![6-2.jpg](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/6-2.jpg)
Swoje wspomnienia o ulicy Targowej spisała Grażyna Kostek, która od połowy lat 50. mieszkała z rodzicami i z siostrą przy ulicy Malińskiej w tym miejscu, gdzie odbija od niej ulica Targowa. I bardzo dużo pamięta.
Targowa to była ulica z dziurawą jezdnią, bez chodników i oświetlenia. Jeśli nie liczyć odrobiny światła w pobliżu parku przy Spomaszu. Ulicę przecinały tory, był szlaban i budka dróżnika.
Jeszcze na początku lat 60. ulica Targowa prowadziła od ulicy Malińskiej na targowisko, które znajdowało się na terenie obecnej siedziby straży pożarnej, skarbówki i częściowo na terenie parku. Ulica Gwardii Ludowej (teraz Bogusza) została wytyczona w końcówce lat 60.
Przy Targowej stał zawsze tylko jeden dom na skrzyżowaniu z ul. Strumykową. Był otoczony pięknym zadbanym ogrodem. Reszta to był teren dzisiejszego Spomaszu, kolei i Centrali Ogrodniczej.
Od strony ulicy Malińskiej, z prawej strony na skrzyżowaniu, był dom Bociańskich/ Jeranów. Przed wojną tam była Gospoda „U Jerana”. W latach mojego dzieciństwa był tu skup warzyw i owoców, który prowadził Powiatowy Związek Gminnych Spółdzielni.
![](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/8-1.jpg)
Pamiętam kolejki wozów konnych, które ustawiały się przy Malińskiej – wjazd do skupu był od ulicy Targowej.
Po drugiej stronie ulicy Targowej – w pobliżu Malińskiej, był jeden dom, w którym wtedy była siedziba Polskiego Czerwonego Krzyża a dzisiaj jest Centrum Usług Wspólnych.
![](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/targowa-stara.jpg)
Za tym, po lewej stronie, była Centrala Ogrodnicza, gdzie też skupowano owoce i warzywa. Także tu dojeżdżały wozy z pomidorami…
![](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/2-3.jpg)
Dalej były i są tory, zabudowania Aparatury. I odkryty Ner, który przecinał Targową. Można było zejść pod most i przejść korytem rzeki na drugą stronę. Oczywiście robiły to dzieciaki, pod warunkiem, że był niski stan wody. Wiosną teren wzdłuż torów bywał zalany, woda występowała z koryta rzeki.
Przez całą jesień, wzdłuż torów od Targowej do Ogrodowej – tam gdzie teraz biegnie łącznik i gdzie ma powstać parking, stały wozy z burakami cukrowymi, które tu skupowano i ładowano na wagony. Wszystko grzęzło w błocie. Był to trzeci skup.
![](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/4-3.jpg)
Ulica Targowa dochodziła do Słowackiego, gdzie było targowisko. Handlowano tu produktami rolnymi, zwierzętami. Przejścia do ulicy Poznańskiej nie było. Ulica Bogusza powstała w końcówce lat 60.
![](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/5-3.jpg)
Żeby dojść do liceum przy ulicy Poznańskiej 38, trzeba było przejść ulicą Ogrodową, albo przez park, który w latach 60. bywał zamykany. Chodziłyśmy też ulicą Sienkiewicza.
Największym koszmarem ulicy Targowej był przejazd kolejowy. Obok budki dróżnika była zwrotnica do obracania lokomotywy, najpierw parowej, a później spalinowej. Lokomotywa wjeżdżała na zwrotnicę i dróżnik ręcznie, za pomocą korby, ją obracał.
![](https://irenakuczynska.pl/wp-content/uploads/2022/01/3-5.jpg)
Szlabany były prawie ciągle opuszczone. Za przejście pod szlabanem płaciło się mandaty. Ci, którzy spiesząc się do pracy lub szkoły, musieli tędy przechodzić, doprowadzani byli do białej gorączki.
W budce dróżnika przesiadywali sokiści, czyli pracownicy Służby Ochrony Kolei. Podejrzewam, że dorabiali sobie tu do pensji mandatami. Najgorsze było to, że nigdy nie było wiadomo, czy są w budce, czy też nie.
Pod szlabanem zbierał się tłum, zniecierpliwionych ludzi. Prędzej czy później, ktoś nie wytrzymywał, podnosił szlaban i przechodził.
Wtedy z budki wychodził sokista i … trzeba było płacić mandat. Jeżeli byli to uczniowie, to sokista straszył, że da znać do szkoły o łamaniu prawa. Mieli sokiści swoje metody łapania jak największej liczby ludzi.
Gdy z grupy czekających przy szlabanie, ruszał pierwszy odważny, to go czasami przepuszczali. Wtedy ruszała reszta, myśląc, ze nie ma sokistów i wpadali prosto na n ich.
Ludzie byli w tamtych czasach jacyś tacy pokorni. Stali w grupie i dawali się spisywać. Nie przyszło im do głowy, że jak wszyscy pójdą dalej, to sokista nie będzie w stanie ich zatrzymać.
Czasem jakiś bardziej ludzki dróżnik wychodził i dawał znać, że można przejść. W ten sposób ja raz zostałam przyłapana. Dróżnik kazał przejść, a przy drugim szlabanie czekał już na mnie sokista. Wsypałam bez skrupułów dróżnika i mandatu nie płaciłam.
Tory kolejowe dzieliły miasto na dwie części i wyznaczały przynależność do parafii, do szkół.
Ulicę Targową ze stacją PKP łączyły tory, budka dróżnika i bocznica kolejowa, ale stacja kolejowa w Pleszewie też jest warta opisania.I to będzie temat kolejnej opowieści.
Po rewitalizacji ulica Targowa jest jedną z ładniejszych w Pleszewie. Prowadzi od ronda małego do dużego Ronda 2020 Roku.
Według opowiadania Grażyny Kostek
Zdjęcia Irena Kuczyńska