Vogtowie to znana pleszewska rodzina – bardzo szeroko rozgałęziona. Jej historia sięga roku 1830, kiedy to Kasper Vogt zaczął wypiekać dla mieszkańców Pleszewa chleb. Jego następcami w linii męskiej byli kolejno – syn Jan, wnuk Tomasz i prawnuk Michał – ojciec Bronisława – głównego bohatera sobotniej uroczystości i jego młodszego brata Tomasza, który też kontynuuje piekarskie tradycje ojca, dziadka i praprapradziadka Kaspra.
Przodkowie
Historię rodziny, ze szczególnym uwzględnieniem wątku Bronisława i rodziny oraz firmy, którą z Teresą stworzyli, prezentuje okolicznościowe, jubileuszowe wydawnictwo, które wręczono uczestnikom urodzinowej gali. Znajdujemy tam informację o rodzicach – Mariannie z Jezierskich i Michale Vogtach, którzy prowadzili sklep i wychowywali czworo dzieci, oprócz wspomnianych dwóch chłopaków, mieli dwie córki – Barbarę i Marię.
Ciągnęło go do Pleszewa
Bronek był trzecim dzieckiem z kolei. Ponieważ mama ciężko zachorowała, kiedy miał 5 lat, chłopczyka wzięli na wychowanie wujostwo Weronika i Kazimierz Lewandowscy. Mieszkał Słupsku, w Rembertowie, w Poznaniu ale – jak mówił ciągnęło go do Pleszewa. Kiedy tylko skończył 18 lat, wrócił do miasta.
Rodzinna tradycja
Wkrótce poznał Teresę. Amor wypuścił strzałę. W lipcu 1967 roku wzięli ślub i od tej pory są razem. Cieszą się czworgiem udanych dzieci i dwanaściorgiem wnucząt. Syn Maciej i jego dwaj synowie – Filip i Kacper (pewnie ma imię po pięciokrotnym pradziadku) kontynuują tradycje rodzinne. Podobnie jak dwaj synowie młodszego brata Bronka – Tomasza Vogta – Michał i Jan.
Pracownicy po rodzinie
Do historii firmy stworzonej przez Teresę i Bronka jeszcze wrócę. Tymczasem opowiem Wam o fajnej uroczystości rodzinnej, na którą zaproszono też znajomych, przyjaciół a przede wszystkim pracowników, bo oni, co niejednokrotnie podkreślano, są jej największą wartością.
Zaczęło się w kościele
Jak na tradycyjną pleszewską familię przystało, uroczystość rozpoczęła się w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej, gdzie mszę św. koncele browali dwaj kapłani – proboszcz ks. kanonik Krzysztof Guziałek i ks. prof. Michał Kieling – zaprzyjaźniony z rodziną poprzez najstarszą córkę Paulinę. Proboszcz mówił o Bronisławie i jego żonie dużo i ciepło. Podkreślał też walory smakowe bułek, po które codziennie rano do ich sklepu zagląda.
Było uroczyście
Podarował parze obraz z repliką wizerunku Matki Boskiej z kościółka św. Floriana. Dłonie Teresy i Bronisława uścisnął też ks. Michał – syn parafii św. Floriana, który – jak mówił, sklep Vogtów znał od dziecka. Mieszkał u babci przy ul. Poznańskiej. Nabożeństwo uświetnił śpiew Violetty Kuchty – obdarzonej pięknym głosem. Były obecne poczty sztandarowe m.in. Cechu Rzemiosł Różnych w Pleszewie, Kurkowego Bractwa Strzeleckiego, którego jubilat był członkiem, Powiatowego Koła Hodowców Koni.
Biznes od zera
Tymczasem w Karczmie Stara Stajnia w Zawidowicach już oczekiwano na jubilata i zaproszonych gości. Instrumenty stroił zespół Q-Artist, który miał towarzyszyć solistce Dorocie Wróblewskiej. Ale zanim rozpoczął się koncert, przy rodzicach stanęli potomkowie Teresy i Bronisława. Kolejno córki i syn Maciej podkreślali zasługi swojego Taty – przypomnieli jego pobyt u wujostwa Lewandowskich, powrót do Pleszewa i determinację w dążeniu do stworzenia własnej firmy, od przysłowiowego zera. Realizacja jego wizjonerskich pomysłów była możliwa dzięki temu, że miał wsparcie w żonie – naszej Mamie – mówiły z uznaniem dzieci. Co było bardzo wzruszające.
Rodzina i firma
Latorośle Bronisława i Teresy wspominały, że życie rodzinne przenikało się u nich z tym, co się działo w firmie. Rodzice nadal pracują, chociaż dawno są na emeryturach. Skądinąd wiem, że Bronisław prawie codziennie pojawia się w firmie w Pleszewie a Teresa wspiera Martę w prowadzeniu Karczmy Stara Stajnia. Rodzina ma ze sobą codzienny bliski kontakt – o czym też mówiły dzieci. Maciej – spadkobierca firmy – mówił o tym, jak ważni są pracownicy a jest ich ponad 100. Dodał, że rozwój firmy to także ich zasługa.
Jubilaci na sztalugach
W imieniu pracowników gratulacje składała menadżerka od 30 lat zatrudniona w firmie Teresy i Bronisława Vogtów. I wręczyła im portret w historycznych strojach. Ustawiono go na sztalugach. Po raz kolejny podkreślano zasługi pracowników, „bez których firma nie przetrwałaby na rynku 55 lat”. Teresa Vogt obiecała, że dla pracowników zatrudnionych przy organizacji tej imprezy, urządzi oddzielną, w „innym miejscu”.
Z życzeniami…
Potem był czas gratulacji i życzeń. W kolejce ustawiły się władze miasta z burmistrzem Arkadiuszem Ptakiem i przewodniczącą Adelą Gralą – Kałużną, był starosta Maciej Wasielewski i przewodniczący Marian Adamek, był szef Zajezdni Kultury Przemysław Marciniak, przyjaciele, koledzy, rodzina.
Dla gości zaśpiewała Dorota Wróblewska, której towarzyszył zespół Q-artist.
Czas tortów
Potem nadszedł czas tortów – najbardziej okazały był w kształcie cyfry 80. Były jeszcze dwa mniejsze – z fotkami – na jednym była cyfra 45 i zdjęcie Marty – z lat dziecięcych. Najmłodsza Vogtówna wraz z tatą obchodziła urodziny. Na drugim torcie było zdjęcie Macieja – także on świętował urodziny – 50. „Sto lat” śpiewano więc nie tylko seniorowi. Potem degustowano torty. Dzielił je sam mistrz Bronisław.
Film ze szwagrem
Był też film pełen wspomnień, który nagrały dzieci wcześniej – Bronisław wspomina na nim najwcześniejsze lata swojego życia – wspiera go w tym szwagier – Kazimierz Ratajczak – mąż nieżyjącej już Barbary z Vogtów – Ratajczakowej. Przy produkcji filmu kuzynostwo wspierała ich córka Marysia. Kazimierz nie dotarł. Zdrowie nie dopisało tego dnia.
Dziadek Bronek spać nie może
Goście zaproszeni przez jubilata zajęli wszystkie przestrzenie Karczmy Stara Stajnia – integrowano się przy stolikach: tu znajomi, tam rodzina, tu przyjaciele, którzy stali się „przyszywaną rodziną”. Wznoszono toasty, rozmawiano, wspominano… A mi przypomniał się wierszyk, który recytowały najstarsze wnuki Teresy i Bronka z okazji 25 – lecia firmy Zacytowałam go na łamach „Gazety Pleszewskiej”.
Kiedy ranne wstają zorze
Dziadek Bronek spać nie może
Piecze bułki, piecze gryski
Że by ludziom zatkać pyski…
Zaczęło się od lodów
I jeszcze słów kilka o firmie – jubilatce – szerzej opisanej w okolicznościowym wydawnictwie. Czytamy w nim, że po powrocie z Poznania, Bronek uczył się fachu u ojca i stopniowo zdobywał kwalifikacje czeladnicze, potem mistrzowskie. Technikum Ekonomiczne w Pleszewie kończył pracą dyplomową pt. „Produkcja lodów i charakterystyka towaroznawcza”.
Brzdąc przy Sienkiewicza
Ponieważ na ojcowiźnie został Tomasz, Bronisław zaczął tworzyć własną firmę w wynajętym lokalu przy Sienkiewicza 13. Z kredytu, rok po ślubie otworzyli Coctail Bar „Brzdąc”, do którego ciasta, torty, lody dowozili wózkiem, rowerem, syrenką z Kraszewskiego, gdzie Bronek miał swój warsztat i mieszkanie nad nim.
Na swoim przy Poznańskiej
W 1971 roku Vogtowie kupili dom na rogu Poznańskiej i Łąkowej, stworzyli warsztat, otworzyli sklep. Trzy lata później zamieszkali w
nowym domu. Po 1989 roku zaczęli poszerzać działalność, sprowadzili z Niemiec używane maszyny, zainwestowali w nowoczesne energooszczędne piece, otwierali sklepy poza Pleszewem. Mieli w ofercie 20 gatunków chleba i 150 gatunków wyrobów cukierniczych.
Coctail Bar
W 25 – rocznicę otwarcia firmy otworzyli Coctail – Bar. Mieścił się tu Sztab Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w 1993 roku gościła tu premier Hanna Suchocka. W 1945 roku Bronisław z synem Maciejem odbierali w Sejmie nagrodę za I miejsce w ogólnopolskim konkursie „Pracodawca – organizator pracy bezpiecznej” w kategorii Rzemiosło Polskie.
W Pleszewie wyrosło pokolenie Jerzego Owsiaka
Kino „Czar”
Po latach za biegów i starań udało im się kupić sąsiednią nieruchomość, gdzie w latach 20. i 30. mieściło się Kino „Czar”. Teresa zapraszała tu artystów – m.in. Beatę Rybotycką, Grzegorza Turnaua, Jacka Wójcickiego, Stanisława Tyma, grupę VOX. Gościł tu też premier Tadeusz Mazowiecki. W końcu jednak budynek zaadaptowano na potrzeby firmy.
Było kino, kawiarnia, czar pozostał
Karczma Stara Stajnia
W 2000 roku Vogtowie obchodzili 170 – lecie firmy. Następnym wyzwaniem okazał się zakup dawnego folwarku w Zawidowicach, gdzie powstał Ośrodek Rekreacji Konnej „Hotel Karczma Stara Stajnia. Prowadzi ją najmłodsza córka z mężem.
Sklepy i kawiarnia
To tam odbywała się jubileuszowa impreza, gdzie u boku ojca widać było syna Macieja – mistrza cukierniczego. Teraz to on, z żoną Joanną i trzema synami – prowadzi rodzinną firmę – w tym 20 sklepów i kawiarnię, zatrudniając 120 osób. Zachowują tradycję – produkując pączki i rogale, mazurki, pierniki, makowce wg starej receptury. Oferują też ciasta, które są na topie ale też potrawy kuchni np. włoskiej.
Z tytułami i medalami
Drugim spełnionym marzeniem jubilata, jest rodzina. I o dzieciach oraz wnukach pisze w okolicznościowym wydawnictwie. Podobnie jak o swoich zainteresowaniach – podróżach, koniach, nartach biegowych, klubie motorowym „Platan”, pracy w Cechu Rzemiosł Różnych, gdzie w 2018 roku został uhonorowany „Szablą Kilińskiego”. Cieszą go tytuły m.in. Rzemieślnika Roku 2007, Pleszewianina Roku, statuetka Hipolita, medal 700 – lecia Pleszewa.
Czytaj też: Tak się rodził kapitalizm w Pleszewie