Centrum Kształcenia i Wychowania OHP w Pleszewie jest zastępczym domem dla Ukraińców, którzy musieli uciekać ze swojej ojczyzny z powodu inwazji Rosji Uchodźcy w CKiW OHP znaleźli zastępczy dom.
Czytaj: Hotel pod Plantami w CKiW OHP pełen matek z dziećmi
Mamie śni się bombardowanie
Każda rodzina to temat na oddzielną opowieść o ucieczce z własnego domu z miast, na które spadają bomby. Olena, wraz z mamą Natalią i trzynastoletnim Timurem, przyjechali z miasta Mikołajowa, położonego niedaleko ujścia Bohu do Morza Czarnego. Dwa dni temu Rosjanie zbombardowali w ich mieście budynek administracji rządowej, w związku z czym są zabici i ranni. Co panie obserwują w Internecie. Tam nikt nie wie, czy dożyje jutra. Mamie przez cały czas śni się bombardowanie – mówi Olena. Dlatego przez cały czas drży ona o męża i starszego syna, którzy zostali w Ukrainie. Mąż jest wojskowym, codziennie do nas dzwoni – podkreśla Olena. W przeciwieństwie do rozmownej mamy i babci trzynastoletni Timur jest małomówny. Bez wątpienia także dlatego, że jeszcze nie ma kolegów, jest samotny. Dopiero po niedzieli pójdzie do szkoły, którą będzie Trójka. Uchodźcy z CKiW OHP tam są przydzieleni.
Sześcioro dorosłych i niemowlę
Kolejna rodzina jest liczna. Bez wątpienia moją uwagę przyciąga starszy mężczyzna z dzieciątkiem w objęciach. Być może to dziadek z wnuczkiem? – myślę. Istotnie, okazuje się, że to dziadek Sergiej z wnuczką Jelizawietą.
Jest jeszcze mama maleńkiej – Jelena, jest babcia Olga, druga babcia Olga, przyjaciel rodziny Wasilij z Kijowa, który prowadził samochód i bezpiecznie dowiózł wszystkich do Pleszewa. Jest jeszcze szwagierka Jeleny – siostra męża, który został w mieście Czernihów, w północnej Ukrainie, gdzie rodzinka mieszkała do wybuchu wojny. Podczas gdy oni przyjechali do Polski, tata Jelizawiety – mąż Jeleny, został w Ukrainie. Jest policjantem.
Trzeba było jechać!
Ponieważ rodzinka chętnie ze mną rozmawia, przysiadam się do nich. Jelena mówi, że urodziła córkę 5 lutego. Po wybuchu wojny 24 lutego, przez dwa tygodnie siedziała z dzieckiem w piwnicy, w związku z bombardowaniem miasta. Być może dlatego mąż Jelizawiety podjął decyzję o tym, że żona z dzieckiem powinna wyjechać. W związku z tym, że postanowili wybrać się w drogę samochodem, do Polski wybrała się cała rodzina. 14 marca ruszyliśmy swoim autem na Kijów, zatrzymaliśmy się na nocleg w Humaniu i dalej pojechaliśmy prosto ku polskiej granicy – wspomina Olga – matka Jeleny. Pierwszą stacją postojową w Polsce był Lublin i możliwość odpoczynku w dużej sali sportowej na rozkładanych łóżkach.
Przez Poznań do Pleszewa
Prawdopodobnie tam skierowano ich do Poznania a stąd do Pleszewa, gdzie uchodźcy wreszcie odnaleźli względny spokój w CKiW OHP. Przede wszystkim otrzymali dla siebie 3 pokoje w hotelu i wyżywienie. Godnym uwagi jest fakt, że wszyscy dziadkowie małej Jeleny to emeryci i swoją emeryturę już otrzymali na konto. Kończąc rozmowę ze mną, podkreślają, że w Czernihowie nie dało się żyć, bo „wszystko jest tam zbombardowane, nie ma prądu, nie ma wody, nie ma łączności, sklepy są rozgrabione, a poległo już 400 mieszkańców miasta”.
Czy dzieciom jest najłatwiej?
Uchodźcy w CKiW OHP to przede wszystkim dzieci. Jest ich tu 46 w różnym wieku. Kilkoro maleńkich w wózeczkach i na rękach. Żadne niemowlę nie płacze. Nie przeszkadza im obecność wielu osób. Najbardziej ruchliwe są przedszkolaki. Już zdążyły się z sobą zaprzyjaźnić.
Bawią się w kąciku, który CKiW OHP zorganizowało dla nich w stołówce. Widać, że najłatwiej do nowych warunków przystosowują się dzieci. Zdaniem mam, niewiele rozumieją, czują się tak jak na wakacjach.
Wkrótce większość dzieci ma iść do przedszkola i do szkoły. Mamy chcą pracować. Podczas spotkania, które odbyło się w środę, dyrektor Krystian Piasecki zapewniał, że Powiatowy Urząd Pracy w Pleszewie będzie szukał dla nich zajęcia. Na razie udało się znaleźć pracę dla 6 pań.
Rowerki za uśmiech
Uchodźcy w CKiW OHP w Pleszewie, są wśród 1500 obywateli Ukrainy, którzy mieszkają w obiektach Ochotniczych Hufców Pracy w całej Polsce. O czym mówił dyrektor Sławomir Męcina – przedstawiciel Komendy Głównej OHP w Warszawie, który przyjechał do Pleszewa przekazać najmłodszym gościom z Ukrainy 20 rowerów i hulajnóg różnej wielkości.
Życzył wszystkim dobrego pobytu w Polsce. Natomiast Krystian Piasecki powiedział dzieciakom, że mogą korzystać z rowerków pod warunkiem „że będą się uśmiechać i wszystko zjadać”.
Nastolatki smutne
Dzieciakom nie trzeba było tego dwa razy powtarzać. Natychmiast po obiedzie, wskoczyły na rowerki i na hulajnogi. Miejsca na dawnym placu apelowym jest dużo, więc były bezpieczne.
Gorzej z młodzieżą. Nie wszystkie nastolatki chcą iść do polskiej szkoły. Nie każde starsze dziecko jest gotowe na kolejne zderzenie z nieznanym. Niektórzy odbywają lekcje online ze swoimi nauczycielami z Ukrainy. Wielu z nich, podobnie jak ich mamy i babcie, marzy tylko o jednym, żeby wrócić do siebie, do domu, do Ukrainy.
Czytaj też: Uchodźcy w CKiW OHP – Wiktoria urodzona w pleszewskim szpitalu