Do końca nie było wiadomo, czy spektakl odbędzie się na dziedzińcu zamkowym, bo w piątek, późnym popołudniem lało i grzmiało. Na szczęście wiatr chmury rozpędził i chociaż pozostał, wpadając od czasu do czasu pod spódnice chorążanki Honoraty, kasztelanki Doroty, margrabiny Franciszki, hrabiny Krystyny, Róży czy Zosi, nie przeszkodził publiczności w śledzeniu tego, co się działo na scenie.
Tajemnice garderoby
Ten czas przed spektaklem spędzałam w dyżurce strażników Zamku, która pełniła rolę garderoby. Mogłam do woli podglądać aktorki, które poprawiały sobie sukienki, dopinały koronki do kołnierzyków, przypinały peruki, wciskały się w halki na krynolinach, wszak akcja komedii kontuszowej „Pan_na Gołuchowie” toczy się w epoce baroku.
Pytam, skąd stroje? Okazuje się, że margrabina Franciszka „wszechstronnie wykształcona”, gość w Zamku, która „bywa to tu to tam”, występuje we własnej sukni ślubnej. Na to „góra z lumpeksu” i biały kołnierzyk z firanki. Kasztelanka Dorota występuje w sukni, która „kiedyś grała w filmiku o Izabelli z Czartoryskich – Działyńskiej”.
Hrabina Krystyna halkę wypożyczyła w wypożyczalni sukien ślubnych, paź miał strój wypożyczony z teatru, starościna Jaskólska część stroju kupiła, część znalazła we własnej szafie. Agnieszka Baranowska do czarnej sukienki przypięła koronkę, odciętą z firanki. Sędzina Mikołajska suknię kupiła w sklepie ze strojami dla przebierańców. Hrabina Elwira zdradziła mi, że „suknia to inwestycja w spektakl”. Tymczasem w garderobie dopinano peruki, upinano loczki, dopinano części garderoby…
Zaczęło się od Pauliny
A ja rozmawiam z Małgorzatą Chojnacką i Markiem Chojnackim – autorami scenariusza i reżyserami, którzy od listopada 2021 roku, pracowali z grupą gołuchowian nad spektaklem. Zdradzili mi, że ich fascynacja Gołuchowem rozpoczęła się od wykładu Pauliny Vogt – Wawrzyniak – kustosz Muzeum – Zamek w Gołuchowie z okazji 125 – lecia utworzenia Ordynacji Książąt Czartoryskich w Gołuchowie i Izabelli z Czartoryskich – Działyńskiej.
Czytaj też:
Paulina opowiada o Izabelli z Czartoryskich – Działyńskiej
Wycieczka z Gołuchowa do Poznania
Potem Marek Chojnacki na studiach podyplomowych dla menadżerów kultury (gdzie wykładał) spotkał Patrycję Walerowicz – Wojtkowiak dyrektorkę Gołuchowskiego Centrum Kultury „Zamek” I tak to się zaczęło.
To jest eksperyment
Marek Chojnacki mówi, że projekt „Pan_na Gołuchowie” jest eksperymentem artystycznym. Pomysł powstał podczas przygotowań do wykładu z „historii teatru I połowy XX wieku”. Wśród dokumentów teatralnych wykładowca odnalazł ciekawą recenzję ze spektaklu zrealizowanego w Teatrze Polskim w Poznaniu w 1904 roku. Autorką wystawionej sztuki pod tytułem „Pan na Gołuchowie” była Agnieszka Baranowska , XIX-wieczna dramatopisarka, poetka, działaczka społeczna, animatorka kultury i ziemianka z Marszewa.Gościł u niej brat Adama Mickiewicza Franciszek oraz poeta Teofil Lenartowicz.
Agnieszka z Agnieszką
Agnieszka Baranowska z Marszewa (1819 – 1890) była autorką kilku sztuk, które wystawił w Pleszewie teatr zawodowy i amatorski (najprawdopodobniej z inspiracji Stanisława Sczanieckiego z Karmina), m.in. „Starosty kościańskiego”. W opinii współczesnych uchodziła ona za „utalentowaną i zacną obywatelkę i matronę powiatu pleszewskiego”. Utworem, który stał się inspiracją do wystawienia sztuki była komedia kontuszowa „Zamek w Gołuchowie”.
Jeśli chodzi o spektakl wystawiony w Gołuchowie – Chojnaccy podkreślają, że napisali tekst „Pan_na Gołuchowie” dopiero po spotkaniu z grupą osób, które przyszły na pierwsze spotkanie. Stworzyliśmy spektakl konkretnie dla tego zespołu – podkreślają Chojnaccy. Zmienili tytuł po to, żeby podkreślić, iż chodzi nie o „pana na Gołuchowie” tylko o „pan_nę na Gołuchowie”.
O projekcie TUTAJ
I ciekawostka – jedną z osób występujących w spektaklu jest … autorka Agnieszka Baranowska. Gra ją Agnieszka Rupiczak – energiczna aktorka – amatorka. W czasie spektaklu siedzi na krześle, obserwując, co się dzieje na scenie. Czasem się pojawia jako narrator …
Kontuszowa komedia pomyłek
Nie będę opowiadać treści spektaklu, można go przeczytać na profilu GCK „Zamek”. Jak to w kontuszowej komedii bywa, jest tam miłość, trochę pomyłek, ale wszystko kończy się happy endem. Jest tu muzyka, jest taniec, jest dużo ruchu na scenie.
.
Sceną jest dziedziniec, schody, krużganki. Z każdego z aktorów, twórcy spektaklu wydobyli to, co w nim najciekawsze. Co podkreśliła koordynatorka projektu Patrycja Walerowicz – Wojtkowiak. Niezwykły małżeński duet przez 8 miesięcy prowadził aktorów z uważnością, miłością i empatią.
U Leszczyńskich
Paulina Vogt – Wawrzyniak wprowadziła uczestników wieczoru w wiek XVIII – kiedy toczy się akcja utworu. Powitała obecnych w Muzeum Narodowym ale też w Zamku Leszczyńskich w Gołuchowie „bo tu się przenosimy”. Wszak głównymi męskimi bohaterami komedii Baranowskiej są Wacław i Rafał Leszczyńscy. Wtedy właścicielami Gołuchowa byli Leszczyńscy.
W Gołuchowie
No i wójt Marek Zdunek, który podzielił się niebanalną refleksją można zaprosić do Gołuchowa artystów, którzy zagrają spektakl i odjadą. Razem z nimi wyjedzie nastrój. Tymczasem nastrój wytworzony przez aktorów – amatorów zostanie na długo i będzie tworzyć wspólnotę. I tej wspólnoty życzył.
I ta wspólnota w sobotni wieczór na dziedzińcu gołuchowskiego Zamku się wytworzyła. Grę aktorów obserwowali i trzymali za nich kciuki krewni, znajomi, przyjaciele na widowni. Były oklaski w czasie spektaklu i owacje na stojąco na koniec
Były kwiaty, były fotki, gratulacje i momenty wzruszeń. Tymczasem aktorzy zbierali siły na kolejny spektakl o 21.00. Widownia powoli się zapełniała.
Foto Mateusz Walerowicz
Ostatni raz
W sobotę odbył się spektakl dodatkowy. Po nim Małgorzata i Marek Chojnaccy otrzymali od zespołu upominek – obraz autorstwa Rafała Walendowskiego, który pozwoli im zapamiętać gołuchowskie klimaty.
Na sobotni spektakl wejściówki otrzymała moja zaprzyjaźniona rodzina z Ukrainy. Oglądali przedstawienie z zapartym tchem. Pani Irina, to było piękne i wszystko zrozumieliśmy. Nawet 8 – letni Tiomka, który przyjechał do Pleszewa w lutym, siedział jak zaczarowany – usłyszałam od Natalii. I to jest też recenzja.
Fotorelacja TUTAJ
AGNIESZKA BARANOWSKA – Agnieszka Rupiczak