzymali się na przylądku Rozewie, najdalej na północ wysuniętym krańcu Polski. Potem była Jastrzębia Góra, Ustka, Dębki, Białogóra i Łeba, gdzie wypoczywali na plaży na wydmach. Ominęli malownicze jezioro Sarbsko. Zrobili 117 km. Na nocleg zatrzymali się w Łebie.
Kuźnice
Pogoda dopisywała przez cały czas ; bywało pod wiatr, było pogodnie ale nie gorąco; gdy trasy rowerowe prowadziły przez las bywało chłodno; piękne widoki towarzyszyły trasom blisko morza lub w pobliżu jezior; ale uroczo było też jechać po leśnych ścieżkach i słuchać koncertu ptaków – podkreśla Elżbieta Kornacka.
Łeba
W środę 2 maja wyruszyli na trasę po śniadaniu zjedzonym w pensjonacie, gdzie zatrzymali się na nocleg. Minęli po drodze jeziora Łeba i Łebsko, dalej Gać, Izbica i tu wielka nieprzewidziana przygoda. W Słowińskim Parku Narodowym trafiamy na bagna, torfowiska, mokradła… Trasa rowerowa znacznie utrudniona; zmuszeni jesteśmy przedzierać się przez błota, bagna, kałuże; najtrudniej przedrzeć się przez Ciemieńskie Błota; w sumie 4 km nie jedziemy, idziemy, jest grząsko, mokro; w dwóch miejscach musimy przenosić rowery , bo koła zapadają się do połowy – wspomina Elżbieta Kornacka.
Słowiński Park Narodowy
W pewnym miejscu, co prawda, na trasie pojawiła się tablica informacyjna o utrudnieniach, ale podróżnicy nie spodziewali się , że zamiast jechać na rowerach, będą je pchać czy przenosić. W miarę zbliżania się do Kluk na trasie zaczęło się pojawiać więcej kładek, ten odcinek całej wyprawy był najtrudniejszy.
Za to w Klukach czekała na podróżników nagroda – zabawa w skansenie. Ale najpierw – jak mówi pani Elżbieta „u uprzejmego sołtysa z węża potraktowaliśmy nasze nogi, buty i rowery; potem dopiero poszliśmy na swojskie wiejskie jadło, a smakowało po takim wysiłku”.
Kluki
Dalej było Łokciowe, Smołdziński Las, Smołdzino, Gardna Wielka z Jeziorem Gardno, Objazda, Ustka, Królewo i Jarosławiec, gdzie był nocleg. Mimo przejechanych 100 km, wystarczyło sił na wieczorny spacer po mieście, zwiedzeniu portu rybackiego, latarni morskiej, pomnika rybaka.
Jarosławiec Jarosławiec
W czwartek 3 maja bardzo wiało. I to w twarz, bo wiatr był zachodni. Z Jarosławca trasa wiodła przez Darłowo, Dąbki, Łazy gdzie z jednej strony jest Bałtyk, z drugiej jeziora Bukowo, Jamno. I tu ciekawostka – obelisk informujący o tym, że w tym miejscu przebiega 16 południk geograficzny.
Dalej trasa wiodła przez znane miejscowości wypoczynkowe: Sarbinowo, Gąski, Ustronie Morskie, Kołobrzeg, Grzybowo i Dźwirzyno, gdzie zatrzymali się na nocleg. Tego dnia przejechali 118 kilometrów.
W piątek 4 maja, po śniadaniu wyruszyli z Dźwirzyna przez Rogowo, Mrzeżyno, Pogorzelicę, Niechorze, Rewal, gdzie była chwila wypoczynku przy pomniku Małego Księcia – bohatera ulubionej powieści pani Elżbiety – autorstwa Antoine de Saint Exupery.
A potem przez Pustkowo, Pobierowo, Łukęcin, Dziwnów, Międzywodzie, które zapadnie im w pamięć jako miejscowość, gdzie odbywały się remonty kapitalne dróg. I Wisełka oraz Międzyzdroje z dłuższym postojem i wspomnieniami sprzed 20 lat.
Międzyzdroje
Na mecie w Świnoujściu
I wreszcie Świnoujście, do którego dotarli, jadąc drogą przy samym Bałtyku, czasami bardzo ekstremalną. Do przeprawy promowej przebyli tego dnia 95 km. Jeszcze przeprawa Bielikiem na Wybrzeże Władysława IV i spacer deptakiem na plażę, gdzie zostało zrobione zdjęcie, które stało się inspiracją do napisania tego posta. Kiedy rozmawiałam z Elżbietą Kornacką, była jeszcze pełna emocji. Podkreślała, że marzenia się spełniają. Trzeba tylko chcieć je realizować. Ogromnym wsparciem w tej mojej wyprawie był mąż Rysiek, który pokonał ze mną całą tę trasę oraz córka Ola, która jechała do przodu autem i organizowała noclegi, jedzenie, zakupy. Upamiętniła też moją wyprawę na zdjęciach. Wrażenia niezwykłe, mimo pewnych większych i mniejszych utrudnień warto było. Mój pesel pozwala na tyle; może aż… a może tylko.Wszystko w granicach zdrowego rozsądku. Na bagna świadomie bym się nie wybrała, ale NATURALNA NATURA taka pierwotna nie jest nigdzie możliwa do zobaczenia , odczucia… w niektórych miejscach panował taka niewyobrażalna cisza … a miejscami taki świat sprzed stuleci … to trzeba przeżyć. W niektóre miejsca zapewne wrócę, mam na myśli te trasy wzdłuż brzegu morza (np. z Jastarni do Władka; Sarbinowo; Ustronie Morskie do Kołobrzegu; Rewal;