
Mieszkająca w Manchesterze Polka, przemierza pieszo trasę ze Szczecina do Przemyśla. Przy okazji prowadzi zrzutkę na polską szkołę w Anglii, gdzie pracuje. Wędruje sama, w poniedziałek była w okolicach Pleszewa
Spotkanie
Pani Sylwia wyruszyła na pieszą wędrówkę 13 dni temu spod Szczecina. Przemierza Polskę z północnego zachodu na południowy wschód. Duże miasta omija, często idzie bocznymi drogami i to na polnej drodze z Prokopowa do Lenartowic spotkał ją Adam Włodarczyk – amator wędrówek, ostatnio po Grenlandii.
Czytaj:
Na mostku
To Adam Włodarczyk zadzwonił do mnie z informacją o pani Sylwii, która wędruje pieszo do Przemyśla i kieruje się na Gołuchów. Za godzinkę już byliśmy na krajowej dwunastce. Rozglądaliśmy się ale dziewczyny z plecakiem nie było widać. Pan Adam do niej zadzwonił i zlokalizowaliśmy podróżniczkę na bocznej drodze przy cmentarzu w Brzeziu a dokładnie na mostku na rzeczce Giszce.

Samotna z plecakiem
Przysiedliśmy się do niej zaciekawieni. Nieczęsto spotyka się kobietę wędrującą samotnie z plecakiem. Wędrowniczka okazała się sympatyczną pięćdziesięciolatką, która z okazji urodzin, postanowiła odbyć samotną podróż przez Polskę. Przyznała, że fascynuje ją podróżowanie i nie wie, czy ktoś już trasę ze Szczecina do Przemyśla pieszo przeszedł. Mówiła, że jest pod wrażeniem Daniela Korzeniewskiego, który „pokonał raka i wyruszył na przygodę życia, jego celem jest przejście najdłuższej trasy pieszej na całej Ziemi. Trasa wiedzie z Kapsztadu do Singapuru, łącznie ok. 24 000 km, 18 krajów, ok. 30 miesięcy marszu. TUTAJ
Raźnym krokiem
Pomyślałam sobie, jeśli on chce pieszo przewędrować pół świata, to co to jest przejść przez Polskę – mówiła pani Sylwia. Brzezie to był 12 dzień podróży, noc spędziła w hotelu Akwador w Prokopowie i niedaleko spotkał ją Adam Włodarczyk. Pani Sylwia swoją wędrówkę dokumentuje na portalu społecznościowym Raźnym krokiem od Szczecina do Przemyśla. Nazwę fanpage ma na żółtej koszulce. Rzuca się w oczy. Mówi, że duże miasta omija, wybiera drogi mniej uczęszczane. Tylko do Poznania musiała wejść i skorzystać z noclegu u siostrzenicy, bo jak mówiła, trzeba było zakupić nowy plecak. I był „kryzys z nogą”.
Żubry na deszcz
W poniedziałek zaplanowała sobie przejście z Prokopowa do Gołuchowa, gdzie miała upatrzone noclegi, blisko parku i Zamku. Trasa niedługa bo podróżniczka nie chciała wędrować w czasie burzy a tę zapowiadano od kilku dni. Popołudnie miała przeznaczyć na spotkanie z gołuchowskimi żubrami.
Każdy grosz się przyda
Tymczasem odpoczywała w Brzeziu na mostku gdzie zdradziła kilka szczegółów ze swojego życia. Od wielu lat mieszka w Wielkiej Brytanii a od 15 jest nauczycielką języka polskiego w Polskiej Szkole Sobotniej w Oldham koło Manchesteru.
Działalność naszej szkoły sięga lat 50 XX wieku, ale szkoła w obecnym kształcie funkcjonuje od 2008 r. Prowadzimy zajęcia dla dzieci i młodzieży, w wieku od 4 do 16 lat, z rodzin polskich imigrantów. W szkole pielęgnujemy język polski, poznajemy historię i geografię kraju. Organizujemy zabawy i uroczystości związane z tradycją i zwyczajami polskimi.Nasza szkoła prężnie się rozwija. Pamiętam jej początki, kiedy liczyła zaledwie kilkanaścioro dzieci. Teraz mamy ponad stu uczniów i uczennic, a chętnych wciąż przybywa. Wraz ze wzrostem podopiecznych rosną też nasze wydatki.Chcemy być nowoczesną szkołą, dającą naszym dzieciom jak największe możliwości edukacji i wychowania w duchu polskości.Zebrane fundusze będą przeznaczone na wzbogacenie programu nauczania dla naszych uczniow np.: wycieczki, spotkania autorskie, spektakle teatralne a także ciekawe nagrody.Proszę, doceń mój wysiłek i wesprzyj nas małym datkiem. Link do zrzutki jest na FB.TUTAJ

Idę i myślę
Jak wygląda dzień w drodze? Pani Sylwia mówi, że rozpoczyna go od szukania noclegu a najlepiej kilku. Kiedy już znajdzie, rusza w drogę. Nie planuje zwiedzania. Idę i myślę. Rozmawiam ze sobą, medytuję. Sama decyduję o tym, którędy pójdę – podkreśla. Żywi się tym, co kupi w sklepach po drodze. Mówi, że najgorzej jest w niedzielę, kiedy sklepy są zamknięte a ona zapasów nie robi, bo musiałaby wszystko dźwigać w plecaku. Czasem po drodze zje jakiegoś fastfooda, bo fundusze ma ograniczone, więc restauracje raczej omija.
Wszystko leciutkie
Co ma w plecaku? Cztery t-schirty, cztery pary skarpetek, trzy spodenki, lekki śpiwór, który już raz się przydał, klapki, trochę kosmetyków, kurtkę, pelerynę – wszystko leciutkie. Do plecaka przypięła karimatę z klamerkami, którymi można przypiąć mokre skarpetki do wyschnięcia. No i kapelusz – czerwony. Plecak waży 6 – 7 kg. Tyle można unieść. Na nogach wygodne buty – takie nadające się do wędrówki.

Lubi chodzić
Dziennie robi około 30 km. W pierwszym dniu zrobiła 40, bo emocje ją niosły. W sumie ma do przejścia wg mapy około 800 km ale myśli, że tych kilometrów będzie więcej. Daje sobie na to miesiąc. Co jest najtrudniejsze? Chyba szukanie noclegu, zdarza się, że ktoś odmawia i trzeba szukać dalej. Co jest inspirujące? To, że sama o wszystkim decyduję – mówi pani Sylwia. Dodaje, że specjalnie się do tego wędrowania nie przygotowywała. Kiedyś, w młodości, dwukrotnie szła z pieszą pielgrzymką ze Szczecina do Częstochowy. Teraz, mieszkając w Anglii, bardzo dużo chodzi. Więc chodzenia się nie boi.
Z Prokopowa do Manchesteru
Adam Włodarczyk przywiózł pani Sylwii magnesiki pleszewskie i pocztówki. Zapewnił, że kiedy ona już wróci do Manchesteru do swoich uczniów, on na pewno ich odwiedzi i opowie o swoich podróżach.
Żeby nogi nie bolały
Jeszcze chwilkę posiedzieliśmy na mostku, po czym pani Sylwia wzięła plecak, pożegnała się z nami i ruszyła przed siebie. – Czego pani życzyć? Żeby nogi nie bolały i żeby było tak fajnie jak do tej pory – odparła na odchodnym.

Trasę ze Szczecina do Przemyśla pociąg pokonuje w ciągu 10 godzin i 7 minut.
A oto treść wpisu pani Sylwii z 12 dnia wędrówki
Niebywała historia!Słuchajcie, jaka jest szansa, że idąc po polnej drodze z dala od miejscowości miniemy się z kimś? Niewielka, czasami spotkamy jedną, dwie osoby, często nikogo.A jaka jest szansa, że taką osobą okaże się polarnik- podróżnik? No właśnie – znikoma. A jednak! Spotkało się dwoje podobnie zakręconych i gadało chyba z godzinę, stojąc gdzieś między polami.Adam Wlodarczyk człowiek z ogromną pasją podróżowania uraczył mnie niesamowitymi opowieściami z wyprawy po Grenlandii i nie tylko.Przywiózł mi pakiet pocztówek i przygotował się do zdjęcia.Mało tego, dogonił mnie w dalszej drodze z Panią Irena Kuczyńska Blog, informatorką Radio Centrum Kalisz i blogerką irenakuczynska.pl miasta Pleszew, która przeprowadziła ze mną wywiad.Do tej pory, to spotkanie wciąż wydaje mi się nierealne. Takie zrządzenie losu nie może być przypadkowe.Pan Adam jest zapraszany do szkół, gdzie opowiada dzieciom o swoich przygodach. Obiecał, że zawita do naszej Polskiej Szkoły w Oldham. Trzymam za słowo!Źródło FB