Wernisaż wystawy „Helianthus” – bo taka jest botaniczna nazwa słoneczników (Helios w jęz. greckim znaczy Słońce), odbył się 5 kwietnia 2023 roku. Przybyli do biblioteki bliscy – rodzina, przyjaciele i koledzy z pracy oraz uczniowie Emilii Kuczyńskiej, która jest nauczycielką plastyki i techniki w Szkoła Podstawowa nr 14 w Kaliszu i Szkole Podstawowej nr 2 w Kaliszu
Łączy pracę z pasją
Witający gości wernisażu dyrektor biblioteki kaliskiej Robert Kuciński, podkreślił że malarka łączy swoje pasje z pracą zawodową w kaliskich szkołach. Zachęcał do oglądania malarskich portretów słoneczników, „które czasem są martwą naturą innym razem są osadzone w pejzażu i zapraszają do świata emocji i marzeń autorki”.
Malarskie portrety słoneczników, czy to w formie martwej natury, czy też osadzone w pejzażu, z jednej strony inspirowane są przyrodą, z drugiej – zapraszają do świata emocji i marzeń autorki. Emilia podkreślała, że słoneczniki budzą jej zachwyt, dlatego że są piękne same w sobie, przez taką subtelność a nawet prostotę. Ale, jeśli im się przyjrzeć bliżej, są też skomplikowane. Coś niesamowitego jest w tych kwiatach, mają smukłe łodygi, które utrzymują je tak bardzo silnie w ziemi, mimo że często odwracają swoje głowy w kierunku słońca – mówiła podczas wernisażu.
Zainspirowana Van Goghem
Artystka nie ukrywa, że to właśnie słoneczniki przekazują jej emocje i uczucia. Zapytana o emocjonalne relacje z Vincentem van Goghem i jego słonecznikami, Emilia przyznaje, że to dzieła holenderskiego postimpresjonisty zainspirowały ją do malowania obrazów. „Smutna historia o człowieku, który za życia sprzedał jeden obraz – niedoceniany, ale wciąż przekonany, że warto robić to co sprawia nam przyjemność”.
Słoneczniki w dobrym towarzystwie
27 obrazów, których głównymi bohaterami są słoneczniki, zachwyciło uczestników wernisażu. Pozostawili swoje uwagi w księdze pamiątkowej biblioteki. Dzielili się swoimi przemyśleniami, emocjami. Była to chwila wytchnienia w przedświątecznym czasie, pełnym zabiegania. Atmosfera dworku, z salami wystawowymi, klimatyczną czytelnią, Salonikiem upamiętniającym Arkadiusza Pacholskiego, sprzyjała rozmowom nie tylko o sztuce.
To był dobry czas. Wśród licznych kwiatów, które otrzymała Emilka, był bukiet żywych słoneczników, wręczonych jej przez dyrektora biblioteki Roberta Kucińskiego
Martwe natury i autoportrety
Chociaż ostatnio a właściwie od pandemii, Emilia maluje w większości słoneczniki, nie znaczy to, że zawsze tak było. Kiedy 19 lat temu poznałam przyszłą żonę mojego syna, fascynował ją rysunek. Szkicowała martwe natury, potem portrety, a najchętniej autoportrety. Był też czas grafiki warsztatowej, kiedy tworzyła akwatinty. Jak mówi – to już przeszłość – teraz skupia się na malarstwie a ostatnio głównie na malowaniu słoneczników. Chociaż kilka lat temu popełniła kilka reprodukcji obrazów Popartu. Osobiście, bardzo je lubię.
Na początku były przytulanki
Jeśli przywołalibyśmy Emilkę sprzed lat, zobaczylibyśmy małą dziewczynkę, która zamykała się w pokoju z igłą i kawałkami kolorowych resztek materiału i szyła własne przytulanki, najczęściej ze smutnymi twarzami. Takich zabawek w sklepach nie było na początku lat 80. A ona takie właśnie kochała. Szycie miała we krwi po dziadku Wojciechu – krawcu. Potem w tajniki szycia na dziadkowym Singerze wprowadzał ją tata Piotr. Przytulanki pozostały na pamiątkę.
Powrót do malowania
Zaś Emilia igłę zamieniła na ołówek, rysowała w szkole podstawowej i w czasach licealnych. W czasach studenckich już wiedziała, że jej pasją będzie rysunek i malarstwo. Wróciła do tego kiedy synowie podrośli. Od kilku lat każdą wolną chwilę spędza przy blejtramie. Obrazy wypełniają wszystkie wolne przestrzenie mieszkania na Kalińcu. Emilia pomaga też młodym kaliszanom odkrywać i rozwijać talenty. W ubiegłym roku w Młodzieżowym Domu Kultury w Kaliszu, gdzie też prowadziła pracownię plastyczną, prezentowano wystawę ” Uczeń i mistrz – łączy je pasja” jej obrazów oraz prac jej uczennicy Klary Pierzchalskiej. Było to niezwykłe doświadczenie. TUTAJ
Dlaczego słoneczniki?
Wracając do wystawy „Helianthus” – w okolicznościowym folderze napisano: Dlaczego słoneczniki? Ponieważ to wyjątkowe kwiaty – uwielbiają rosnąć w miejscach o małym natężeniu wiatru i poruszać się w stronę słońca, jakby wygrzewały się w jego promieniach. Uważane są za symbol radości życia, uśmiechu lata. To też bardzo pasuje do autorki, która jest zawsze pozytywnie nastawiona i entuzjastycznie podchodzi do nowych zadań. Zawsze stara się dostrzec dobre strony każdej sytuacji. Świat słoneczników, który maluje akrylami na płótnie często staje się światem bajkowym, a właśnie w takim autorka czuje się najlepiej – świecie marzeń.
Rodzina, obrazy i Czika
Emilia Kuczyńska jest kaliszanką, absolwentką Wydziału Sztuk Pięknych Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Totuniu. Jest matką licealistów Juliana i Stefana. Dużo czasu spędza z pędzlem w dłoni ale też na spacerach z mężem Danielem i z ukochaną suczką Cziką, którą wprawne oko wypatrzy na obrazach ze słonecznikami