W Lenartowicach, niedaleko Pleszewa, powstał ogród jak z bajki. Urszula Cholewa zamieniła dawne szklarnie w kolorowy raj pełen kwiatów, wspomnień i przedmiotów z duszą. Tu każda alejka opowiada historię – o pasji, rodzinie i miłości do natury.
Urszulę Cholewę podpatruję w mediach społecznościowych od dawna. A odkąd jej profil polubiłam, bajecznie kolorowe fotki co jakiś czas algorytm mi podrzuca. Pomyślałam, że dobrze by było wszystkie te cudowności zobaczyć na własne oczy. Czekałam na okazję a ta nadeszła kilkanaście dni temu. Na jubileuszu Pleszewskiego Uniwersytetu Trzeciego Wieku przypadkiem usiadłam obok pani Urszuli, która prowadzi tam zajęcia. A kwiaty z jej ogrodu zdobiły scenę.
No i wprosiłam się. Dzień był słoneczny, prawdziwa złota polska jesień. I pani Urszula z zapraszającym uśmiechem w wejściu do magicznego ogrodu. Trudno uwierzyć, że jeszcze 5 lat temu wszędzie tu stały szklarnie, w których przez dziesięciolecia Cholewowie uprawiali pomidory i ogórki. Ale ślady po szklarniach m.in. murki i schodki jeszcze można tu i ówdzie spotkać.
Rabaty, kwiaty, drzwi
Tymczasem wędruję za Urszulą (w tzw. międzyczasie przeszłyśmy na Ty) i podziwiam. Widzę połacie ziemi obsiane trawą, pomiędzy nimi rabaty obsadzone krzewami, kwiatami wieloletnimi, jest sztuczna górka usypana z gruzu i ziemi, obsadzona iglakami, trawami. Są kąciki i zakamarki oddzielone drzwiami, tak najprawdziwszymi drzwiami z pleszewskich kamienic, nawet z zamkami i kluczami. W kącikach foteliki, stoliki – miejsca gdzie można odetchnąć, przysiąść i napawać się barwami jesieni.
Urszula przy drzwiachUrszula przy innych drzwiach – pleszewskich
Drogowskazy
Jest tzw. RODOS z basenem, kanapami, fotelami, huśtawkami – wypoczywamy tu jak przyjadą dzieci z wnuczętami – mówi Urszula i pokazuje tablicę z wypisanymi imionami wnucząt. Na innym słupku widzę drogowskaz z wypisanymi nazwami miast i odległościami. Znajduje się przy ścieżce biegnącej tuż przy siatce która oddziela ogród od pola.
Rowery
Wzdłuż drogi stoją rowery – oczywiście stare, pewnie już nie można by wskoczyć na siodełko i pognać przed siebie – są dekoracją i wspomnieniem. Ścieżka prowadzi do zakątka, gdzie wszystko m.in wanna jest w kolorze fuksjowym. Przy ścieżce rosną krzewy pełne malin. Myślę sobie – ktoś to wszystko musi przycinać, nawozić. I to na czas. Okazuje się, że Urszula spędza w ogrodzie całe dnie, mąż po swojej pracy jej pomaga.
Rowery
Budka Bolka i wanna
Wzruszył mnie jeszcze inny zakątek – obok dawnego warzywnika – zresztą tam teraz też są grządki – stara altanka ogrodowa z napisem Zakątek Bolka – ojciec pana Wiesława lubił tu przesiadywać i cieszyć się słońcem. Została po nim altanka. A obok niej pod daszkiem biała wanna. Urszula mówi, że latem wanna „wędruje po ogrodzie” bo jest bardzo fotogeniczna. W warzywniku widzę dwa drzewa – gruszę i jabłonkę – pełne owoców. A drzewka zostały posadzone 4 lata temu, tak jak wszystko – mówi ogrodniczka. Dodaje, że tykwy – giganty pięły się po drzewkach. Jak na rajski ogród przystało rosną tu też rajskie jabłuszka.
Stara szklarnia
Wędruję za Urszulą, która prowadzi mnie do pomieszczenia ze ścianami ze szkła – chyba to stara szklarnia, do której schodzi się po schodkach. Z prawej barek z szafą i straszącą czarownicą. W środku meble wypoczynkowe – kanapa zrobiona ze starego łóżka, fotele, stolik, który Urszula sama odrestaurowała. Są tu rośliny, książki na półkach a nad głowami kolorowe parasolki. Może kiedyś wpadnę tu ot, tak posiedzieć sobie i podumać?
Wejście do szklarniW szklarni przy barkuW szklarni kanapa przerobiona z łóżka
W szklarniW szklarni
Ule Uli
Żeby wszystko obejrzeć dokładnie, wszystkiego dotknąć o każdy szczegół zapytać, trzeba by mieć cały dzień do dyspozycji. A przecież słońce świeci i mam świadomość, że czas ten Urszula musi wykorzystać na prace ogrodowe. Więc jeszcze zerkam na ule, w jednym z nich pszczółki murarki już się zamurowały na zimę, na pole gdzie Cholewowie próbowali uprawiać lawendę ale miejsce nie było łaskawe dla pachnącego ziela.
Podziwiam bryczkę na drewnianych kołach – najnowszy nabytek pana Wiesława. 20 października bryczka była udekorowana dyniami, ale Urszula przewiduje, że każda pora roku będzie miała na bryczce swoje 5 minut.
Foto Urszula Cholewa
Szkło w oczach
I tak wędruję za ogrodniczką a ona mi pokazuje, opowiada o tym, jak 4 lata temu, w marcu 2021 roku, po wyburzeniu szklarni (jesienią 2020 roku) wygrabiała resztki szkła z trawy. Mówi, że kiedy w nocy zamykała oczy, miała pod powiekami szkło. Opowiada jak stopniowo ich magiczny ogród, pełen roślin ale też różnych starych przedmiotów, powstawał. Przy samym wejściu naczynie do mieszania ciasta od jednego z pleszewskich piekarzy. Pełne kwiatów.
Usiąść i wypić kawkęUrszula przy pojemniku z kwiatami który był maszyną do mieszania ciastaJesienna dekoracja Urszuli
Oranżeria
Na koniec docieramy do pomieszczenia zwanego oranżerią – przylegającego do domu – stoją tu ogromne donice z kwiatami. To tu znajdą schronienie przed mrozem ciepłolubne palmy, juki. Zielono tu – zielistki, trzykrotki, grubosze a wszystko to pokaźnych rozmiarów. Sąsiadują z przedmiotami, których nikt już nie potrzebuje – są tu stare radia (grające), jest kolekcja aparatów fotograficznych, są naczynia, książki.
W oranżerii rośliny się pienią
W klubie PRL
Kawą czarną jak smoła i gorącą jak miłość, w sam raz taką jaką lubię, Urszula poczęstowała mnie w klubie PRL- u pomieszczeniu pełnym starych mebli, z pianinem, na którym wnuki grają, kredensem pełnym naczyń, stołem nakrytym piękną serwetą, barkiem zmyślnie ukrytym za lusterkami w ramkach. Naprzeciwko mam biurko ze starą maszyną do pisania, egzemplarzem Trybuny Ludu.
Klub z PRL-u
Radio z 1957
Na ścianie wisi półka zrobiona wg pomysłu Urszuli a na niej grające radio z 1957 roku. Zdawało mi się, że wystarczy nacisnąć klawisz, przymknąć oczy i poczekać aż się lampy rozgrzeją aby zasłuchać się w dzieje radiowej Rodziny Matysiaków, którą w moim rodzinnym Ostrorogu słuchało się w podobnym radiu w każdą sobotę. Mąż pani Urszuli kupił je, przy okazji, w Lesznie.
Z covidem w tle
To w tym pomieszczeniu, obok oranżerii do przechowywania kwiatów w zimie, po wstawieniu piecyka, spotykali się gospodarze ze swoimi znajomymi w czasie pandemii Covid-19. I tak zostało – miejsce ma klimat, stare przedmioty, które dostają od znajomych, albo gdzieś okazyjnie kupują – tworzą klimat.
Pasja fotografia
Ogród żyje barwami od wiosny do jesieni – w chwili szczególnego zachwytu nad kwiatem, ptakiem, pejzażem Urszula bierze do ręki telefon i robi zdjęcia – zamieszcza je na Facebooku na Instagramie – dzieli się pięknem wokół siebie. Bo jej drugą pasją jest fotografia. Ma kolekcję starych aparatów w tym jeden z 1974 roku – sprawny – podarowany przez wujka z Warszawy. Kiedy byłam mała, to z nim spałam – wspomina Urszula. I oczy jej się śmieją do wspomnień.
Urszula fotografuje
Powrócę tu
Ale co to? Słyszę bicie starego zegara – czas na mnie! Opuszczam magiczny ogród z kapliczkami, aniołami, starymi rowerami i przedmiotami, które budzą wspomnienia. Postanawiam, że wrócę tu wiosną…
Powrócę tuUrszula i Wiesław – w oranżerii – pelargonie, jak mówią, kwitną cały rok
Zdjęcia
Fiacik gotowy do drogiW szklarni – każdy szczegół jest tu dopieszczonyDrzwi i anioły, które po zimie Urszula sama odświeżaDrzwi z klamką nawetCiągnik – sprawnyWejście do szklarniSzklarnia – stolik odnowiła własnoręcznie UrszulaW szklarni telewizorekCzarownica – straszy! Przy poruszeniuSzafonierka i grubosze – jakie dorodne!WnuczętaFortepianZ prawej kawałek radia z 1957 rokuPrzyrządy, niektóre już nie wiadomo, do czego służąWagi też tu sąParasolki…ZakątekUrszulaI jeszcze drzwi