Pasje pleszewian pielęgnują wszystkie pleszewskie instytucje kultury:Zajezdnia Kultury , Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Pleszew i Muzeum Regionalne w Pleszewie, gdzie w czwartek otwierano najnowszą wystawę zbiorów kolekcjonera Walentego Jezierskiego.
Było jeździectwo, wodniactwo, łowiectwo i dziś jest kolekcjonerstwo – podkreślał na otwarciu wystawy prezentującej pasje pleszewian – dyrektor MR Adam Staszak. Dodał, że Walenty Jezierski to najbardziej znany kolekcjoner w Pleszewie i wielki przyjaciel muzeum.
Zaczęło się od żelazka
Pierwszym eksponatem, który zapoczątkował kolekcję pleszewianina, było stare pordzewiałe żelazko, które znalazł na strychu 30 lat temu. Przyniósł je do mieszkania i powiedział siostrze, że je „weźmie do obrabiarek, gdzie pracował i wypiaskuje je oraz odnowi”. I tak zrobił.
Po trzech dniach przyniósł, postawił na komodzie, a siostra zobaczywszy lśniący stary przedmiot, poradziła mu, żeby zaczął żelazka kolekcjonować. Dziś w swoich zbiorach pan Walenty ma około 700 żelazek. Część z nich prezentuje na wystawie w muzeum. Wśród nich jest żelazko z białej porcelany w kwiatki ale też ciężkie krawieckie żelazko, na prąd, którym prasowano mundury żołnierzy 70 pułku piechoty w 20 – leciu międzywojennym.
Wszystko to jest ze zbieractwa
Dwie muzealne sale są wypełnione przedmiotami codziennego użytku, które dawno przestały być w użyciu. Część z nich pochodzi z rodzinnego domu pana Walentego, inne – ludzie mu przynieśli. Są więc lampy naftowe i karbidowe do rowerów, są bańki blaszane, które napełniano wrzątkiem i używano ich do grzania nóg czy pleców. Ot, taki przodek termofora.
Na jednym ze stołów wyeksponowano młynki do kawy, do pieprzu i innych przypraw – stojące, przykręcane do stołu, wiszące. Mam ich około 70 – wyznał kolekcjoner.
W innej oszklonej gablocie stoją telefony, także te na korbkę. Jeden z nich pochodzi z warsztatu rymarskiego Przybyłów przy ulicy Sienkiewicza – mówi pan Walenty. Jeden aparat był w warsztacie, drugi w mieszkaniu i tak się Przybyłowie porozumiewali – wspomina.
Liczydła, patefon i dziadek do orzechów
Są też przedmioty na wystawie, których przeznaczenia młodzi pleszewianie mogą nie rozpoznać. Wśród nich na pewno tarki do prania bielizny, które przeszły do historii w latach 60. XX wieku, kiedy o pojawiły się pierwsze pralki franie. Duże liczydła, ale nie takie jakie pamiętamy ze szkoły, gdzie na 10 drucikach było po 10 koralików. Liczydła pana Walentego są duże, mają po 12 koralików, a właściwie krążków i używano ich jeszcze w latach 60. XX wieku m.in. w bankach.
Na mnie największe wrażenie zrobił patefon – a raczej prapradziadek patefonu z metalowymi płytami, które mają wywiercone dziurki. Ocierając się o szczoteczki na wałku, wydają dźwięki. I dziadki do orzechów, w tym jeden w kształcie psa, gdzie paszcza miażdży orzechy. No i waga z odważnikami, w tym jedna do ważenia listów na poczcie.
Historia Pleszewa ukryta w przedmiotach
Największą wartością wystawy ale i kolekcji Walentego Jezierskiego jest to, że wszystkie przedmioty pochodzą z Pleszewa i okolicy. Służyły pleszewianom. Najstarsze pochodzą z I połowy XIX wieku, najmłodsze z lat 60., 70. XX wieku – podkreślał to kustosz wystawy Witold Hajdasz.
Część zbiorów – głównie stare zdjęcia, dokumenty, legitymacje, dyplomy, to rodzinne pamiątki Jezierskich z ul. Garncarskiej.
Największym problemem kolekcjonera jest przechowywanie zbiorów, które ma swoim mieszkaniu i już mu się nie mieszczą. Dlatego – jak mówi, niczego już nie przyjmuje. A swoje staroświeckie imię, które konweniuje z jego pasją – pan Walenty odziedziczył po dziadku Walentym Jezierskim.
.