Dankę poznałam w latach 80. kiedy zaczęła pracować w pleszewskim liceum. W pokoju nauczycielskim zajęła miejsce obok mnie. I tak zaczęła się nasza długoletnia znajomość a może i przyjaźń.
Pleszewianka urodzona na wysiedleniu
Danuta Blandzi urodziła się w 1943 roku w Czarnocinie koło Łodzi, dokąd rodzice Władysława i Jan zostali wysiedleni. Ale czuła się pleszewianką, tu chodziła do Szkoły Podstawowej nr 1 a potem do liceum. Po maturze i po ukończeniu polonistyki w Studium Nauczycielskim, zaczęła uczyć języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 3, która właśnie została wybudowana. To w Trójce stawiała pierwsze kroki jako nauczycielka, także tu poznała męża Kazimierza.
Nauczycielka polskiego
Żyła pełnią życia rodzinnego i zawodowego – urodziła dwóch synów Krzysztofa i Marka. W tym czasie robiła też studia magisterskie na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza w Poznaniu. W latach 70. przeszła do Jedynki, gdzie krótko była zastępcą dyrektora. W latach 80. została przeniesiona do liceum, gdzie uczyła języka polskiego do przejścia na emeryturę w 2003 roku. W sumie przepracowała w szkole prawie 40 lat. Jako polonistka przygotowała do matury kilka roczników absolwentów „Staszka”. W tym mojego syna, którego też była wychowawczynią. Przeczytała setki prac maturalnych i tysiące wypracowań szkolnych.
Ciekawa świata
Ale nie tylko pracą żyła. Kiedy w latach 80. powstało w Pleszewie Duszpasterstwo Nauczycieli, Danuta Blandzi uczestniczyła w spotkaniach i konferencjach, które regularnie odbywały się w Domu Sióstr Służebniczek NP NMP. Wraz z innymi pleszewskimi nauczycielami brała udział w Pielgrzymkach i Rekolekcjach dla Nauczycieli i Wychowawców na Jasnej Górze. Kochała podróże. Pamiętam pierwszy wspólny wyjazd za granicę w 2000 roku. Była to wycieczka do Włoch, której głównym celem było spotkanie z Ojcem Świętym Janem Pawłem II. Ale było też zwiedzanie Wiecznego Miasta, Padwy, Wenecji, Florencji, Loretto. Mam jeszcze w oczach chwile zadumy na Monte Cassino i zachwyt, na widok zachodu słońca nad Morzem Tyrreńskim i Adriatyckim.
Żona i matka
Na pozór krucha, była Danuta kobietą silną. Co się ujawniło, zwłaszcza wtedy, kiedy zachorował mąż. Opiekowała się nim z wielkim oddaniem ale też pracowała od rana do wieczora, łapiąc każdą nadgodzinę i w szkole wieczorowej i zawodowej, żeby pomagać uczącym się i studiującym synom. A kiedy Kazimierza zabrakło, być dla nich ojcem i matką. W genach przekazała im talenty pedagogiczne – obaj są nauczycielami języka polskiego.
Aktywna emerytka
Po przejściu na emeryturę, Danuta Blandzi, uczestniczyła w miarę zdrowia i możliwości, w życiu społeczności pleszewskiego liceum, gdzie nauczyciele emerytowani bywali i nadal bywają zapraszani na szkolne imprezy, spotkania towarzyskie, wyjazdy na wycieczki czy do teatru. Jako namiętna czytelniczka książek bywała regularnie w bibliotece. Celebrowała też życie towarzyskie. Nie było miesiąca bez spotkania czy to w domu czy w kawiarni w różnych grupach znajomych. Naturalne więzi naderwała pandemia koronawirusa, kiedy ludzie ograniczyli spotkania. Nigdy już nie wróciliśmy do relacji sprzed pandemii. Zwłaszcza, że zdrowie zaczęło szwankować.
Nie zadzwoni telefon
W piątek wiadomość o odejściu Danki poruszyła i zasmuciła nie tylko rodzinę i sąsiadów ale też nas – jej koleżanki i kolegów z pokojów nauczycielskich w liceum, w Jedynce i nie tylko. Nie odbierze już od nas telefonu nie zadzwoni też z pytaniem: co tam u ciebie? Nie spotka się z koleżankami na piątkowej kawce w coctail barze.
Spocznie obok męża
W poniedziałek pożegnamy Danutę Blandzi w kościele Matki Boskiej Częstochowskiej, gdzie o 11.00 rozpocznie się msza św. pogrzebowa. Potem odprowadzimy ją na cmentarz komunalny, gdzie spocznie koło swojego Kazimierza, który czekał na nią 22 lata.
Danuta Blandzi była dobrym i pozytywnym człowiekiem. Będziemy ją wspominać z życzliwością, miłością i wdzięcznością.
Wierzę, że tam, po drugiej stronie tęczy, znajdzie spokój po pracowitym i niełatwym życiu.
Czytaj też: Nauczyciele liceum w 1989 roku – może Wam też stawiali dwójki
Czytaj też: Odszedł Andrzej Szymański…