W książce Stanisława Bródki i Witolda Hajdasza „Miejsca Pamięci Narodowej w Pleszewie” można przeczytać zeznania „niektórych świadków” tragicznej śmierci dziesięciorga pleszewian, w tym dwóch matek z dziećmi. Śmiercionośne bomby miały spaść na ulicę Mickiewicza z „awionetki niemieckiego szpiega Edwarda Fischera von Mollarda – właściciela majątków w Parzęczewie i w Górze w pow. jarocińskim”.
5 bomb spadło
Von Mollard jako jedyny w Wielkopolsce posiadał nie tylko prywatne lotnisko ale też prywatny samolot. Był też członkiem aeroklubu Rzeczpospolitej Polskiej w stopniu porucznika Wojska Polskiego.To właśnie Fischer von Mollard przyleciał na awionetce z polskimi znakami i zrzucił 11 bomb. 5 bomb spadło na Aleje Mickiewicza a 6 spadło w lasku brzozowym – czytamy w książce autorstwa St. Bródki i W. Hajdasza. Siedem osób zginęło na miejscu, a trzy kolejne zmarły w szpitalu.
Ofiary
Wśród ofiar były rodziny. Elżbieta Kubicka (lat 37) zginęła z dziećmi: 5 – letnią Marią i 3 – letnim Józefem. Jej rówieśniczka – Józefa Malinowska zginęła z trojgiem dzieci: 16 – letnim Władysławem, 13 – letnim Mieczysławem i 9 – letnią Marią Teresą. Zginęła też 10 – letnia Maria Boguś, 23 – letnia Jadwiga Tanaś i 67 – letni Stanisław Pańczak. Wszyscy zostali pochowani w jednym grobie na cmentarzu przy ul. Kaliskiej. Grobowiec ufundowali mieszkańcy Ziemi Pleszewskiej 1 września 1982 roku.
Szpieg z Pleszewa?
W Pleszewie przetrwała jeszcze inna wersja zdarzeń. W zacienionej uliczce 70 pułk piechoty miał organizować odwody transportu. Podobno 1 września wychodzić miał ostatni tabor zaopatrzenia, o czym „jakiś szpieg z Pleszewa miał podać informację” – usłyszał od swojego taty Henryka Wiesław Jarzębowski.
Tragiczne wydarzenie z pierwszego dnia wojny opisano też w czasopiśmie AERO – technika lotnicza nr 9 z roku 1990 w artykule „Prywatna wojna” Janusza Ledwocha. Za artykuł dziękuję Wiesławowi Jarzębowskiemu.
Zeznania świadków
Janusz Ledwoch, który opiera się na „zeznaniach niektórych świadków” potwierdza, że samolot De Havilland DH-60G Gipsy Moth (SP AKL), który mogli widzieć 1 września 1939 roku pleszewianie, należał do niemieckiego właściciela ziemskiego Edwarda Fischera von Mollarda. Lotnictwem ziemianin zainteresował się na początku lat 30. DH-60G Gipsy Moth był jego czwartym samolotem. Od 1934 roku był von Mollard członkiem rzeczywistym Aeroklubu Poznańskiego. Miał własne lotnisko o wymiarach 330X580 m w Parzęczewie 11 km od Jarocina, które miało status lotniska zamkniętego.
Pasja pod obserwacją
Lotnicza pasja Fischera – jak pisze Ledwoch, była pod baczną obserwacją polskich władz wojskowych. Gipsy Moth latał w pobliżu polskich lotnisk wojskowych w Biedrusku czy Lesznie. Przeloty do Wrocławia i Gdańska odbywały się po niezwykle skomplikowanych trasach, które niewiele wspólnego miały z normalną w takich warunkach nawigacją, ale władze wojskowe nie mogły oficjalnie interweniować. Nie chciały dawać pretekstów do ataków ze strony władz niemieckich dążących do udowadniania, że mniejszość niemiecka jest w Polsce prześladowana – pisze autor artykułu. Jedynym sposobem było uziemienie samolotu w sensie dosłownym, czyli unieruchomienie samolotu poprzez znalezienie usterki.
W każdy piątek
Podjął się tego mgr inż. Włodzimierz Leja. Było to powodem poszukiwania Lei przez Gestapo jesienią 1939 roku – podkreśla Janusz Ledwoch. Pisząc o bezprecedensowym ataku bombowym na cywilną ludność, powołuje się na artykuł Henryka Oszmiańca zamieszczonym w 36 numerze tygodnika „Za Wolność i Lud”. Czytamy w nim, że samolot SP – AKL był dobrze znany pleszewianom, gdyż w każdy piątek przelatywał nad Pleszewem do Berlina.
Posypały się bomby
Przelot 1 września nie wywołał więc zdziwienia. Dziwne było tylko to, że nieuzbrojony samolot cywilny wykonuje loty w obszarze, który znajdował się w zasięgu myśliwców Luftwaffe – pisze Oszmianiec. Tymczasem podczas przelotu nad Alejami Mickiewicza z samolotu niespodziewanie posypały się bomby (granaty ręczne?). Ogółem Fischer von Mollard , a z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że to on pilotował SP – AKL, zrzucił 11 bomb. Zginęli ludzie, zburzonych było kilka domów. Henryk Oszmianiec dodaje, że po zajęciu Pleszewa przez Niemców, pleszewianie widzieli przelatujący samolot SP – AKL. Co się z nim stało – nie wiadomo.
Nowe fakty
Bombardowanie Pleszewa w pierwszym dniu wojny budzi do dziś ciekawość historyków. Podważana jest dotychczasowa wersja, jakoby to Mollard miał spuścić bomby na Pleszew. Jacek Norbert na portalu Zapomniane miejsca, pisząc o prywatnym lotnisku Fischera von Mollarda, przytacza zupełnie nowe fakty, powołując się na książkę Ludwika Miśka „Lotnicze historie”.
To nie był Mollard?
Zdaniem Ludwika Miśka, którego miałam zaszczyt poznać osobiście w kwietniu 2016 roku podczas wyjazdu na Ukrainę, samolot Fischera von Mollarda był od sierpnia 1939 roku na przeglądzie na lotnisku Ławica koło Poznania, a sam Mollard przebywał w Niemczech. Jego samolot odnaleziono na lotnisku Lublinek koło Łodzi poważnie uszkodzony, gdzie został przebazowany, zanim lotnisko na Ławicy zostało zbombardowane przez Niemców, a więc historia o zbombardowaniu domów w Alejach Mickiewicza przez Fischera von Mellarda, powinno ulec weryfikacji.
Wersja Ludwika Miśka
Ludwik Misiek ma własną teorię, która jest najbardziej prawdopodobna. Samolot dwupłatowy przyleciał z lotniska Stare Olesie a był nim samolot Henschel HS 123, niemiecki samolot dwupłatowy, który oprócz karabinów maszynowych, zabierał kilkanaście małych bomb przeciwpiechotnych po 2 kg każda – pisze Jacek Norbert na portalu Zapomniane miejsca.
Celowali w koszary ?
Na Twoim forum o wojnach światowych http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?f=5&t=134437 znajduję kolejną próbę wyjaśnienia bombardowania Pleszewa.
21 lutego 2015 roku pojawił się zapis, podsumowujący dyskusję o bombardowaniu Pleszewa 1 września 1939 roku. Wynika z niego, że to nie Edward Fischer von Mellard zrzucił bomby na pleszewian.
Jeśli kogoś to interesuje, to Pleszew został zbombardowany 1.9.39 przez załogę Uffz Meichaner /Fw Eberhardt z 4.(H)/23. Zrzucono prawdopodobnie 12 bomb, celując w koszary południowo – wschodniej części miasta. Zameldowano trzy trafienia w budynki koszarowe. Załoga leciała na He 46- czytamy na Forum. Pleszewianie widocznie skojarzyli samolot He 46 z Gipsy Moth Mollarda, jemu przypisując atak. I tak już zostało na lata – czytamy na Twoim forum o wojnach światowych.
Być może warto zweryfikować zawarte w pleszewskich opracowaniach informacje o winowajcy śmierci dziesięciorga pleszewian 1 września 1939 roku? Albo przynajmniej obok wersji domniemanej opartej na wypowiedziach „niektórych świadków zdarzenia”, umieścić wersje bardziej prawdopodobne?
Na 1 września 2024 roku – w 85 rocznicę tragedii w Alejach Mickiewicza, wymieniano na cmentarzu przy ul. Kaliskiej pomnik upamiętniający pierwsze ofiary II wojny światowej.
Czytaj: Nowe pomniki na miejscu starych na cmentarzu w Pleszewie
Zdjęcia ulicy Aleje Mickiewicza zrobiłam 30 sierpnia 2018 roku. 80 lat temu stały tu tylko domki dla wojskowych, te ze spadzistymi dachami. Dopiero po wojnie zabudowano ulicę "bliźniakami" - pudełkami.
Aleja Mickiewicza 79 lat po tragedii 30 sierpnia 2018 roku
Zdjęcia z uroczystości poświęcenia pomnika na cmentarzu w Pleszewie 1 września 1982 roku z archiwum Zbigniewa Jana Haina