Dyrektor Muzeum Regionalnego w Pleszewie zaprosił pleszewian na historyczny spacer po mieście. Trasa wiodła ulicą Poznańską przez Rynek do fary.
Mimo przejmującego chłodu, jakim przywitała nas w tym roku jesień, w sobotę przed kościółkiem św. Floriana zebrała się spora grupa miłośników lokalnej historii.
Mieliśmy przejść ulicą Poznańską do Rynku i dalej do kościoła Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Dyrektor Adam Staszak podkreślił, że ulica Poznańska zawsze była ważna jako jeden z elementów traktu łączącego Kalisz z Poznaniem.
Dopiero w XV wieku, kiedy bardzo rozwinęły się Pyzdry, tamtędy podążali kupcy z Kalisza ku Poznaniowi. Ale, kiedy po wojnach w XVII wieku i licznych epidemiach miasto Pyzdry podupadło, szlak przez Pleszew znów odzyskał znaczenie.
Zapatrzeni i zasłuchani
Wracając do lokalizacji kościółka św. Floriana, Adam Staszak mówił, że kilkaset lat temu, kaplica św. Floriana znajdowała się na dalekich przedmieściach Pleszewa. I być może tu było pierwotnie centrum miasta Pleszewa?
Zainteresowanych historią kościółka św. Floriana odsyłam TUTAJ
Dyrektor Staszak podkreślał, że kościółek św. Floriana na kilka lat stał się najważniejszym kościołem w Pleszewie. Został nim w 1806 roku, po wielkim pożarze miasta, w którym spłonął też kościół Ścięcia św. Jana Chrzciciela oraz zlokalizowany przy nim cmentarz parafialny.
To tu w św. Florianie św. trwało życie religijne pleszewian, to tu chowano zmarłych pleszewian do połowy XIX wieku, kiedy to przy ulicy Kaliskiej utworzono nowy cmentarz.
Do pożaru miasta, który był jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w historii Pleszewa, jeszcze Adam Staszak w czasie spaceru miał powrócić.
Tymczasem stoimy przy kościółku. Jeszcze tylko rzut oka na groby kapłanów ks. kanonika Józefa Maciołka i ks. kanonika Bolesława Dalaszyńskiego oraz Grobowiec Rodziny Suchockich i wychodzimy na ruchliwą ulicę Poznańską.
Na cmentarzu przy kościółku św. Floriana
Odkąd w ulicę Hallera (niegdyś 1 Maja a jeszcze wcześniej Zapłocie) skierowano ruch samochodów na Kalisz, ulica Poznańska – będąca wjazdem do Pleszewa od strony Jarocina i Poznania, została przecięta w okolicy figury św. Floriana.
Zainteresowanych historią pleszewskich ulic odsyłam TUTAJ
Na to skrzyżowanie ulic Hallera z Poznańską, kapliczka trafiła z Rynku. Oczywiście, jest to nowa kapliczka – ufundowana przez pleszewskich rzemieślników, po ty, jak tuż po wspomnianym odcięciu ul. Poznańskiej, w starą kapliczkę i w sąsiadującą z nią kamienicę, wjechał tir i ją zniszczył.
Dom za kapliczką, w czasach pruskich był siedzibą urzędu skarbowego – podkreślał Adam Staszak.
Kapliczka i kamienica, w której mieścił się w czasach pruskich urząd skarbowy
Z tego miejsca dokładnie widać narożnik ulicy Lipowej, gdzie przez lata był zajazd, karczma, a na końcu restauracja „Złoty Miecz”. Teraz jest tam sklep ADMAT.
Adam Staszak wskazuje budynek, gdzie teraz jest sklep ADMAT a przez lata (może i wieki) była karczma.
Historia miejsca, gdzie przez lata był "Złoty Miecz" oraz legenda o Złotym Mieczu TUTAJ
Tymczasem idziemy dalej. Przed sobą mamy piękną perspektywę ulicy Poznańskiej – za czasów pruskich – jednej z najpiękniejszych i najbardziej reprezentacyjnych ulic miasta.
Z prawej strony na skrzyżowaniu z ulicą Kochanowskiego – mieści się kamienica, w której mieszkali urzędnicy pobliskiej landratury czyli starostwa, magistratu, skarbówki.
Kamienica urzędnicza
Dalej trzymamy się lewej strony. Przed nami przepiękna, bogato zdobiona Willa Peysera, który na przełomie XIX i XX wieku prowadził w Pleszewie firmę budowlaną. A o jego powodzeniu może świadczyć liczba detali architektonicznych zdobiących willę. Dochowała się do naszych czasów.
Willa Peysera
Kilkadziesiąt metrów dalej jest, lekko cofnięty w głąb posesji dwupiętrowy, okazały gmach Liceum Ogólnokształcącego im. St. Staszica. Zbudowano go w latach 1910 – 1912 dla Królewskiej Szkoły Realnej. Magistrat sfinansował budowę willi dyrektora, która przylega do gmachu liceum.
Naprzeciwko gmachu liceum znajduje się dwupiętrowa zniszczona kamienica, w której za czasów pruskich mieszkali pracownicy pleszewskiego sądu.
W tym domu mieszkali sędziowie
Obok gmachu liceum stają dwa podobne do siebie budynki, na które zwraca uwagę Adam Staszak. W pierwszym mieści się kino „Hel” i Zespół Szkół Usługowo – Gospodarczych. Jeszcze 100 lat temu była tu bursa Strzeleckiego Bractwa Kurkowego (w sala projekcyjna kina była strzelnicą).
Wcześniej, w tym budynku mieścił się Hotel "Victoria". W czasach pruskich bliskość granicy na Prośnie i przejścia granicznego w Bogusławiu - zapewniała mu liczną klientelę. Wtedy w obecnej sali projektowej mogła być sala balowa. Budynek dawnego Hotelu "Victoria" a później Bractwa Kurkowego - obecnie dzieli kino "Hel" i ZSUG.
Tuż obok Muzeum Regionalne, które mieści się w budynku dawnej poczty konnej. Adam Staszak mówił, że gmach został wybudowany w latach 1820 - 1830. Do dziś na dziedzińcu znajduje się studnia, przy której pojono konie a w głębi są budynki przerobione na mieszkania ze stajni. Jest też oficyna, w której ma powstać Muzeum im. Mariana Bogusza.W tym budynku, gdzie teraz jest Muzeum Regionalne mieścił się zajazd pocztowy
Zajazd przetrwał do lat 70. XIX wieku. Przestał wystarczać. Ludzie zaczęli jeździć koleją. Nie korzystali z pocztowych dyliżansów. Miała na to wpływ budowa linii kolejowej Poznań – Kluczbork w 1875 roku. Potrzebna była nowa siedziba poczty. Zbudowano ją w ostatniej dekadzie XIX wieku. Ale o tym za chwilę…
I tu dochodzimy do najpiękniejszego, niegdyś, odcinka ulicy Poznańskiej, za czasów pruskich Posener Strasse. Adam Staszak zacytował M. Happa, który tak go określił w artykule z 22 marca 1896 roku „Wizerunki miast prowincji Poznań. Pleszew w słowie i w obrazie”.
Zdjęcie ulicy Poznańskiej z końcówki XIX wieku. Pierwszy gmach - to budynek landratury czyli starostwa w czasach pruskich, drugi to gmach poczty wzniesiony w roku 1892 Budynek landratury - czyli siedziby landrata - pruskiego urzędnika, którego kompetencje można porównać z kompetencjami starosty Poczta zbudowana w 1892 roku, przetrwała do końca lat 60. XX wieku. Stare zdjęcia z zasobów Muzeum Regionalnego w Pleszewie
A tak wyglądają oba budynki dzisiaj.
Historię budynku, który był siedzibą starosty, potem przychodnią a teraz jest meliną bezdomnych przeczytacie TUTAJ
Historia kolejnej nieruchomości, na której obecnie jest poczta – następczyni pięknej starej poczty, sięga początku XVI wieku. W 1518 roku – jak mówił Adam Staszak – ówczesna właścicielka Pleszewa Anna Raciborska – założyła fundację i zbudowała kościół i szpital św. Ducha. Drewniany kościółek, zbudowany tuż za murami ówczesnego Pleszewa, spłonął w 1854 roku i już nigdy nie został odbudowany.
O Pani Pleszewskiej czyli Annie Raciborskiej i dziełach, które Pleszew jej zawdzięcza, przeczytacie TUTAJ
O tym, że przy ulicy Poznańskiej był kościół, szpital dla ubogich oraz cmentarz, przypominają szczątki ludzkie wykopywane podczas modernizacji ulicy św. Ducha. Nazwa ulicy upamiętnia nieistniejący kościół.
Na tym miejscu był kościół, który spłonął w 1854 roku. Historia kościółka, po którym została nazwa ulicy, cmentarza, poczty królewskiej TUTAJ
Na rogu ulicy Poznańskiej i Bogusza – wytyczonej w latach 70. XX wieku, stoi dwupiętrowa kamienica oznaczona numerem 35, zwana potocznie „kamienicą po Sąginie”. Adam Staszak przypomniał, że w tym budynku w czasie II wojny światowej zamieszkiwały siostry służebniczki – wyrzucone z klasztoru przy ulicy Bojanowskiego. Mówił, że na balkonie – od strony ogrodu (potem w ogrodzie zbudowano dom kultury), siostry przechowywały Najświętszy Sakrament.
Adam Staszak mówił, że już wkrótce – po przeniesieniu domu kultury do nowej siedziby w przebudowanej parowozowni na dworcu), kultowa kamienica zostanie rozebrana.
Z prawej strony "kamienica po Sąginie". Historia kultowej nieruchomości TUTAJ
Po prawej stronie ulicy Poznańskiej jest jeszcze inny ciekawy budynek, na który zwrócił uwagę dyrektor Adam Staszak. Chodzi o znaną drukarnię i firmę poligraficzną Franciszka Ziółkowskiego – założoną w 1899 roku, która przeszła do historii miasta jako „papierki”.
Potem już uczestnicy spaceru podążyli w kierunku Rynku. Z prawej strony minęliśmy bardzo ciekawy budynek z wykuszem, gdzie aktualnie znajduje się włoska restauracja Frascati, wcześniej w latach PRL była tu restauracja Wielkopolanka.
Dawna Wielkopolanka
Budynek powstał w czasach pruskich. W albumie „Wędrówki po Pleszewie” jest pocztówka z 1913 roku, na której jest wnętrze sali na piętrze. W dwudziestoleciu międzywojennym była tu restauracja prowadzona przez Państwo Marciniaków.
Spacerowicze na Rynku - zasłuchani w opowieść Adama Staszaka
Kolejny przystanek – na Rynku. Adam Staszak snuje opowieść o najważniejszym placu w mieście, który przed wielkim pożarem, który wybuchł w nocy z 9 na 10 czerwca 1806 roku i w proch obrócił 2/3 Pleszewa, wyglądał nieco inaczej.
O pożarze, który był jednym z najtragiczniejszych wydarzeń w 735 - letniej historii miasta Pleszewa TUTAJ
Dyrektor Muzeum Regionalnego opowiadał, że przed pożarem Rynek był prostokątem i dochodził do samego kościoła Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Po pożarze, w którym spłonął ratusz i fara, wytyczono nowy Rynek.
Miasto zaczęło się odbudowywać. Jako pierwsza, została zbudowana wystająca kamienica we wschodniej pierzei Rynku. Teraz tam jest sklep monopolowy. Kamienica odbudowana jako pierwsza po pożarze w 1806 roku, jeszcze przed wytyczeniem nowego rynku i zabudowy
Pleszewski ratusz odbudowano w latach 30 XIX wieku.
Na rogu Rynku i ulicy Kraszewskiego stoi budynek, gdzie do 1901 roku znajdowała się szkoła… Było to przed wybudowaniem gmachu przy ul. Szkolnej – aktualnie jest tam Jedynka.
Na tym miejscu 120 lat temu znajdowała się szkoła
I na jeszcze jedną kamienicę – mieszczącą się co prawda przy ulicy Kaliskiej 2, ale doskonale widoczną z Rynku – wskazał Adam Staszak. Mieściła się tu znana w całej Prowincji Poznańskiej fabryka dewocjonaliów Stanisława Bendlewicza.
O historii kamienicy oraz firmie, z której wyroby trafiały nawet na Wyspy Kanaryjskie, przeczytacie TUTAJ
Z kamienicą wiąże się tragiczne wydarzenie z 24 stycznia 1945 roku, kiedy wybuchł tu radziecki czołg i
zniszczył paradny portyk, uśmiercając czterech radzieckich czołgistów. Miesiąc później wrak czołgu wybuchł i uśmiercił 12 mieszkańców Pleszewa.
O tragicznych wydarzeniach z pierwszych dni po zakończeniu niemieckiej okupacji, można przeczytać TUTAJ https://irenakuczynska.pl/sowiecki-zolnierz-uratowal-mu-zycie/ https://irenakuczynska.pl/corka-przezyla-ojciec-zmarl-wybuch-wraku-sowieckiego-czolgu/
I jeszcze jedną ciekawostkę z historii pleszewskiego Rynku przytoczył dyrektor pleszewskiego muzeum. Po odbudowie miasta po pożarze, przed ratuszem zlokalizowano domy ze sklepami. Widnieją jeszcze na starych pocztówkach, podobnie jak cztery kapliczki w czterech rogach rynku.
Rynek z jedną z czterech figur Rynek z jedną z figur (po wojnie trafiła nad bramę wejściową do kościoła Najświętszego Zbawiciela. Z boku widoczne domki, które wyburzono na początku XX wieku
Adam Staszak zapowiedział, że jeden kolejnych z historycznych spacerów po Pleszewie będzie poświęcony pleszewskiemu Rynkowi. Opowie wtedy, kto i kiedy mieszkał w kamienicach, jakie sklepy w nich się znajdowały.
Tymczasem spacerowicze opuścili Rynek, który był świadkiem tylu historycznych wydarzeń (kiedyś je pozbieram i spróbuję opisać) i skierowali się na Plac Kościelny, na którym znajduje się kapliczka Matki Boskiej.
Adam Staszak podejrzewa, że figura Matki Bożej mogła znajdować się przed pożarem w pleszewskiej farze. Jest to dalece prawdopodobne, zwłaszcza że figura od tyłu jest płaska, co może sugerować jej lokalizację przy ścianie.
Historia figurki i plany rewitalizacji TUTAJ
Skwerkiem przechodzimy pod kościół Ścięcia św. Jana Chrzciciela, którego historia sięga XIII wieku czyli początków miasta. Ale ta bryła kościoła pochodzi z roku 1817, kiedy farę odbudowano po wspomnianym pożarze.
Przy kościele Adam Staszak mówił o nieco zapomnianym przez pleszewian proboszczu ks. Kineckim, któremu parafia świętojańska wiele zawdzięcza, m.in. wszystkie stiuki i zdobienia wewnątrz kościoła.
Nie mogliśmy, niestety, do świątyni wejść, ponieważ akurat był ślub ratownika z Pleszewskiego Centrum Medycznego.
Zasłuchani ...
Kolejny spacer z Adamem Staszakiem wiosną. Zafascynowani historią swojego miasta pleszewianie, już się cieszą. A dyrektora Muzeum Regionalnego nagrodzili brawami.