Jak pan ocenia te trzy lata Zajezdni Kultury, jakie plany czy marzenie udało się zrealizować, co jest największą wartością placówki, którą pan kieruje?
Trzeba na to spojrzeć wielowątkowo. Po pierwsze, samorząd miasta pozostawia nam całkowitą wolność kreacji artystycznej. Możemy się rozwijać w szerokim spectrum kultury, nie robimy niczego „pod zamówienie”.
Po drugie – udało się oddzielić kulturę i sztukę od rozrywki. W Zajezdni Kultury koncentrujemy się na kulturze i sztuce, zwłaszcza, że utrzymujemy się z pieniędzy publicznych, tylko czasem pobierając bardzo symboliczne kwoty za koncerty. Chce my edukować społeczeństwo. Rozrywkę zostawiamy sektorowi prywatnemu.
Po trzecie – edukacja czyli uwrażliwianie mieszkańców miasta i naszych gości na piękno. Jest to ważne, zwłaszcza że szkoła programowo nie kładzie zbyt dużego nacisku na sztuki artystyczne.
Moim zdaniem to błąd. Zwłaszcza, że na co dzień częściej wyrażamy sądy estetyczne niż korzystamy z wiedzy matematycznej. Z wszystkim stron jesteśmy poddawani bodźcom estetycznym. I nie zgadzam się z twierdzeniem, że o gustach się nie dyskutuje. Wręcz przeciwnie, trzeba je kreować.
No właśnie, jeżeli jesteśmy przy gustach, ma pan opinię najlepiej ubranego faceta (przepraszam za kolokwializm, ale to słowo najbardziej mi pasuje) w Pleszewie. Czy pan się ubiera dla siebie, czy trochę dlatego, żeby innych ośmielić do wyjścia poza standardy małego miasta?
Ubieram się w sieciówkach
Nie jestem awangardowy, ubieram się w sieciówkach. Wchodzę do sklepu i już wiem, co kupię. Jestem mistrzem świata jeśli chodzi o wyprzedaże. Żona kupuje przez internet a ja muszę wejść do sklepu, zobaczyć, dotknąć i kupić.
Inspiruję się tym, co widzę na ulicy i to w dużym mieście. Siadam w kawiarni, zamawiam kawę i obserwuję ludzi, jak wyglądają, jak się ubierają. Zwracam uwagę na ludzi ubranych awangardowo, chociaż ja nie jestem awangardowy. Po prostu lubię być fajnie ubrany. Stosownie do sytuacji.
Zaczynam od marynarki
Nigdy wcześniej nie planuję, co włożę. To jest impuls – zaczynam od marynarki a mam ich koło 40. Tyle samo mam butów i trochę mniej czapek. Aha, i mam sygnet – mój własny, nikt z moich przodków takiego nie nosił.
Wracając do stylizacji, w małym mieście ludzie się boją wyróżniania strojem, ja się nie boję i jeśli kogoś zainspiruję do wyrażania swojego „ja” przez strój, to się będę cieszyć. Mam jedną fanaberię, nie przepadam za jeansami. Gdybym miał namalować swój portret byłby na nim facet w kapeluszu, z filiżanką kawy w ręku, słuchający jazzu.
Zajezdnia Kultury to zespół ludzi, którymi pan dyryguje jak kapelmistrz orkiestrą. Każdy gra swoje a pan to łączy pod jedną batutą. Tak to wygląda z boku. A jak jest naprawdę?
Tak, jest to 14 – osobowa rodzina, czy orkiestra, jak pani woli. Pracujemy na zasadzie delegowania kompetencji – każdy za coś odpowiada, np. pani Patrycja, (która nam towarzyszy przez chwilę przy rozmowie), jest ekspertem od social mediów. Ona tym rządzi chociaż często dyskutujemy.
Jaka jest misja Zajezdni Kultury? Czy każdy może tu zrealizować swój pomysł na spotkanie czy wydarzenie?
Chcemy przede wszystkim być narzędziem do budowania kultury w mieście. Politykę zostawiamy w domu. W ostatnim czasie wspieraliśmy dwie skrajne światopoglądowo imprezy. Z jednej strony był to ” Marsz dla życia i rodziny” parafii św. Floriana z drugiej spotkanie z „Sędziami pod Presją”.
W ciągu 3. lat Zajezdnię Kultury odwiedziło prawie 40 000 uczestników wydarzeń, odbyło się tu 101 koncertów (w tym plenerowych), 28 spektakli. W Galerii Zajezdni eksponowano 21 wystaw
Płaci podatnik z prawej i z lewej
Nie można oceniać Zajezdni w kontekście światopoglądowym. Podatki na nas płaci podatnik z lewej strony sceny politycznej i z prawej. Promujemy też lokalnych artystów m.in. Sławomira Danielskiego, Sławomira Derę, Monikę Kowalską, Magdalenę Głoskowską – Drytkiewicz. Co tydzień 150 dzieci uczestniczy w warsztatach artystycznych, gdzie stawiamy na jakość.
Czego się pan obawia?
Tak jak wszyscy, negatywnych wiadomości ze świata. W czasie kryzysu, najpierw będą cięcia wydatków na kulturę. Wciąż się też mierzymy z sytuacją pandemiczną.
A marzenia, te związane z Zajezdnią Kultury?
Myślę o Muzeum Kolejki Wąskotorowej – byłoby to domknięcie projektu zagospodarowania terenów pokolejowych. Wtedy wąskotorówkę można by wykorzystać turystycznie. Idea się materializuje. Jest Zajezdnia, jest biblioteka, będzie hotel i Muzeum. Wierzę, że tu będzie przyjeżdżać cała Polska.
Czytaj: Przyjechał pociąg do Zajezdni Kultury
Czytaj: Kolej wąskotorowa zbuduje markę miasta Pleszewa
Czytaj :Zajezdnia Kultury wśród nominowanych