W gaszeniu pożaru gościńca „Parzybroda”, w którym trwała zabawa taneczna, uczestniczyło 8 jednostek OSP z całej okolicy. Ogień było widać w Pleszewie na ulicy Lipowej. Wyglądało to tak, jak by ktoś podłożył ogień – wspominała po latach uczestniczka zabawy.
Gasiło 8 jednostek OSP
Zgodnie z tradycją podkoziołkowe harce miały się skończyć koło północy. O 22.00 zabawa trwała w najlepsze. Rozochoceni uczestnicy imprezy wyszli na dwór i spostrzegli, że strzecha na zajeździe stoi w ogniu. Z krzykiem, „pali się”, wbiegliśmy do środka po rzeczy – wspomina uczestniczka podkoziołkowej zabawy. Wezwano straż pożarną, przyjechało 8 jednostek OSP z okolicy. Strażacy mieli do dyspozycji STARA 25, STARA 26 oraz Żuki. Zawodowa straż pożarna funkcjonowała w Pleszewie przy ul. Słowackiego dopiero od stycznia 1976 roku. I był to tylko jeden pluton – wspomina autor książki o historii straży i długoletni strażak w jednej osobie Jan Woldański. Chodziło o to, żeby ogień nie przeniósł się na pobliski las.
Golasy wyskakiwały przez okna
Strażacy przywieźli też koce uczestnikom zabawy, bo zima w 1976 roku była tęga zaś „golasy z piętrowych pokoi miały wyskakiwać przez okna prosto w śnieg”. Przyczyn pożaru nie podano do publicznej wiadomości. Ale w Pleszewie się mówiło, że zajazd mógł podpalić mąż zazdrosny o żonę, która miała się w zajeździe “Parzybroda” z kimś spotykać. Kultowy gościniec z epoki Gierka odbudowano w ciągu roku. Już bez strzechy i z nazwą „U Huberta”. Przetrwał do 2 dekady XXI wieku, po czym go rozebrano. Nie zdołał przetrwać na wolnym rynku.
Szerzej TUTAJ