Inspiracją była wystawa „Życie sztuką. Gołuchów Izabeli z Czartoryskich Działyńskiej” eksponowana w Muzeum Narodowym w Poznaniu w związku z przypadającą w tym roku 125 Rocznicą utworzenia Ordynacji Książąt Czartoryskich w Gołuchowie.
Jedną z kuratorek, otwartej w maju wystawy, była Paulina Vogt – Wawrzyniak – kierownik gołuchowskiego oddziału MN Zamek Czartoryskich. To pleszewianka miała oprowadzać swoich ziomków po wystawie.
Jednak spacer po Poznaniu zaczął się na Śródce od murala, który stał się rozpoznawalnym symbolem miasta Poznania. Trójwymiarowy mural „Opowieść śródecka z trębaczem na dachu i kotem w tle” została nominowana w plebiscycie „7 Cudów Polski 2016”, organizowanym przez National Geographic Traveler.
Poznaniacy są dumni z murala i od niego, swoją opowieść o Poznaniu – stolicy Wielkopolski, mieście które uważane jest za kolebkę Państwa Polskiego, rozpoczęła Aleksandra Warczyńska – zatrudniona w Wojewódzkiej Biblioteki Publicznej i Centrum animacji Kultury w Poznaniu, w dziale krajoznawstwa.
To ona zainspirowała powstawanie w Wielkopolsce questów. To ona wspierała powstanie gołuchowskiego questu, dzięki któremu można poznać historię i tajemnice gołuchowskiego parku i wszystkich ciekawych miejsc, które się w nim znajdują.
Spacer po Poznaniu, z panią Aleksandrą na czele, był wielką przyjemnością. A opowieści o miejscach, które zwiedzaliśmy i oglądaliśmy, pełne były legend, anegdot, ciekawostek.
Na początek – Brama Poznania – nowoczesne, interaktywne centrum prezentujące historię Ostrowa Tumskiego, gdzie zaczyna się historia Polski.
Eksponowana jest rola, jaką wyspa odegrała w czasach kształtowania się państwa polskiego w kontekście europejskim. Zaczyna się od Mieszka I, który był pierwszym znanym z imienia władcą Polan.
Poznań - Z Mieszkiem I i Dobrawą
Prezentacja zawiera nie tylko opisy wielkich wydarzeń np. chrztu Polan, czy sposobów walki bądź obrony przed najeźdźcami. Pokazane jest też zwyczajne życie ludzi w grodzie i na podgrodziu.
Przeszłość ukazana jest w Bramie Poznania przez pryzmat sukcesu, osiąganego mimo niejednokrotnie trudnych okoliczności, oraz skuteczności działania wspólnoty związanej z poznańską wyspą, wspólnoty budującej własną teraźniejszość i przyszłość.
Pleszewianie z wielką przyjemnością wśród postaci pierwszych Piastów odkryli księcia a potem na krótko też króla Przemysława II, tego samego, który w 1283 roku po raz pierwszy w dokumentach sądowych odnotować kazał „civitas Plessov” czyli miasto Pleszew.
Historia Ostrowa Tumskiego - najstarszej części miasta Poznania - na planszach Biskup Jordan, który przybył na ziemie Polan z misją nawracania na religię katolickąW tej płycie chodnikowej można zobaczyć Ostrów Tumski 1015 lat temu i dzisiaj. Wystarczy "potuptać
Była okazja do sfotografowania się z królem Przemysłem II, od którego rozpoczęło się jednoczenie Państwa Polskiego po rozbiciu dzielnicowym, sfinalizowane w 1320 roku przez Władysława Łokietka.
Pleszewianki z Jego Królewską Mością
Brama Poznania – to pierwsze w Polsce centrum interpretacji dziedzictwa, które przy pomocy nowych technologii, łączy opowieść o dziejach katedralnej wyspy, rozwoju miasta Poznania z narracją o początkach Państwa Polskiego – wspólnoty, której kolebką jest Ostrów Tumski.
W sumie, w ciągu dwóch godzin, które spędziliśmy w Bramie Poznania, przeżyliśmy 1050 lat. Opuszczając to miejsce, przyrzekam sobie, że tu wrócę, żeby dokładnie wszystko obejrzeć i przeczytać a właściwie posłuchać, bo indywidualny turysta może sobie wędrować z nagraniem i słuchawkami na uszach.
Jeszcze tylko zdjęcie na punkcie widokowym i schodzimy w dół do kładki przez Cybinę, która przez Śluzę Katedralną z czasów pruskich, wyprowadza nas prosto na Ostrów Tumski i katedrę.
Na Bramie Poznania z widokiem na Katedrę Poznańską
Na kładce przerzuconej przez Cybinę. W czasach pierwszych Piastów Ostrow Tumski był wyspą otoczoną rzekami Wartą i Cybiną.
Sercem Ostrowa Tumskiego jest katedra, obok psałteria, gdzie do czasów zaboru pruskiego w 1793 roku mieszkali psałterzyści, którzy przez okrągłą dobę, na zmianę śpiewali w katedrze psalmy. Pozostał po nich budynek, który przetrwał wojenne zawieruchy.
W przeciwieństwie do katedry, bo ta nie miała szczęścia. Jest to Bazylika Archikatedralna pw. św. Apostołów Piotra i Pawła. Aleksandra Warczyńska podkreśla, że poznańska katedra jest jednym z najstarszych polskich kościołów i najstarszą polską katedrą. Jej początki sięgają roku 968.
Jest miejscem pochówku pierwszych władców Polski: Mieszka I i króla Bolesława Chrobrego. Jest to też przypuszczalne miejsce chrztu Mieszka I. Przypuszczalnie, bo niektórzy uważają, że Mieszko I przyjął chrzest na Ostrowie Lednickim, jest też wersja chrztu w Gnieźnie.
Oczywiście, obecna katedra nie pamięta czasów Mieszka i Bolesława. Pochodzi z z XIV i XV wieku. W styczniu 1945 roku została zbombardowana i odbudowano ją w stylu gotyckim, bo do wojny była barokowa. A Poznań zawdzięczał ją Pompeo Ferrariemu.
Jako ciekawostkę można podać, że ołtarz główny w poznańskiej katedrze pochodzi z kościoła w Górze Śląskiej, która to miejscowość była „zdobyczą wojenną”. Po 1945 roku została przyłączona do Polski. Podobnie jak stalle, te pochodzą z ewangelickiego kościoła w Zgorzelcu. Ambona i chrzcielnica zostały przywiezione z kościoła ewangelickiego w Miliczu.
Prawdziwą perełką jest kaplica pierwszych władców Polski, zbudowana w 1815 roku (czasy Księstwa Warszawskiego). Komitetem budowy dowodził hr Edward Raczyński. Jeszcze o nim będzie w tym poście. Kaplica zbudowana jest z bizantyjskim przepychem, tak „modnym” w X i XI wieku.
W posadzce nawy głównej znajdują się nazwiska władców pochowanych w podziemiach katedry. Wśród nich odnajdują Przemysła I i jego syna Przemysława II, który w bardzo młodym wieku zginął. Ale władcy związanemu z Pleszewem, poświęcę oddzielny post.
Podziemia katedry to raj dla miłośników historii. Oprócz imion i nazwisk wszystkich biskupów poznańskich, ich grobowców, są w rezerwacie archeologicznym fragmenty katedry preromańskiej i romańskiej a także relikty grobowców, prawdopodobnie pierwszych władców Polski.
Znajduje się tam również misa z X wieku (najprawdopodobniej chrzcielnica lub naczynie służące do rozrabiania wapna), z której być może przyjął chrzest Mieszko I i jego poddani.
Z ciekawostek przytoczonych przez panią Aleksandrę wynika, że 29 września 1341 w katedrze poznańskiej odbył się ślub Kazimierza Wielkiego z Adelajdą Heską i jej koronacja na królową Polski.
5 listopada 1807 roku w katedrze brał ślub Jan Henryk Dąbrowski (ten od Legionów Polskich) z podczaszanką Barbarą Chłapowską. Uroczystość była manifestacją patriotyczną.
Czas opuścić katedrę i Ostrów Tumski. Trasa spaceru wiedzie ku Staremu Rynkowi, gdzie – jak tłumaczyła pani Aleksandra – na lewym brzegu Warty, zaczęło powstawać miasto. W 1253 roku wytyczono rynek, trzeci co do wielkości w Polsce, jeden z większych w Europie.
Na Starym Rynku ruch, mnóstwo wycieczek, indywidualnych turystów. Wszyscy krążą koło ratusza i spoglądają ku górze. Czekają na koziołki, które w samo południe się bodą, czy jak kto woli, trykają
Wszyscy wpatrzeni są w ratusz i zasłuchani w opowieść pani Aleksandry o Starym Rynku. Błękitne włoskie niebo komponowało się z renesansową bryłą ratusza
Tymczasem pani Aleksandra opowiada o tej najpiękniejszej renesansowej budowli „na północ od Włoch”. Pierwotny ratusz był w stylu gotyckim, dzisiejszy wygląd zyskał po wielkim pożarze w roku 1536, kiedy to do odbudowy ratusza zaproszono architekta Jana Baptystę di Quadro z Lugano.
Podwyższył on budynek o jedną kondygnację, rozbudował w kierunku zachodnim, dodał attykę i trzykondygnacyjną loggię.
Podczas tego remontu zamówiono u mistrza ślusarskiego Bartłomieja Wolfa nowy zegar, który posiadał trzy pełne tarcze i jedną pół tarczę oraz „urządzenie błazeńskie, mianowicie koziołki”.
Dzisiejsze koziołki pochodzą z końca XIX wieku. Są atrakcją Poznania i wiąże się z nimi wiele legend.
Aktualnie ratusz należy do Muzeum Narodowego. Jeszcze w latach 70. w jednej z sal udzielano ślubów cywilnych. Teraz przeniosły się do Wagi.
Kroków kilka trzeba zrobić aby dojść do pomnika Bamberki. I płynie historia o tym, jak po potopie szwedzkim polskie miasta, w tym Poznań, były wyludnione.
W 1718 roku August II Sas sprowadził do Polski osadników z Bambergu, którzy zasiedlili podpoznańskie wioski: Łazarz, Jeżyce, Dębiec. Byli katolikami, więc nie było problemów religijnych.
Zachowywali swoją tożsamość i wprowadzali swoje zwyczaje. Uprawiali ziemię. Do tej pory przetrwała w Poznaniu grupa potomków owych Bambrów. A pomnik Bamberki z „siuńdami” do noszenia wody, stoi nad dawnym korytem do pojenia koni.
Pani Aleksandra zdradza, że Bamberka jest ubrana w szamotulski strój. Ma na sobie watowaną spódnicę na kilkuwarstwowej halce, jaczkę czyli kaftan i czepek. Dla mnie to fajna wiadomość, że Bamberkę przebrał rzeźbiarz za Szamotulankę. Wszak Ostroróg pod Szamotułami leży.
Zdjęcie grupowe z Bamberką w tle Zdjęcie z Bamberką - z prawej Patrycja Walerowicz - Wojtkowiak
Zostawiamy Bamberkę i śpieszymy pod ratusz, gdzie już stoi tłum z zadartymi głowami i smartfonami gotowymi do kręcenia filmów i robienia zdjęć.
Potem wędrujemy w kierunku Muzeum Powstania Wielkopolskiego.
Przewodniczka opowiada o kamienicach wokół rynku i o kamieniczkach z kramami pośrodku rynku. Niektóre są wąziutkie, mają zaledwie jedno okienko, a to dlatego, że działki na Starym Rynku były w cenie i niektórych stać było tylko na wąski pasek ziemi na szerokość kramu.
W 1500 roku domy na poznańskim rynku były jeszcze drewniane ale w spisach pruskich z roku 1793, prawie wszystkie są murowane.
Naprzeciwko wejścia do Muzeum Powstania Wielkopolskiego jest Pałac Działyńskich. To tu urodził się i działał Tytus Działyński – polski arystokrata, działacz polityczny, mecenas sztuki, wydawca źródeł historycznych- ojciec Jana – męża Izabeli z Czartoryskich.
Uczestniczył w powstaniu listopadowym, wielokrotnie przeciwstawiał się antypolskiej polityce Prus, był współzałożycielem Poznańskiego Towarzystwa Przyjaciół Nauk (aktualnie prezesem jest pleszewianin prof. Andrzej Gulczyński).
Od 1829 przez wiele lat wydawał źródła historyczne. Dzięki jego staraniom wydano m.in. Źródło pisma do dziejów unii Korony Polskiej i W. Ks. Litewskiego. W Kórniku hrabia Tytus stworzył park, w którym aklimatyzował nieznane w Polsce gatunki roślin.
Tytus Działyński był jednym z wybitnych Wielkopolan. To on zachęcił jedynego syna Jana do małżeństwa z księżniczką Izabelą Czartoryską.
Może dzięki temu mariażowi powstała gołuchowska kolekcja w przebudowanym Zamku i na nowo urządzonym parku?
Syn Tytusa – Jan Działyński nie palił się do małżeństwa z księżniczką z Hotelu Lambert. Kochał inną. O miłości niespełnionej można przeczytać w tym linku:
https://irenakuczynska.pl/kochal-marie-ozenil-sie-izabella/.
Jeszcze słów kilka przewodniczki o Muzeum im. Henryka Sienkiewicza, które stworzył Ignacy Moś – wielki miłośnik twórczości polskiego noblisty. Spuściznę po jednym i drugim można oglądać w muzeum przy Starym Rynku.
Przed Muzeum Powstania Wielkopolskiego
Ale my wchodzimy do Muzeum Powstania Wielkopolskiego. Przewodnik snuje opowieść o Wielkopolanach, którzy działali w różnego rodzaju stowarzyszeniach, tworzyli chóry, zakładali banki, tworzyli i prowadzili polskie sklepy, gromadzili księgozbiory w dworach ziemiańskich, uczyli dzieci języka polskiego.
To zaowocowało udziałem w powstaniu wielkopolskim, dzięki któremu Wielkopolska w 1919 roku została włączona do II Rzeczpospolitej.
Przewodnik przypomniał jeszcze jedno powstanie wielkopolskie, to z roku 1806, kiedy to do Poznania przyjechał Jan Henryk Dąbrowski, razem z Napoleonem.
Podkreślał, że w Hymnie Narodowym mówi się właśnie o Dąbrowskim, a „Czarnecki po szwedzkim zaborze, do Poznania, rzucił się przez morze”. Jeśli do tego dodać Józefa Wybickiego autora słów „Mazurka Dąbrowskiego” posądzanie Wielkopolan o to, że nie walczyli o Polskę, jest niesprawiedliwe.
Trudno opisywać całe, nowocześnie urządzone muzeum, z dwoma filmami, mnóstwem zdjęć, dokumentów, ekspozycji. Na mnie zrobiły wrażenie ziemianki i okopy z I wojny światowej. Pod Verdun walczyli obaj dziadkowie, a dwaj bracie mojego dziadka zginęli. I tam ich widziałam, oczyma wyobraźni oczywiście.
Mieszkanie Wielkopolan: babcia i wnuczek przy piecu i wierszyk: Kto ty jesteś - Polak mały... Powstańcy Zdjęcia z wojny Ziemianka z czasów bitwy pod Verdun w 1917 roku
Ze Starego Rynku zbaczamy w ulicę Gołębią. Z daleka widać różowo – białą farę – perłę baroku. Kościół jest piękny.
Pani Aleksandra podkreśla, że został zbudowany w II połowie XVII wieku przez jezuitów, których sprowadził do Poznania bp Konarski. Zakon miał odbudować przywiązanie do kościoła katolickiego, nadszarpnięte przez reformację.
Mieliśmy szczęście, w czasie wakacji po godzinie 12.00, odbywają się w farze
koncerty muzyki organowej. Siedzieliśmy zasłuchani i zapatrzeni w obraz „Wskrzeszenie Piotrowina przez biskupa Stanisława”, umieszczony przez twórcę głównego ołtarza Pompeo Ferrari.
Czytaliśmy ulotki o tym, że podczas niedzielnego odpustu św. Marii Magdaleny, będzie przeprowadzony konkurs na najdłuższy warkocz. I miała to być tylko jedna z wielu atrakcji czekających na uczestników uroczystości.
Po cichutku opuściliśmy farę, wychodząc na wirydarz dawnego klasztoru. Tu słuchaliśmy kolejnych opowieści o tym, jak miasto Poznań się rozwijało, powiększało. W XIX wieku zburzono stare mury miejskie.
Przez Plac Kolegiacki, gdzie trwają prace wykopaliskowe, poszliśmy w kierunku ulicy Franciszkańskiej.
Z daleka był widoczny Zamek Przemysława, przez niektórych zwany „Zamkiem Gargamela”. Ma nawiązywać do zamku z XIII wieku, kiedy mieszkać miał w nim z żoną Ludgardą, Przemysław II.
Zaglądamy do przepięknego kościoła franciszkanów z II połowy XVII wieku, gdzie jest Sanktuarium Matki Bożej w Cudy Wielmożnej – Pani Poznania. W bocznej nawie przepiękny ołtarz z maleńkim obrazem – wizerunkiem Matki Bożej Boreckiej.
I tak dochodzimy do ulicy Ignacego Jana Paderewskiego – wielkiego artysty, ale i pierwszego premiera odrodzonej RP. To od jego przyjazdu do Poznania rozpoczęło się powstanie wielkopolskie.
Przed nami Hotel Bazar – miejsce stworzone przez Wielkopolan – organiczników. 24 czerwca 1838 roku powołali oni „Spółkę Akcyjną Bazar” w której skład weszli: lekarz i społecznik Karol Marcinkowski, ziemianie: Józef Łubieński, Józef Szułdrzyński, Maciej Mielżyński, sędzia Gregor, mistrz Ciesielski Antoni Krzyżanowski, kupiec Stanisław Powelski a większość akcjonariuszy stanowili ziemianie.
Jednym z nich – członkiem Rady Nadzorczej przez 30 lat – był Mieczysław Kwilecki z Oporowa koło Ostroroga, opisany przeze mnie w tym poście:
https://irenakuczynska.pl/mieczyslaw-kwilecki-zasluzony-wielkopolanin-oporowa/
Statutowym zadaniem spółki było popieranie pożytecznych inicjatyw, co oznaczało w efekcie rezygnację przez akcjonariuszy z całości lub części zysku, który przekazywany był na cele społeczne. Inną zasadą było wydzierżawianie sklepów jedynie Polakom – tłumaczyła Aleksandra Warczyńska.
Pokazała balkon, z którego miał przemawiać 27 grudnia 1918 roku Ignacy Jan Paderewski.
Z ulicy Paderewskiego wyszliśmy na Plac Wolności, który wytyczono po zburzeniu murów miejskich przez pruskie władze Poznania. Duży Plac nazywał się Wilhelm Platz. A aktualna Aleja Karola Marcinkowskiego miała nawiązywać do berlińskiej alei Unter der Linden.
Przy placu budynek Biblioteki Raczyńskich, stworzonej przed hrabiego Edwarda Raczyńskiego w roku 1829. Początek księgozbiorowi dały książki przez niego podarowane. A elewacja gmachu nawiązuje do paryskiego Luwru.
Pani Aleksandra opowiada tragiczną historię życia hrabiego Raczyńskiego. Popełnił on w Zaniemyślu samobójstwo.
Nie mógł się pogodzić z ostracyzmem jakiego doświadczał, po tym jak na tabliczce fundatorów złotej kaplicy Mieszka I i Bolesława Chrobrego w katedrze poznańskiej, umieścił swoje nazwisko, podczas gdy inni byli anonimowi. Zarzucano mu nieprawidłowości finansowe.
A Wielkopolska mu wiele zawdzięcza. Nie tylko bibliotekę, ale też oświatę zdrowotną. W 1831 roku, po epidemii cholery przywleczonej przez wojska rosyjskie, do Królestwa Polskiego, współfinansował założenie pierwszego wodociągu w Poznaniu.
Dla upamiętnienia tego wydarzenia wzniósł (1841) pomnik Higiei, który obecnie stoi przed gmachem biblioteki przy Placu Wolności.
Na Placu Wolności, zasłuchani w opowieść o Edwardzie Raczyńskim - jednym z wybitnych Wielkopolan. Z prawej gmach Muzeum Narodowego
Nasz spacer po Poznaniu z Aleksandrą Warczyńską zakończył się na schodach Muzeum Narodowego, gdzie już czekała na nas Paulina Vogt – Wawrzyniak, żeby nas oprowadzić po wystawie związanej z kolekcją zgromadzoną przez Rodzinę Czartoryskich.
Na schodach przed wejściem do Muzeum Narodowego Z Aleksandrą Warczyńską, która nam pokazała Poznań, jakiego nie znam
Paulina Vogt – Wawrzyniak była naszą przewodniczką po labiryncie, w którym umieszczono zbiory Czartoryskich. Kolejne sale zakamarki labiryntu odpowiadały salom w Zamku Gołuchowskim, gdzie Izabela z Czartoryskich – Działyńska jeszcze za swojego życia rozmieściła swoje zbiory.
Odwiedzający wystawę mieli szansę obejrzeć na zdjęciach jak wyglądały sale za czasów Czartoryskich z dokładnym rozmieszczeniem obrazów oraz wszystkich zgromadzonych przedmiotów.
Obok mieli eksponaty, które udało się po wojnie zgromadzić czy to w Zamku w Gołuchowie, czy to w innych polskich muzeach.
Przy okazji prac nad zorganizowaniem wystawy, muzealnicy trafiali na eksponaty, które dotąd nie były zidentyfikowane. Tak było w przypadku np. wilków
kominkowych.
O wystawie i przygotowaniach do niej Paulina Vogt – Wawrzyniak już mi opowiedziała. Zapraszam zatem do lektury postu napisanego kilka tygodni temu:
https://irenakuczynska.pl/paulina-opowiada-o-izabeli/.
A oto zdjęcia, na których widać wielkie zaangażowanie pleszewianki w to, co robi.
Zapatrzeni w film o Izabeli z Czartoryskich - Działyńskiej i dziele jej życia Paulina opowiada... Przy eksponatach W sali antycznej - waza Opowieść o rodzinie: z prawej na ścianie portret Izabeli Waza Na ścianach grafiki zgromadzone przez Izabelę Figura św. Urszuli z kolekcji Czartoryskich Widok na ekspozycję i zwiedzających Zapatrzeni w film i zasłuchani w opowieść Pauliny Vogt - Wawrzyniak Powiększone portrety: Jana Działyńskiego, Izabeli z Czartoryskich - Działyńskiej, księcia Adama Czartoryskiego - jej ojca Paulina opowiada o obrazach z kolekcji Czartoryskich. Ten widoczny z prawej - to stroje XVII - wieczne w Polsce Jeden z portretów - i zapatrzony w niego Marek Zdunek - wójt Gołuchowa, uczestnik wycieczki Zapatrzeni i zasłuchani Zdjęcie Sali Muzealnej Ostatnia Wieczerza ze zbiorów Czartoryskich Wilk kominkowy odnaleziony w trakcie prac nad wystawą Na koniec zdjęcie pleszewianek z Pauliną Vogt - Wawrzyniak: Bożena Giezek, Elżbieta Garbarczyk, Maria Meller i Irena Kuczyńska
W wycieczce wzięło udział blisko 50 osób, głównie seniorów z gminy Gołuchów i z Pleszewa. Dofinansowanie do wyjazdu otrzymano ze Starostwa Powiatowego w Pleszewie. Wyjazd ten wpisuje się w szereg działań związanych z ogłoszonym przez Radę Gminy Gołuchów, Jubileuszem 125-lecia ustanowienia Ordynacji Gołuchowskiej, który świętowany jest w Gołuchowie przez cały 2018 rok. Wycieczkę zorganizowało Gołuchowskie Centrum Kultury „ZAMEK”. Zdjęcia Patrycja Walerowicz - Wojtkowiak