
Paradoksalnie, do jego identyfikacji przyczyniła się skrupulatność Niemców, którzy w czasie okupacji dokładnie opisywali i fotografowali zrabowane obiekty. Dzięki temu dziś możliwe jest potwierdzenie proweniencji dzieł, które wydawały się bezpowrotnie utracone.
Kolekcja Czartoryskich i rola Gołuchowa
Zamek w Gołuchowie był jednym z najważniejszych punktów na mapie kolekcjonerstwa XIX wieku. Dzięki działalności Izabeli Czartoryskiej i jej męża Jana Działyńskiego zgromadzono tu bezcenne dzieła malarstwa, rzemiosła artystycznego, antyki i tkaniny, czyniąc z Zamku swoiste muzeum arystokratycznej kultury.
Wojenne losy zbiorów
W 1939 roku, przewidując zagrożenie, Maria Ludwika Czartoryska wywiozła z Gołuchowa do Warszawy 18 skrzyń z najcenniejszymi zabytkami i ukryła je w piwnicy kamienicy przy ul. Kredytowej. Dwa lata później Niemcy odnaleźli kolekcję i ją zarekwirowali. Całość została przewieziona do Muzeum Narodowego w Warszawie, gdzie sporządzono niezwykle szczegółowe spisy, niektóre przedmioty nawet fotografowano. W 1944 roku gołuchowskie dobra wywieziono do Austrii. Po wojnie zbiory uległy rozproszeniu – część powróciła, część zaginęła lub została rozkradziona.
Znaleziono obrazy z kolekcji Czartoryskich

Odzyskane
Wśród uratowanych obiektów znalazł się m.in. dyptyk Dierica Boutsa „Ecce Homo” i „Mater Dolorosa”, od dwóch lat ponownie eksponowany w Gołuchowie, znajdujący się w jednej z 18. skrzyń wywiezionych z Gołuchowa przez księżną Marię Ludwikę. Był tam też gobelin „Scena w ogrodzie”, który nie występował na znanych fotografiach wnętrz zamku z początku XX wieku, ponieważ – jak się później okazało, zdobił prywatne mieszkanie Czartoryskich w Oficynie.
Dyptyk z kolekcji Czartoryskich wrócił do Gołuchowa
Sensacyjne odnalezienie
Po kilkudziesięciu latach flamandzki gobelin „Scena w ogrodzie” z przełomu XVII i XVIII wieku pojawił się w najmniej spodziewanym miejscu – na portalu Allegro, gdzie został wystawiony za 39 tysięcy złotych. Paulina Vogt – Wawrzyniak – kierowniczka Zamku w Gołuchowie zdradza, że arras był przecięty na pół i używany jako zasłona do dwóch okien. Gobelin zauważyli w internecie pracownicy Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a następnie badacze z Muzeum Zamek w Gołuchowie, którzy potwierdzili jego autentyczność na podstawie zachowanych spisów w Muzeum Narodowym w Warszawie.

Wysiłek badaczy i kolejne powroty
Nieocenione zasługi w odzyskaniu gobelinu miał Sebastian Wielgosz, kustosz i kierownik ds. administracyjnych zamku, który prowadził korespondencję z ministerstwem i dokumentował proweniencję arrasu. Kierowniczka placówki, Paulina Vogt-Wawrzyniak, podkreśla, że to właśnie skrupulatne niemieckie opisy oraz determinacja zespołu muzealników pozwoliły jednoznacznie udowodnić przynależność gobelinu do Gołuchowa.
Co więcej, wkrótce do gołuchowskich zbiorów powróci także inne niezwykle cenne znalezisko – jedno z rzymskich szkieł z IV wieku, będące denkiem naczynia rytualnego. To delikatne dzieło, złożone z dwóch tafli szkła ze złotymi dekoracjami, również należało do kolekcji Czartoryskich.
Nowe życie dawnych skarbów
Gobelin „Scena w ogrodzie” zostanie wyeksponowany w sypialni królewskiej na I piętrze zamku, obok dyptyku Boutsa. Jego powrót to nie tylko wzbogacenie ekspozycji, ale także symboliczny akt – przywrócenie fragmentu historii, który wydawał się utracony na zawsze. Dziś, dzięki determinacji polskich instytucji i paradoksalnie także niemieckiej skrupulatności sprzed 80 lat, Gołuchów odzyskuje kolejne elementy swej dawnej świetności.
Herstoryczny spacer po Zamku gołuchowskim z Pauliną Vogt Wawrzyniak