Kolekcję lalek zgromadziła w swoim domu Anna Czajczyńska z Chocza.
Pierwszą lalką była Elisabeth, którą otrzymała w podarunku od pewnej starszej damy w mieście Ulm w Niemczech.
Panią Annę znalazłam na portalu społecznościowym. Najpierw zobaczyłam lalki, a potem postanowiłam poznać ich właścicielkę. I wysłuchałam pięknej historii o kolekcji lalek, z których najstarsza może mieć prawie 140 lat.
Ma na imię Elisabeth, a otrzymała ją pani Anna od znajomej pani, którą się opiekowała w Ulm w Niemczech. Lalka należała do jej koleżanki, która wyprowadzając się z rodowego zamku, zabrała z sobą kolekcję kilkudziesięciu lalek.
Miała je zebrane w jednym pokoju. Pokazała je pani Annie, a na pamiątkę, jedną z nich Polce podarowała. I zafascynowała ją lalkami.
Pani Anna zaczęła lalki nabywać na aukcjach i interesować się firmami, które je produkowały. I tak powstała kolekcja, która liczy ponad 20 lalek. Ale nie tylko. Pani Anna kolekcjonuje też mebelki, gadżety, zleca też krawcowej szycie sukienek dla lalek.
Z okazji Dnia Kobiet zaprezentuje swoje lalki w Gminnym Centrum Kultury w Choczu. Aktualnie jest zajęta przygotowywaniem wystawy. Na co dzień, a zwłaszcza wtedy, kiedy pani Anna jest na wyjeździe, lalki są pochowane w szafach i czekają, kiedy ona je powyciąga, poustawia, wystroi, uczesze…
Zaczęło się od Elisabeth. Pani Anna otrzymała ją z całym gospodarstwem, czyli mebelkami, naczyniami. Tylko dokupiłam jej złoty zegarek ponieważ uważam ze laleczka jest wartą takiej ozdoby – podkreśla kolekcjonerka.
Lalka końcówki XIX wieku, jest wyrzeźbiona z drewna i pokryta masą przypominająca ceramikę. Stawy lala ma kulkowe. Tylko główka jest z biskwitu, a szklane oczka są brązowe.
Lalka jest ubrana w oryginalne, ręcznie robione ubranko. Pani Ania zwraca uwagę na oryginalny ciekawy guziczek. Imię fabryczne lali brzmi Anni.
Lala ma brata bliźniaka, niestety, pani Ani na razie na lalę nie stać. Lala ma sygnaturę K&R Gwiazda DAWIDA 115 A Kammer& Reinhard.
Z tego samego źródła pochodzą mebelki i zastawa. A z tego okresu pochodzi czarny misiek.
W kolekcji pani Anny są różne lalki. Mówi, że po każdym przyjeździe z pracy w Niemczech, coś sobie kupuje. Dba, żeby jej lalki miały oryginalne stroje, buty z epoki, w której zostały wyprodukowane.
Kolejna lalka, która też mnie urzekła, to Sabine. Pani Ania nazwała ją szwaczką. Kupiła jej maleńką maszynę do szycia i żartuje, że teraz lalka sama będzie szyła swoje sukienki.
Sabine ma drewniane rączki, porcelanową główkę, szklane oczka i rząd białych ząbków. Tors i nóżki ma z koziej skórki. Ma ponad 130 lat. Urodziła się w 1890 roku. Kozia skórka oznaczała wersję tańszą dla dzieci. Lalka jest sygnowana. Maszyna jest sprawna – tłumaczy właścicielka.
Jak wam się podoba Sophi ? Wykonano ją masy papierowej, ale na porcelanowej główce ma peruczkę z oryginalnych włosów. Jest to lalka z pracowni ARMANDA MARSSEILLA, o czym świadczy dziurka w brodzie i mocno zaróżowione policzki.
A to dwie lalki należące do mamy pani Anny Joasia (mała) i Zosia (duża).
Jeśli myślicie, że kupowane lalki zawsze pięknie wyglądają, mylicie się. Czasem lalkę trzeba zreperować, powkręcać rączki i nóżki do korpusu, wkręcić główkę.
Czasem, kiedy się zdejmuje z lalki ciuszki do prania, rozpadają się one w rękach ze starości. Wtedy, na ich wzór, trzeba szyć z nowych materiałów, nowe ciuszki. I robi to krawcowa.
Na wystawę 8 marca, pani Ania wszystkie lalki pięknie ubierze, opisze. Na pewno też opowie historię każdej ze swoich lalek, kiedy i gdzie została ona wyprodukowana. Być może zachęci kogoś do pokazania swoich lalek odziedziczonych po mamie czy po babci?