W mieście pojawiła się jednodniówka ,,Powstaniec Pleszewski”. Na pierwszej stronie wizyta prezydenta Andrzeja Dudy, który ma objąć patronat nad uroczystościami 100 – lecia wybuchu Powstania Wielkopolskiego w Pleszewie. Podczas wizyty – o czym piszą autorzy jednodniówki, burmistrz Marian Adamek wyraził nadzieję wobec prezydenta, że rok 2018 będzie obchodzony w Polsce jako Rok Powstania Wielkopolskiego, jednego z niewielu wygranych. Jeśli świętujemy kolejne rocznice wybuchu Powstania Warszawskiego, które było przegrane, dlaczego nie mamy cieszyć się z wygranego?
Pleszewianie poszli ochoczo w 1918 roku do powstania. 50 – osobowy oddział, który 27 grudnia pod wodzą Kazimierza Pamina ruszył do Poznania, rozrósł się potem do 500 osób. Czternastu młodych pleszewian poległo. Ich nazwiska można znaleźć na epitafium na frontonie kościoła Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Wśród nich jest młody 21 – letni Kazimierz Sopałowicz, razem z Władysławem Andrzejewskim zamordowany w lesie pod Ligotą. Jedna z ulic naszego miasta nosi imię Kazimierza Sopałowicza.
Jest też ulica ppor. Ludwika Bociańskiego, który na wieść o tym, że w Berlinie abdykował cesarz Wielhelm II, wszedł do pruskich koszar w Pleszewie i rozpuścił wojsko. Powiedział chłopcom, żeby wracali do domów. Wśród żołnierzy było wielu Polaków. To Bociański zorganizował w Pleszewie wspomniany wyżej oddział, który 27 grudnia pojechał do stolicy Wielkopolski, gdzie toczyły się walki o każdą ulicę i prawie o każdy obiekt. Kiedy powstała Polska, Bociański był krótko wojewodą wielkopolskim, wileńskim. Po II wojnie światowej osiadł w Anglii. W 2009 roku jego prochy zostały sprowadzone do Pleszewa. Spoczął we wspólnej mogile powstańczej na cmentarzu przy ul. Kaliskiej. Kolejna postać związana z odbudowywaniem państwowości polskiej po 1918 roku, był ks. prałat Kazimierz Niesiołowski – to u niego na plebanii w 1918 roku zbierali się pleszewianie, którzy przejmowali władzę od Niemców w mieście i powiecie. Po 1990 roku ks. prałat został patronem jednej z głównych pleszewskich ulic. To ks. Niesiołowski 6 stycznia 1919 roku był z pleszewianami na Rynku pleszewskim, kiedy zrzucano z ratusza ,,pruską glapę” a wieszano orła białego. I jeszcze Artur Szenic – właściciel majątku w Korzkwach, ziemianin, człowiek pracy organicznej w czasach zaboru pruskiego. To jemu powierzono urząd starosty, to on przejął z rąk landrata zarządzanie powiatem. Po 1990 rok ulica wiosąca ku Korzkwom, otrzymała imię Artura Szenica.
Zarówno Szenic jak i Niesiołowski z bronią w ręku nie walczyli w powstaniu, ale organizowali życie społeczne w mieście i powiecie po wyjściu z Pleszewa urzędników zaborczego państwa. W Pleszewie kultywuje się tradycje powstańcze. Gimnazjum nr 3 nosi imię Powstańców Wielkopolskich i bardzo dba o pamięć o powstańcach. Szerzy tę wiedzę i tradycję wśród pleszewian. Niestety, zostanie zlikwidowane, bo tak chce ,,dobra zmiana”. Zostaną kroniki, zdjęcia i sztandar. Jest jeszcze w Pleszewie Pleszewskie Towarzystwo Upamiętniania Powstania Wielkopolskiego, skupione wokół sztandaru powstańczego z 1925 roku, które uczestniczy w uroczystościach patriotycznych. Wśród członków są potomkowie powstańców m.in. Józef Świtalski, którego ojciec był powstańcem. Na pleszewskich cmentarzach na grobach powstańców są krzyże powstańcze. Ufundowało je miasto.
I jeszcze Plac Powstańców Wielkopolskich – aktualnie miasto zaczęło jego rewitalizację. Być może to tam, na odnowionym placu jest miejsce na pomnik Powstańców Wielkopolskich, który na 100 – lecie powstania ma stanąć w Pleszewie? Na razie powstał Komitet Honorowy, który pracuje nad tym, żeby obchody setnej rocznicy powstania były godne. Jednodniówka ,,Powstaniec Pleszewski” wydana przez Muzeum Regionalne w Pleszewie, jest kolportowana od piątku z ,,Gazetą Pleszewską”. Będzie dostępna w muzeum, w bibliotece, w urzędach miasta i powiatu. Ma przypominać o tych pleszewianach, którzy w 1918 roku nie zawahali się i poszli bić się o przyłączenie Wielkopolski do Polski oraz o tych, którzy pielęgnowali polskość przez lata zaborów.