Spacer, w czerwcowym słońcu, rozpoczęliśmy przy dawnym dworcu, gdzie łączy się historia z teraźniejszością. W budynku dworca kolejowego, od trzech lat bez mała funkcjonuje Biblioteka Publiczna Miasta i Gminy Pleszew.
Oczywiście, zajrzeliśmy do do niej. To tam, w sali gdzie zwykle odbywają się spotkania autorskie i nie tylko, kaliszanie wysłuchali ciekawej historii pleszewskiej ciuchci. Dowiedzieli się, dlaczego linia kolejowa łącząca Poznań ze Śląskiem, omija Pleszew i na początku XX wieku trzeba było podjąć trud budowy linii kolejowej z Krotoszyna przez Dobrzycę i Kowalew do Pleszewa. Przetrwała ona, w coraz mniejszym zakresie, prawie 100 lat. Najdłużej ciuchcia jeździła na trasie Pleszew Miasto – Pleszew Wąskotorowy, która to stacja znajduje się w Kowalewie…
Historię ciuchci, którą usłyszeli goście, znajdziecie na blogu:TUTAJ
Siedziba biblioteki zauroczyła moich gości. Zwiedzili wypożyczalnię, dział dziecięcy, gdzie niegdyś mieściła się kasa biletowa, czytelnię na piętrze, szatnię…
Sprzed biblioteki akurat ruszała ku Kowalewowi kolejka, która dowozi pleszewian do stacji głównej Pleszew Miasto w Kowalewie. A przez całe lato, w niedzielne popołudnia, wąskotorówka rekreacyjnie wozi pleszewian do Kowalewa i z powrotem.
Po przejściu licznych torów, przypomnieniu, że na torowisku na platformie odbywają się letnie koncerty, nawet fortepianowy, o czym moi goście dobrze wiedzieli, bo – jak mówili, monitorują to, co się w Pleszewie dzieje, dotarliśmy do Zajezdni Kultury.
Zajezdnia Kultury – wybudowana na bazie dawnej małej parowozowni, prezentuje się imponująco. Sala z nagłośnieniem, podświetlone tory, elementy kolejowe m.in. dworcowy zegar, galeria w długim holu – pracujący w instytucjach kultury w Kaliszu Andrzej Zmyślony, był pod wrażeniem tego, co pleszewianom udało się zrobić.
Do Zajezdni Kultury mieliśmy jeszcze wrócić na wernisaż wystawy „Historie złożone” Sławomira Danielskiego.
Relacja z wernisażu TUTAJ
Tymczasem poszliśmy w kierunku Państwowej Szkoły Muzycznej 1 st. im. Wojciecha Kilara w Pleszewie, gdzie dyrektor Sławomir Moch miał nas oprowadzić po najnowocześniejszej Sali
Koncertowej w regionie.
Po drodze opowiadam kaliszanom, że dworzec i wszystko co znajduje się bardziej na południe, leży po drugiej stronie rzeczki Ner. Jeszcze w latach 60. XX Ner płynął przez miasto, dzieląc je na Pleszew lewobrzeżny i prawobrzeżny. Potem go nakryto, a teraz rzece płynącej pod ziemią, dokładana jest trzecia rura.
I TUTAJ popłynęła krótka opowieść o rzece, którą pół wieku temu wpuszczono w kanał.
Za rzeką, za torami, od Placu Wolności Jana Pawła II zaczynało się pruskie centrum Pleszewa. To tu zaczęli się osiedlać ewangelicy, sprowadzeni już w końcówce XVIII wieku przez właścicielkę Pleszewa Ludwikę Gorzeńską na mocy przywileju króla Stanisława Augusta Poniatowskiego.
Po II rozbiorze Polski w 1793 roku do Pleszewa zaczęła napływać ludność niemiecka. I ciekawostka, których więcej znajdziecie na blogu, a usłyszeli ją goście, do budowy kościoła otwartego w 1840 roku, dołożył się król pruski Fryderyk Wilhelm IV. Po 1945 roku kościół zbudowany przez ewangelików zaczął służyć katolikom. Od 1977 roku jest tu Parafia Najświętszego Zbawiciela.
Na cmentarzu ewangelickim spoczywają tysiące mieszkańców Pleszewa, w tym Karl Strecker, który był pastorem parafii przez 50 lat. Pobudował dom opieki dla sierot, zwany do 1945 roku Zakładem im. Josta- Streckera. Teraz jest to Dom Pomocy Społecznej.
O społeczności pleszewskich ewangelików przeczytacie TUTAJ
Ulica Wojska Polskiego, którą zmierzaliśmy ku szkole muzycznej, w czasach pruskich nazywała się ulicą Lipową. Budynek, gdzie mieści się szkoła, zbudowano w 1905 roku dla inspektora oświaty. Pełnił różne funkcje, o czym można przeczytać TUTAJ
Po wojnie była tu siedziba przedszkola, które potem się przeniosło do nowego budynku przy ul. Mieszka I. Od 27 lat mieści się tu Państwowa Szkoła Muzyczna 1 st. im. Wojciecha Kilara.
Trzy lata temu, kosztem prawie 11 mln złotych wybudowano obok starej szkoły, nowoczesną Salę Koncertową na 147 osób. Są tu też izby lekcyjne, pokoje hotelowe, a wyposażenia pleszewskiej placówce mogą pozazdrościć okoliczne powiaty. Po sali oprowadzał gości dyrektor Sławomir Moch.
No i powrót do Zajezdni Kultury na otwarcie wystawy obrazów pleszewskiego artysty. Ponieważ było jeszcze trochę czasu, dyrektor Przemysław Marciniak oprowadził gości z Kalisza po zakamarkach budynku. Wrażenie zrobiły elementy zachowane po pleszewskiej kolejce.
Ostatnim etapem spaceru był Plac Powstańców Wielkopolskich, który do 1939 roku nazywał się Nowym Rynkiem i pełnił różne funkcje, zatrzymywali się tu rolnicy, którzy przyjeżdżali do miasta na targ, okoliczne dzieciaki grały tu w piłkę, potem zatrzymywały się tu autobusy dalekobieżne a w latach 60. powstał tu dworzec autobusowy.
W czasie prac przy modernizacji sieci wodociągowej w 2017 roku, odkryto w placu szczątki drewnianej studni. Na drugim końcu placu u wlotu ulicy Sopałowicza, tam gdzie jeszcze w latach 60. były Ogrody Dąbkiewicza, odkryto kamienną studnię. Jest ona zabezpieczona i można ją oglądać.
Na placu jest też obelisk upamiętniający 70 pułk piechoty, który w 20 – leciu międzywojennym stacjonował w koszarach przy ul. Wojska Polskiego.
Kilka lat temu Plac został zrewitalizowany. Posadzono kwiaty, drzewa, krzewy, urządzono tu parking. Ale stoją tu nadal domy widoczne na pocztówkach sprzed 100 lat.
Historia Placu Powstańców Wielkopolskich, którą w skrócie opowiedziałam podczas spaceru TUTAJ
Ulicą Daszyńskiego dotarliśmy do pleszewskiego Rynku, gdzie miało miejsce tyle ważnych wydarzeń. Sercem Rynku jest pleszewski ratusz, pobudowany w 1840 roku, po wielkim pożarze Pleszewa, w którym spłonęło 2/3 miasta i po którym na nowo wytyczono plan śródmieścia.
Moich gości, zainteresowanych historią Pleszewa i pożarem, odesłałam na bloga TUTAJ
Nasz krótki historyczny spacer po Pleszewie zakończyliśmy w ogródku przy Karafce, gdzie zawsze był hotel i restauracja, co widać na starych pocztówkach. Rozmawialiśmy o ciekawej historii Pleszewa i okolicznych miejscowości o wielokulturowości miasta.
Andrzej Zmyślony podsunął mi temat kolejnego posta. Dotyczy on wielkiej aktorki Heleny Modrzejewskiej, która bawiąc w Żegocinie u Chłapowskich, miała być w Pleszewie na spektaklu „Skalmierzanki” reżyserii dra Teodora Kubackiego wystawionym przez Towarzystwo Gimnastyczne „Sokół” w sali hotelu Czarneckiego przy ul. Poznańskiej w 1902 roku. Odtwórczyni głównej roli – pleszewiance – Jadwidze Kierskiej – obiecała pomoc przy zaangażowaniu na scenie zawodowej…
Co z tego wynikło? O tym już wkrótce na blogu przeczytacie
Foto Andrzej Zmyślony i Danuta Gruchot