Starsi pleszewianie pewnie pamiętają tablicę, która do 2010 roku wisiała na kamienicy przy ul. Kaliskiej 2. Czciła ona pamięć „bohaterskich radzieckich czołgistów”, którzy 24 stycznia 1945 roku, około południa, wjechali na czołgu do miasta Pleszewa ulicą Kaliską.
Po drodze rozbił dwie barykady i zbliżał się do Rynku. W ,,Dziejach Pleszewa” czytamy, że w tym momencie, z narożnika wyskoczył żołnierz niemiecki, który wraz z miną rzucił się pod zbliżający czołg. Nastąpił gwałtowny wybuch, zginęła cała załoga.
Eksplozja zniszczyła kamienicę
„Pół godziny później nadjechały kolejne trzy czołgi, a niedobitki niemieckich wojsk uciekały w popłochu” napisał Stanisław Bródka. Adam Kałużny – anglista z Liceum Ogólnokształcącego im. St. Staszica, wie od swojego taty, a ten z kolei od swoich rodziców, że „do każdego wyzwalanego miasta wjeżdżał ten sam czołg”. Dziadkowie pana Adama opowiadali, że ,,siła wybuchu była tak duża, że strzępy ciał czołgistów wisiały na drutach energetycznych”. Wiemy też, że eksplozja zniszczyła paradny portyk przedwojennej kamienicy Stanisława Bendlewicza.
Więcej: Wyzwolenie Pleszewa z wybuchem czołgu
Komendant zapomniał o czołgu
Uszkodzony czołg odholowano na pleszewski rynek. Tymczasem w mieście odradzało się życie. Usuwano zniszczenia wojenne, Stanisław Bródka pisze, że w porozumieniu z komendantem wojennym lejtnantem Biegimbietowym, przystąpiono do rozminowywania terenu. W tej akcji szczególnie zasłużyli się saperzy Szczepan Szymański i Michał Olejniczak.
Do miasta wracało życie
Zarząd miejski, na 21 lutego, zwołał do Domu Parafialnego obywateli, którzy skończyli 21 lat. Zamierzano utworzyć Miejską Radę Narodową. Wybrano 8 osób z Polskiej Partii Socjalistycznej, 3 osoby ze Stronnictwa Demokratycznego i 5 osób bezpartyjnych. Burmistrzem Pleszewa został Jan Barański zastępcą – Jan Holka. Komendantem wojennym był wspomniany już lejtnant Biegimbietow. Powołano Milicję Obywatelską, uruchamiano fabryki, rozdzielano jedzenie. Nie było pieniędzy. Dopiero w marcu wydrukowano ,,pleszewskie karty płatnicze”.
Obok wraku bawiły się dzieci
A wrak czołgu stał na rynku. 27 lutego mieszkańcy Pleszewa zgromadzili się na rynku, bo „miały być instalowane megafony tzw. kołchoźniki”. Na rynek wyszła też siostra Jolanty Nowakowskiej oraz jej kuzyn. Byli ciekawi, co usłyszą przez te kołchoźniki. Wspomnienia swojej cioci spisała Agnieszka Figielska. Wydarzenia z 27 lutego 1945 roku zawarła w swojej pracy licencjackiej na Uniwersytecie im. A. Mickiewicza. 27 lutego na dworze było ciepło, tak jak dziś. Obok wraku bawiły się dzieci. Jeden z chłopców miał wynieść z czołgu granat przeciwpancerny z drewnianym uchwytem. Przechodzący obok dzieci mężczyzna z laską w ręku, odebrał im granat i wrzucił do czołgu. Nastąpiła potworna eksplozja wszystkich ładunków, jakie były w czołgu – relacjonowała Jolanta Nowakowska.
Żył z odłamkiem szkła w głowie
Jej siostra, dziesięcioletnia Tereska Nowakowska, dostała odłamkiem w głowę. Pani Jolanta pamięta, że „cała czaszka siostrzyczki to była jedna wielka rana”. Jej kuzynowi – Tadeuszowi Nowakowskiemu, odłamek szkła wbił się w czoło. Długo nie mogli go wyjąć operacyjnie, więc żył z tym odłamkiem. W wypadku zginął też brat dziadka Agnieszki Figielskiej – Henryk Figiel. Miał 16 lat.
Wspólny pogrzeb
Albin Niezgódka napisał, że czternastolatek zmarł od ran w wejściu do sklepu tekstylnego (potem tam był Pewex). Jolanta Nowakowska opowiedziała córce siostrzeńca, że „rodziny ofiar zamarły w bólu”. Najmłodsza ofiara eksplozji – Czesław Kazimierz Słomian, miał dwa latka. Podczas wspólnego pogrzebu, na Rynku, oddano salwę honorową na ich cześć. Spoczęli na cmentarzu przy ul. Kaliskiej. Chociaż nie wszyscy.
Chciał kupić dzieciom cukierki
Stanisław Góralczyk z Jedlca był na pleszewskim Rynku przejazdem. Jak mówi jego syn Czesław Góralczyk, ojciec pojechał z dyrektorem szkoły z Gołuchowa panem Szcześniewskim do Jarocina, żeby załatwić nauczyciela do szkoły w Jedlcu. Panowie sprawę załatwili i pociągiem przyjechali z Jarocina do Pleszewa, żeby stąd jechać do Jedlca. Szli z dworca kolejki na Rynek, gdzie się rozdzielili, bo ojciec pana Czesława chciał kupić cukierki dla dzieci. Z cukierkami szedł do ubikacji w ratuszu. Czołg stał przy pompie – naprzeciwko wlotu do ulicy Kaliskiej. Z relacji matki, która też o śmierci męża dowiedziała się od ludzi, pan Czesław wie, że ktoś krzyczał do dzieci, żeby ,,wyrzuciły to”. Potem był wybuch. Ojciec pana Czesława nie zmarł na miejscu. Do szpitala niósł go sanitariusz nazwiskiem Gil.
To ja niosłem pana tatę
Wiele lat po wojnie, dorosły już Czesław Góralczyk, odwiedził w Pleszewie fryzjera, niejakiego pana Gila. Dogadali się, że pochodzi z Jedlca, a ,,jego ojciec zginął na Rynku podczas wybuchu czołgu”. – Wtedy fryzjer przestał mnie strzyc i powiedział: proszę pana, to ja niosłem pana tatę do szpitala – powiedział mi pan Góralczyk. Mówi, że ciężko było mamie, po śmierci ojca. Miała dwoje dzieci, on miał 2 latka a jego siostra 3 miesiące.
Ruscy zabrali mamie krowę
Nikt wdowie nie pomógł, chociaż ojciec był ofiarą wojny. Starała się o odszkodowanie, bezskutecznie. Odpisali, że jest gospodarstwo i ma z tego dzieci utrzymać. A nie miał na nim kto pracować. Do tego ,,ruscy” zabrali mamie krowę – mówił Czesław Góralczyk. Podkreślał, że mama sama pracowała na gospodarstwie. „Za Stalina, nie raz brakowało chleba. A jeszcze wierszyków o Stalinie trzeba było się uczyć”. Ojciec pana Czesława pochowany jest na jedleckim cmentarzu, razem z żoną.
Nie było winnych
Przez wiele lat o ofiarach wybuchu sowieckiego wraku czołgu raczej w Pleszewie nie mówiło się. Nikt się nie zastanawiał nad tym, dlaczego komisarz wojenny lejtnant Biegimbietow nie usunął wraku sprzed ratusza. W kronikach miasta nie odnotowano winnych tego nieszczęśliwego wypadku. Ba, nawet tablicy upamiętniającej ofiary tragedii – nie było.
Dopiero pożar ożywił pamięć
2 maja 2010 roku wybuchł pożar w kamienicy przy Kaliskiej 2 uszkodzonej w styczniu 1945 roku przez wybuch sowieckiego czołgu. Podczas odbudowy kamienica odzyskała pierwotny kształt. Na odbudowanym portyku zawieszono tablicę, która upamiętnia nie tylko radzieckich czołgistów, którzy zginęli w wybuchu czołgu ale też osoby, które 27 lutego 1945 roku zginęły w pozostawionym na rynku wraku.
Czytaj: Córka przeżyła, ojciec zmarł po wybuchu wraku sowieckiego czołgu
Sowiecki żołnierz uratował życie ofierze wybuchu wraku sowieckiego czołgu
W tej kamienicy produkowano krzyżyki wysyłane na Wyspy Kanaryjskie