W Broniszewicach nadal trwa spór o rozbudowanie istniejącej już fermy norek amerykańskich. Najbliżsi sąsiedzi protestują, boją się smrodu. Spór musi rozstrzygnąć wójt gminy Czermin.
Sławomir Spychaj ma miesiąc na wydanie decyzji o tym, czy planowana inwestycja jest zgodna z uwarunkowaniami środowiskowymi.
Decyzja jest trudna. Z jednej strony jest inwestor, który chce się rozwijać, rozbudowując fermę liczącą 40 000 sztuk o kolejnych 23 000 sztuk. Z drugiej strony mieszkańcy Broniszewic, którzy obawiają się zapachów, jakie wydają same norki oraz odpady poubojowe, którymi się żywią.
Zgodnie z procedurami, odbyło się posłuchanie stron, rozpoznano złożone przez inwestora dokumenty. Wójt przyjął do wiadomości kolejny protest podpisany przez 120 osób.
Obawiają się one spadku cen nieruchomości w okolicy fermy. Sławomir Spychaj ma problem. Wszystkie dokumenty wskazują na to, że zagrożenia smrodem nie ma. Ale w Polsce dotąd nie ma norm określających poziom smrodu. W końcu wiatr wieje w różne strony, a zmysł węchu każdy ma inny, zwłaszcza przy katarze.
Co zrobi wójt Czermina? Mówi, że jeszcze się zastanawia. Ale już wie, że jakąkolwiek decyzję podejmie, strona przegrana odwoła się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Kaliszu.