30 lat temu w pleszewskim liceum odbył się Dzień Samorządności. Pozostały wspomnienia i zdjęcia.
Czarno – białe fotki przechowywała przez 30 lat Agnieszka Kowalska, która w 1987 roku rozpoczęła naukę w pleszewskim liceum w klasie humanistycznej.
Zamieściła je na portalu społecznościowym, gdzie powstała grupa Absolwenci pleszewskiego Staszka. Liczy ona coraz więcej członków, którzy wrzucają tam zdjęcia, co tworzy pozytywną atmosferę przed czerwcowym Zjazdem Absolwentów.
Zdjęcia zainspirowały nas do wspomnień o czasach nauki Agnieszki Kowalskiej w pleszewskim liceum. Przypadł on na lata 1987 – 1991.
Spotkałyśmy się na kawie i zaczęłyśmy oglądać zdjęcia z imprezy, która odbyła się w liceum 21 marca 1989 roku. Zwykle Dzień Samorządności zbiegał się z pierwszym dniem wiosny. Chodziło o to, żeby uczniowie nie pouciekali na wagary.
Miał to być dzień na wesoło i bez pytania. Bywało, że uczniowie się przebierali. Tym razem samorząd zaproponował, żeby to nauczyciele się przebrali. I żeby przygotowali występy. W tym dniu nauczyciele mieli zasiąść w ławkach, a uczniowie prowadzili lekcje.
I robili to profesjonalnie, naśladując gesty i powiedzonka nauczyciela danego przedmiotu. Oczywiście, było też odpytywanie i wpisywanie stopni do dziennika. W zachowaniu uczniów nie było niczego obraźliwego.
Nauczyciele podchwycili też pomysł występów. Zaczęły się próby i gorączkowe przypominanie sobie wierszy czy piosenek znanych ze swoich szkolnych lat.
I tak wykluł się program złożony z tańców („Jezioro łabędzie”) śpiewów, gry na fortepianie na cztery ręce, recytacji. Próby odbywały się na przerwach i prawie wszyscy nauczyciele wystąpili.
Wszyscy też przywdziali szkolne stroje, albo mundurki pożyczone od uczniów, albo swoje białe bluzki i granatowe spódnice czy spodnie. Każdy otrzymał tarczę szkolną. Najmłodsze panie zaplotły włosy w warkoczyki.
Pamiętam, że my, nauczyciele mieliśmy tremę. Ale oglądając zdjęcia, można się domyślić, że ci, którzy zdecydowali się na występy, byli zadowoleni.
Wicedyrektor Łucja Kasperska – rozpoczynająca karierę pedagoga w 1989 roku – wspomina ten dzień z wielkim sentymentem. Jest pewna, że nikogo nie trzeba było do występu namawiać. Nikt z występujących nie bał się, że może stracić autorytet.
A autorytet nauczyciele 30 lat temu w szkole mieli – co podkreśla moja rozmówczyni Agnieszka Kowalska. Baliśmy się Was, był wielki dystans między uczniami i nauczycielami, ale potrafiliście przekroczyć tę granicę i zrobiliście z siebie jaja. I to było bardzo sympatyczne – mówi Agnieszka, która z zawodu jest nauczycielką.
Z czasów swojej nauki w liceum, Agnieszka z sentymentem wspomina dyżury, które uczniowie pełnili pod zegarem przy wejściu do szkoły. 30 lat temu nikt nie słyszał o ochroniarzach w szkołach.
To dyżurni pilnowali, żeby nikt obcy do szkoły nie wszedł. To oni mieli obowiązek dzwonienia na przerwy i na lekcje. Na dzwonek elektroniczny trzeba było czekać do XXI wieku. Zdarzało się, że dyżurni wykorzystywali władzę nad dzwonkiem. Czasem ktoś przed trudną lekcją prosił, „zadzwońcie ze 2 minuty szybciej”, no i się dzwoniło – zdradza Agnieszka.
Ale najważniejsze w dyżurze było to, że miało się dzień wolny od lekcji. Jeszcze lepszy dyżur był w szatni – mówi Agnieszka Kowalska. W zasadzie robiło się za szatniarza, pilnowało się płaszczy i kurtek i … przechowywało się wagarowiczów.
Obok szatni przechodził do swojej klasy nauczyciel zajęć technicznych Aleksander Kula. Agnieszka pamięta, że na hasło: Kula idzie, wszyscy wagarowicze chowali się w płaszczach. Wysupływali się z nich, kiedy profesor przeszedł.
W jej pamięci pozostał Zjazd Absolwentów z roku 1989. Nie tyle sam zjazd, co program artystyczny, gdzie grupa uczniów, pod kierunkiem Łucji Kasperskiej, zaprezentowała m.in. fragmenty powieści Gombrowicza „Ferdydurke”.
Zdjęcia przekazała na wystawę, która z okazji 100 – lecia szkoły zostanie wyeksponowana w Muzeum Regionalnym w Pleszewie.