Medale za pięćdziesiąt jeden lat miłości

Irena Kuczyńska9 czerwca 202117min
Pleszew honoruje małżonków, którzy ślub brali w roku 1970. Ze względu na pandemię ich jubileusze przełożono. Teraz uroczystości wróciły. Już drugi dzień w Zajezdni Kultury złoci małżonkowie odbierają gratulacje, kwiaty, życzenia dalszej miłości, opowiadają o początkach wspólnego życia w ciekawym roku 1970.
197745849_190735346386016_1531466091098278420_n.jpg

Rok 70. był ostatnim rokiem tzw. “małej stabilizacji Władysława Gomułki”, kiedy marzeniem był zakup odkurzacza, telewizora czy adaptera “Bambino”, oczywiście słuchanego we własnym mieszkaniu, co było mało realne, zatem młode pary swój małżeński start rozpoczynały najczęściej kątem, przy rodzicach, odkładając grosz na własne “M”, które w roku 1970, w Pleszewie było mało realne.

Osiedle przy dzisiejszej ulicy Reja, było dopiero w planach i miało nazywać się PPR-u (Polskiej Partii Robotniczej).

Więcej TUTAJ

Do ślubu, oczywiście oddzielnego w magistracie i drugiego, uroczystego w kościele, jechali najczęściej Syrenką, dużym fiatem, polonezem, a nawet Warszawą. 51 lat temu Pleszew był czternastotysięcznym miastem powiatowym, do pracy w dwóch największych firmach czyli “Obrabiarkach” i “Aparaturze” oraz do jednostki wojskowej przybywali młodzieńcy z Polski i oni zasilali rynek matrymonialny w mieście, gdzie na 100 mężczyzn było 107 kobiet. Sukienki ślubne, także krótkie, młodym pannom szyły pleszewskie krawcowe, welony kupowano w nielicznych prywatnych sklepach lub u modystki.

W grudniu 1970 roku Gomułkę zastąpił Edward Gierek. Stało się to po protestach przeciwko podwyżkom cen żywności i śmierci ponad 40 Polaków. O czym pleszewianie dowiedzieli się z publicznej telewizji i z radia w tym zagłuszanego “Wolna Europa”, słuchanego w radiu marki “Preludium”, które też kupowało się na raty.

Tymczasem przenieśmy się wehikułem czasu do roku 1970. Przewodniczącym Powiatowej Rady Narodowej jest Gerard Stachowiak. Szefem Komitetu Powiatowego  Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej  Alojzy Staszewski, który rezyduje w białym domku (dziś siedziba ZUS)  przy ul. Ogrodowej. Główne decyzje tam właśnie zapadały.

A jak wyglądał Pleszew w 1970 roku? Z autopsji nie wiem, bo przyjechałam tu dopiero w 1972 roku, ale posiłkuję się „Dziejami Pleszewa”.

Na pewno  był niedużym miastem. Wszystkie osiedla domków jednorodzinnych wyrosły po roku 1970. Nie było nawet osiedla pomiędzy Marszewską i Prokopowską, nie było osiedla Wokół Wieży ani Królewskiego, ani Piastowskiego ani Zachodniego.

Życie miasta koncentrowało się na Rynku i na Placu Powstańców Wielkopolskich, gdzie był nowy dworzec autobusowy. Było też Stare Targowisko a na nim targ w poniedziałki i w czwartki. W ratuszu mieścił się magistrat  i Prezydium Powiatowej Rady Narodowej. Wokół ratusza sklepy – oczywiście uspołecznione, czyli prowadzone przez PSS Społem i Gminną Spółdzielnię Samopomoc Chłopską. Towary były reglamentowane, o otwarciu i zamknięciu sklepów decydował wydział handlu.

W nielicznych prywatnych sklepikach – kultowych kupowało się np. oranżadę w proszku, kolorowe cukierki, czy odzież lub torebki, inne niż te w państwowych sklepach.

Powiatowy Pleszew miał sąd i prokuraturę, które  mieściły się w budynku przy Placu Wolności, tam gdzie teraz znajduje się Przedszkole nr 3 „Słoneczne” zwane też „po sądzie”. Drugie pleszewskie przedszkole było tam, gdzie teraz jest szkoła muzyczna.

Więcej TUTAJ

Było jeszcze jedno, przedszkole potocznie nazywane przedszkolem  „papierków”, w budynku przy ul. Poznańskiej. Tam uczęszczały dzieci pracowników Pleszewskich Zakładów Wyrobów Papierniczych, dzieci nauczycieli liceum, jako że “papierki” były zakładem opiekuńczym dla Liceum im. St. Staszica w Pleszewie.

Z “Dziejów Pleszewa” wiemy, że wzrastało zatrudnienie w Pleszewskiej Fabryce Obrabiarek przy ul. Fabrycznej, gdzie w 1965 roku rozpoczęto produkcję obrabiarek i tokarek do metalu. Z końcem roku 1969  sięgnęło 1200 osób, w tym było wielu fachowców przyjezdnych, którzy zasilili też rynek matrymonialny.

Całą parą pracowała kolejka. Regularnie kursowały z Pleszewa Miasta pociągi do Krotoszyna przez Dobrzycę i Kowalew, gdzie – tak jak dzisiaj, była stacja główna. Kasa biletowa w Pleszewie (dzisiaj tam jest biblioteka)  była czynna całą dobę. I można było w niej kupić bilet na wszystkie pociągi w całej Polsce. Nie  było obwodnic, wszystkie samochody na Kalisz czy Ostrów jechały przez miasto.

Więcej TUTAJ

Tam gdzie jest Zajezdnia Kultury, w której złote pary odbierały z rąk burmistrza Arkadiusza Ptaka pamiątkowe dyplomy,  była parowozownia, która (łącznie z obsługą dworca) zatrudniała prawie 100 osób.

W roku 1970 jeszcze płynął przez Pleszew Ner, ale już chyba planowano jego zakrycie. Wyloty kanalizacji ogólnospławnej szły prosto do Neru, o czym czytam w „Dziejach Pleszewa”. Pewnie dlatego, trzeba było rzeczkę nakryć.
Więcej TUTAJ

Mniejszy też był w 1970 roku park miejski, bo na działce przy ul. Bogusza (której wtedy jeszcze naprawdę nie było), znajdowało się świńskie targowisko. Kiedy przyjeżdżało wesołe miasteczko, tam ustawiano karuzele. W parku jeszcze stały resztki zabudowań…
Więcej TUTAJ

Do Technikum Mechanicznego przy ul. na ulicy Zielonej, które istniało od 1964 roku, trzeba było iść ulicą Poznańską i skręcić w Osiedlową.

W 1970 roku nie  było nowego szpitala i całego osiedla, które w jego okolicy wyrosło. Dzieci dzisiejszych złotych jubilatów przychodziły na świat w starym szpitalu przy ul. Marchlewskiego, bo tak do 1990 roku nazywała się ulica, przy której siostry służebniczki zbudowały klasztor i szpital.

Nie było Muzeum Regionalnego. W dawnym zajeździe pocztowym przy ul. Poznańskiej mieszkała znana pleszewska rodzina. Najbliższe muzeum było w Kaliszu, bo  w Gołuchowie Zamek Czartoryskich jeszcze nie był Oddziałem Muzeum Narodowego, w dobrzyckim pałacu mieszkali lokatorzy a po tamtejszym parku chodziły kury.

Jeśli jestem przy Gołuchowie, dodam, że zalewu na rzece Trzemnej, też w 1970 roku nie było. Był za to basen kąpielowy na końcu Alejek Mickiewicza. No i Prosna w Rokutowie lub w Choczu, dokąd organizowano wyjazdy, nawet autami zakładowymi.

Dokąd młodzi w chodzili na randki? W Planty ale też do restauracji czy kawiarni. Było ich kilka. Kultowa była “Ratuszowa”,  z pół czarną w szklance i ciastkiem za 2 złote, gdzie w oparach
tytoniowego dymu z “Giewontów”, “Klubowych” a nawet “Sportów” , toczono długie pleszewian rozmowy. Niejedna para się tu zapoznała.

Był też „Złoty Miecz” przy skrzyżowaniu Poznańskiej i Lipowej. W lokalu restauracyjnym wydzielono nawet elegancką kawiarenkę.  Chodziło się tam na kawę, oczywiście  w szklance, małą czyli pół czarnej albo dużą – pełna szklanka.  Czasem prosiło się dolewkę wody a niektórzy wyjadali fusy, z cukrem. Tam można było wypić kieliszek bułgarskiego koniaku.

Była jeszcze „Wielkopolanka” (dziś Frascati). Z przodu można było sobie golnąć setkę pod śledzika ale kolejne pomieszczenie  było eleganckie. Serwowano tu kotlety z kapustą i ziemniakami, pomidorową. W karnawale odbywały się tu zabawy. Może złote pary szalały tu w narzeczeństwie na balach ?

Żeby oddać atmosferę Pleszewa początku lat 70.  muszę dodać zdań kilka o innych lokalach m.in. „Klubowej” na Rynku,  „Kolorowej” na Kaliskiej. Najczęściej wpadano tam na “setę i galaretę”, bo pół wieku temu, wódki bez zagrychy nie serwowano w lokalu. W tych lokalach był też bigos z bułką, mówiono o nim, że ‘jest na winie”, czyli zawiera to, co się nawinie. Wszystkie lokale prowadziły podmioty uspołecznione czyli Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem” lub Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska”.

Towar w sklepach  był z rozdzielnika, kierował tym wydział handlu w ratuszu. Sklepiki prywatne były rzadkością. Handlowano w nich towarem niedostępnym  w sklepach uspołecznionych, produkowanym w prywatnych warsztatach: wstążeczkami, spinkami, klipsami, broszkami, czapkami, kapeluszami, modnymi szytymi bluzkami.

I tu słów kilka o Kasynie – eleganckim lokalu na terenie jednostki wojskowej, gdzie odbywały się dancingi. Na pewno i tam bawili się dzisiejsi złoci małżonkowie.

Ważnym miejscem spotkań towarzyskich były na pewno dwa pleszewskie kina – „Hel” przy ulicy Poznańskiej, które podlegało  Okręgowemu Przedsiębiorstwu Rozpowszechniania Filmów i „Pluton” w jednostce wojskowej o największej sali widowiskowej w mieście – piszą autorzy „Dziejów Pleszewa”.

I nie mylą się. W latach 60. sala Domu Parafialnego, który zbudowano w 1934 roku, pełniła funkcję magazynu mebli.

Nie było w 1970 Domu Kultury. Zbudowano go dopiero w roku 1977, kiedy było już gotowe Osiedle Reja, przepraszam, Polskiej Partii Robotniczej, czyli PPR-u.

Najbardziej elegancką ulicą była Poznańska. Jej ozdobą był budynek pleszewskiego liceum i stara poczta zbudowana w końcówce XIX wieku. Niestety, były to jej ostatnie miesiące. Wkrótce została rozebrana.
Więcej o poczcie TUTAJ

Nieopodal poczty stała Przychodnia –  dawny  budynek landratury czyli starostwa. W 1970 roku znajdowały się tu wszystkie przychodnie dla dorosłych, dla dzieci, poradnia specjalistyczne w tym poradnia “K”, laboratorium analityczne, rehabilitacja, poradnia RTG. Do dziś niszczejący budynek nazywany jest przychodnią
Więcej TUTAJ

Handel lekami prowadziły dwie apteki: „Pod Orłem” przy Placu Kościelnym i apteka w rynku, które przetrwały do dzisiaj.

Nie  było w 1990 roku   lokalnych gazet. Wszystkie informacje o Pleszewie czerpano z „Gazety Poznańskiej”, „Głosu Wielkopolskiego” „Ziemi Kaliskiej”, „Południowej Wielkopolski”, które należały do Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej Prasa „Ruch” i miały w nadtytule hasło „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się”. Wszystkie artykuły w gazetach przechodziły przez cenzora.

Wracam do młodych par: w Pleszewie w 1970 roku ślubów cywilnych udzielała Anna Kwiecień, w farze sakramentalne małżeństwa błogosławił ks. kanonik Julian Badziński a w kościele św. Floriana ks. Bogdan Chojnacki. “Zbawiciel” nie był jeszcze parafią.

I śluby nie odbywały się na mszach św. Po prostu w sobotę, kolejne pary przychodziły lub przyjeżdżały do kościoła, gdzie sobie ślubowały i koniec.  Nie było też w kościele specjalnych dekoracji ślubnych.  Za to byli tzw. gapie. Były też ślubne telegramy, które przynosili znajomi, sąsiedzi, rodzina dalsza i bliższa do domu weselnego, którym zwykle był dom rodzinny panny młodej.

W 1970 roku nie wszyscy brali ślub kościelny w swojej parafii, niektóre pary robiły to pokątnie a to w Grodzisku a to w Lenartowiczach, bo przyznawanie się do praktyk religijnych w niektórych środowiskach było problemem.  Mogło być źle widziane, zwłaszcza jeśli ktoś robił karierę nawet na szczeblu miasta czy powiatu.

Wesela pół wieku temu najczęściej odbywały się w rodzinnym domu panny młodej. W jednym pokoju było jedzenie, w drugim tańczenie. Na początku był oczywiście rosół z makaronem. Była potrawka z ryżem, której na co dzień nie gotowano.

Panna młoda, oprócz sukni ślubnej,  miała też drugą sukienkę.  O północy się przebierała…

A gdzie się poznawali młodzi? Przeważnie na zabawach, na wieczorkach tanecznych albo w pracy.  Kawalerów dostarczały największe pleszewskie firmy: Obrabiarki czy Aparatura no i wojsko. Do jednostki wojskowej do pracy przychodzili absolwenci szkół wojskowych. A i wojsko szeregowe miało przepustki. I poznawali się ludzie i pobierali.

Mieszkanie? Na początku prawie wszyscy kątem u rodziców albo w wynajmowanych pokoikach. Mieszkania  były na wagę złota. Były  bloki Obrabiarkowe przy dawnej Hanki Sawickiej, b ył różowy blok na Wierzbowej, były bloki przy Lipowej, Poznańskiej ale zdobycie własnego lokum graniczyło z cudem. Mieszkania dostawali raczej urzędnicy.

Spółdzielnia mieszkaniowa nie miała za wiele mieszkań w 1970 roku. Nawet po wpłaceniu wkładu miało się w perspektywie kilkanaście lat czekania. Mieszkając kątem u rodziców, młodzi odkładali pieniądze na wpłatę do spółdzielni, na mieszkanie, na meble, na sprzęt AGT i RTV. Często brali sprzęt na raty albo korzystali z pożyczek w Kasach Zapomogowo – Pożyczkowych w zakładach pracy. I tak np. lodówkę brało się na 10 rat, podobnie jak kanapotapczan.

A potem przyszło życie…
I koniec. Kropka, chociaż można by tak w nieskończoność. Ten tekst może być inspiracją do wspomnień a  napisałam go dla jubilatów, żeby sobie powspominali  szaloną młodość w Pleszewie pół wieku temu.