Wspomnienie o Janie Wiesławie Puchalskim z Pleszewa

Irena Kuczyńska23 czerwca 201715min
24 czerwca wspominam Jana Wiesława Puchalskiego - nauczyciela, przyjaciela, kolegę, wujka, a przede wszystkim pleszewianina, barwnego i ciekawego człowieka
pomnik-1.jpg

 

Chociaż Jana Wiesława Puchalskiego bardziej  znamy jako Wiesia, bo tego imienia używał, to jednak na chrzcie św. w pleszewskiej farze, nadano mu imię Jan.

Pamiętając, że na chrzcie otrzymał imię patrona kościoła Ścięcia św. Jana Chrzciciela a od 2003 roku, patrona miasta Pleszewa, w niniejszym wspomnieniu będziemy używać imienia Wiesław.

Urodził się w Pleszewie w pierwszych miesiącach II wojny światowej 10 stycznia 1940 roku. Miał starsze rodzeństwo: braci Heliodora i Floriana oraz dwie siostry Halinę i Cecylię.  Jednak dla swojej mamy Joanny był dzieckiem jedynym i bardzo kochanym.

Takie wpisy zamieścili w pamiętniku rodzice Jana Wiesława Puchalskiego z okazji I Komunii Świętej swojego synka.

Między najstarszym bratem Heliodorem a Wiesiem było 15 lat różnicy.  Ale, jak mówi bratanica Lidia  Nowak – córka Heliodora, kontakty rodzinne były bardzo dobre. A kiedy Wiesiu, po śmierci mamy został sam, dla swoich bratanków i siostrzeńców, był najukochańszym wujkiem.

To z Lidką wspominam Wiesława. To ona mieszkała najbliżej wujka Wiesia, to w jej domu przy ul. Prokopowskiej, spędzał święta, to ona przechowuje jego dokumenty, świadectwa szkolne, legitymacje, dyplomy.

To z Lidką Nowak wspominam Wiesława Puchalskiego

Wiesław Puchalski całe życie, z wyjątkiem lat studiów w Wyższej Szkole Pedagogicznej w Krakowie i kilku lat pracy w liceum w Oleśnicy, spędził w Pleszewie w rodzinnym domu przy ul. Prokopowskiej.

Był pilnym uczniem Szkoły Podstawowej nr 1, a potem I Liceum im. St. Staszica w Pleszewie. Oto zdjęcie ze zjazdu absolwentów liceum w czerwcu 1969 roku, w którym uczestniczył.

Z tych najwcześniejszych lat jest pamiątka – wspomniany wyżej pamiętnik, który otrzymał z okazji I Komunii Świętej, gdzie znajdujemy zamieszczone wyżej  wpisy rodziców, kolegów, siostry Halinki oraz nauczycielki – pani Aleksandry Nafalskiej, o której już pisałam na blogu.

https://irenakuczynska.pl/wspomnienie-o-nauczycielce-pleszewskiego-liceum-sp-aleksandrze-nafalskiej/

Wpis z pamiętnika oraz przechowywane przez Lidkę świadectwa od klasy I Szkoły podstawowej do klasy XI pleszewskiego liceum, świadczą o tym, że Wiesław był bardzo dobrym uczniem

Wpis do pamiętnika kolegi z klasy

Poznałam Wiesia, kiedy zaczęłam w 1972 roku pracować w klasach dla pracujących w Zespole Szkół Technicznych na Zielonej. Bardzo kontaktowy, lubiany przez uczniów nauczyciel geografii i przysposobienia obronnego. Organizator obozów wędrownych, zawodów sportowych.

W gronie nauczycieli technikum mechanicznego w górnym rzędzie – w środku

Chwila refleksji nad zdjęciem profesorów technikum

Uczniowie wspominają prof. Wiesława Puchalskiego – pseudonim “Puchacz” z atencją. Kiedy zamieściłam na Facebooku zdjęcie jego grobu na cmentarzu przy ul. Kaliskiej, ruszyła lawina wspomnień, tylko pozytywnych.

Pan Wiesław Puchalski był wspaniałym nauczycielem, przyjacielem młodzieży. Uczył mnie i zdawałam maturę z dodatkowego przedmiotu też u “psora”,  tak fajnie nieraz mówiliśmy – pisze Anna Pyszkowska – Kwiecińska.

Spotkanie absolwentów

Uczył mnie i bardzo dobrze wspominam Pana profesora. Szacun! – pisze Marek Antczak. Pan  Puchalski uczył mnie geografii i przysposobienia obronnego – tylko miłe wspomnienia pozostałyIrena Parzysz. Pamiętam,bardzo sympatyczny facetAdam Martuzalski. Super psorWaldemar Kubczyk.

Przez jakiś czas uczył też geografii (a może PO) na zastępstwie w Liceum Ogólnokształcącym im. St. Staszica. Było to w latach 80. Wtedy zapraszał nas z dziećmi do swojego ogrodu na Prokopowską, gdzie były czereśnie, śliwki, jabłka. Bardzo lubił Oktawię, Daniela, Mariannę. A one mówiły o nim pieszczotliwie: “Pan Wiesiu dzidziulek”.

Bratanica Lidka Nowak mówi, że wujek Wiesiek był w życiu jej rodziny obecny “od zawsze”.  Przychodził do jej rodziców na obiad z okazji odpustu Ścięcia św. Jana Chrzciciela i potem w październiku na Matkę Boską Różańcową.

Wtedy była czernina,  nadziewane kaczki, pyzy i  modra kapusta. Na poniedziałek – jak mówi Lidka – wujek zawsze dostawał obiad w słoiku. Bo był sam, nie założył swojej rodziny. Podobno jako dziecko “odprawiać lubił mszę”. Nawet babcia uszyła mu ornat.

Chociaż ja pamiętam, że mówił o sympatii z lat szkolnych, która studiowała we Wrocławiu, a on do niej jeździł z Krakowa na spotkania. Ale po tej miłości pozostały wspomnienia, czasem rzucił jakieś słowo.

Pierwsze wspomnienie Lidki z wujkiem sięga końcówki lat 60., kiedy ją odwiedził na koloniach w Serbinowie, bo niedaleko prowadził obóz uczniów technikum mechanicznego. Dał jej wtedy 10 zł i jeszcze loda kupił.

Potem, kiedy Lidka wychodziła za mąż, wujek Wiesiek był świadkiem na ślubie. Mąż Lidki – Sylwester Nowak, mieszkał w sąsiedztwie i bardzo się z przyszłym wujkiem lubili.

Ślub Lidki i Sylwka Nowaków

Po śmierci mamy, to u Lidki i Sylwka Wiesław spędzał Wielkanoc, Trzech Króli i Boże Narodzenie, ale już we wrześniu trzeba było go zaprosić. Bywał gwiazdorem u ich dzieci. A one pytały: co się stało z wujkiem Wiesiem?

Pamięta też stryja Witold Puchalski – brat Lidki – podobnie jak ona, absolwent pleszewskiego liceum: Mój ojciec chrzestny, wuja Wisienka [ksywka moich dzieciaków] lubiany nauczyciel, koszykarz, organizator rajdów i smakosz zupy chmielowej.

Wiesław Puchalski miał takie swoje pleszewskie miejscówki. Najważniejsza to dom przy ulicy Prokopowskiej 22,  kolejna to kościół farny, dalej technikum na Zielonej, potem bar “U Rebelkowej” a kiedy ten został zamknięty – to bar u Marcisza, gdzie – jak mówi Lidka, nawet swoje miejsce miał.

Lubił piwo, nawet do Polskiej Partii Przyjaciół Piwa należał, bywał w Warszawie na zjazdach, gościł w Pleszewie – satyryka Janusza Rewińskiego – założyciela partii. W 1991 roku PPPP wprowadziła do Sejmu 16 posłów. W Pleszewie miała wielu sympatyków i członków m.in. Wiesława Puchalskiego.

Wyjazd z kolegami na Kongres Polskiej Partii Przyjaciół Piwa w Warszawie

Pleszewscy piwosze organizowali przyjęcia sylwestrowe, wyprawiali razem urodziny, imieniny, wypisywali sobie pamiątkowe dyplomy. Wiele z nich przechowuje wśród pamiątek po wuju Lidka Nowak.

Na jednej z męskich imprez sylwestrowych

Wiesław Puchalski był człowiekiem renesansu. Tworzył  okolicznościowe wierszyki:  Oto scan jednego z nich – napisany na okoliczność imprezy domowej:

Pozostały liczne anegdoty związane z Wiesławem Puchalskim. Kiedyś po sylwestrowej zabawie w męskim gronie, pan Wiesław poszedł do kościoła. Prawdopodobnie oko nieco mu się przymknęło. Chodzący ze składką ksiądz, lekko to szturchnął, mówiąc: panie profesorze! Usłyszał: ja nie śpię, ja medytuję!

Jedynym środkiem lokomocji, jakiego używał był rower. Zachowała się nawet karta rowerowa wydana przez Urząd Rejonowy – oddział komunikacji w Pleszewie, podpisana przez Annę Kuberkę.

Policjanci mieli na pana profesora tylko jeden sposób, żeby powstrzymać go przed jazdą na rowerze, kiedy wracał z baru. Po prostu wykręcali mu wentylki.

Zmarł szybko, tak jak szybko żył.  Kiedy był już bardzo chory, Lidka miała go zapytać: wujku, co zrobić z jajkami (hodował kury). – Wpieprzajcie, aż oślepniecie – żartował wujek.

I taki pozostał w pamięci rodziny, kochany, ciepły, dobry wujek z otwartym sercem i otwartymi kieszeniami. Zawsze dzieciom robił prezenty. A one mówiły : nasz wujek Wisienka.

Wiesław Puchalski z najmłodszymi członkami rodziny