
W Broniszewicach, niedaleko Pleszewa, bije serce, które bije dla innych. Tam, w Domu Chłopaków, piętnaście sióstr dominikanek opiekuje się 67 podopiecznymi – chłopcami i mężczyznami z różnymi niepełnosprawnościami. Najmłodszy ma zaledwie półtora roku, najstarszy – 77 lat. Każdy z nich ma swoją historię, każdy potrzebuje czułości – mówiła w laudacji Monika Górska.

Dominikanki przyjechały tu w 2013 roku. Wtedy w starym budynku po dawnym DPS-ie było zimno, dach przeciekał, a w piekarni ciągnął się dług. Kaloryfery nie grzały. Wydawało się, że to koniec. Ale one – Regina, Eliza i Tymka – postanowiły, że to dopiero początek. Nie miały pieniędzy, ale miały wiarę, uśmiech i determinację. Zaczęły od kwest, od zbiórek, od modlitwy i ciężkiej pracy.

Dziś w Broniszewicach stoją trzy piękne domy. Tętnią życiem, śmiechem, muzyką i modlitwą. To nie jest zwykły ośrodek opiekuńczy – to prawdziwy dom. Siostry same mówią, że ich misją nie jest tylko opiekować się, ale być rodziną. Dlatego tu mówi się o mamach i ciociach, a nie o personelu. Chłopcy mają swoje obowiązki, uczą się, uczestniczą w codziennym rytmie życia. Każdy ma tu swoje miejsce i imię, nikt nie jest „tym z DPS-u”.
Kiedyś to miejsce znali tylko nieliczni. Dziś zaglądają tu ludzie z całej Polski – zwyczajni i znani, wierzący i niewierzący. Bo w Broniszewicach dzieje się coś, czego nie da się zobaczyć nigdzie indziej: Kościół, który służy, myje, karmi i przytula. Kościół, który pachnie obiadem i śmiechem dzieci.
„Zło krzyczy głośno, dobro mówi szeptem. Ale w Broniszewicach dobro słychać na cały głos” – powiedziała Monika Górska, autorka Trylogii Zaufania, podczas gali w Poznaniu, gdzie siostra Regina, Kacper i Jarek odbierali Feniksa Maltańskiego 2025.
Kapituła Fundacji Polskich Kawalerów Maltańskich przyznała im tę nagrodę za niezwykłą, macierzyńską miłość. To nie jest tylko symbol – to potwierdzenie, że prawdziwe cuda rodzą się w ciszy i w prostych gestach.
Wśród odbierających nagrodę, oprócz siostry Reginy – dyrektorki Domu Chłopaków i Kacpra, był 20-letni Jarek. Dziesięć lat wcześniej powiedział do siostry Tymki: „Będziesz moją mamą.” I tym zdaniem zmienił nie tylko jej życie, ale i sens ich wspólnej misji. Bo w Broniszewicach słowo „miłość” ma twarz – uśmiechniętą, czasem zmęczoną, ale zawsze prawdziwą.
Dziś Dom Chłopaków to nie tylko miejsce opieki. To symbol nadziei, że dobro naprawdę może mieć siłę ognia. Siostry mówią, że ich największym sukcesem jest to, że chłopcy potrafią kochać – i nauczyli ich, że Bóg mieszka w codzienności: w myciu naczyń, karmieniu, sprzątaniu, w trzymaniu za rękę.
Feniks Maltański, który zagościł w Broniszewicach, jest więc nie tylko statuetką. To znak, że nawet gdy świat się spieszy, są jeszcze miejsca, gdzie miłość wciąż ma czas, by się zatrzymać. /z laudacji Moniki Górskiej/


 Irena Kuczyńska
Irena Kuczyńska Irena Kuczyńska
Irena Kuczyńska