Ostroróg w Dobrojewie?
Przez 18 lat mieszkałam w Ostrorogu przy Wronieckiej 20. Moja ulica jest niedługa. Liczy zaledwie 28 numerów i nic nie wskazuje na to, że będzie ich przybywać. Żeby było śmieszniej, po parzystej stronie, miasto kończy się na numerze 18. Numery powyżej 20. w tym dom zbudowany przed samą wojną, przez moich dziadków, od lat 70. znajduje się w Dobrojewie. I próżno doszukiwać się w tym logiki.
Dobrojewo w Ostrorogu?
W 1938 roku dziadkowie Józefa i Wincenty Ratajczakowie kupili ziemię pod dom w Ostrorogu. Pobudowali go w miasteczku. I nagle, z niewiadomych przyczyn, decyzją urzędników, ich nieruchomość została przypisana do Dobrojewa, oddalonego o 2 kilometry. Mój dziadek Wincenty, nie mógł tego pojąć. Zmarł w 1975 roku jako mieszkaniec Dobrojewa. Ale w zbiorowej świadomości mieszkańców Ostroroga, trzy posesje z dobrojewskim adresem, należą do miasteczka Ostroroga.
Wroniecka, Kwileckich
Ulica Wroniecka jest taka stara, jak sam Ostroróg, który prawa miejskie otrzymał przed 1412 rokiem, czyli za króla Władysława Jagiełły. Nie wiemy, jaka była pierwotna nazwa ulicy, biegnącej z centrum miasteczka na zachód. Na pewno już w średniowieczu, na znane w okolicy ostrorogskie jarmarki, jechali tędy kupcy z bliska i z daleka. Może nazywała się Wroniecką? Wszak wiodła ku Wronkom. W dwudziestoleciu międzywojennym ( a może i w czasach pruskich) nazywała się ul. Kwileckich. Prowadziła do Dobrojewa i Oporowa, gdzie Kwileccy mieli swoje majątki.
Czytaj też: Wielkopolskie Pulawy w Dobrojewie
Mieczysław Kwilecki zasłużony Wielkopolanin z Oporowa
Najważniejsze urzędy
Ulica Kwileckich była reprezentacyjna. Zbudowano tam najważniejsze miejskie instytucje. To tu od końca XIX wieku, znajdowała się poczta, a przed nią budynek szkoły podstawowej, rozbudowany w latach 30. XX wieku.
Dwa domy dalej był magistrat – miejsce urzędowania burmistrza i rady miejskiej. Pobudowano go, podobnie jak pocztę, jeszcze w czasach pruskich.
Mało zabudowań z prawej
Przy Wronieckiej nie było dużo domów. W latach 50. XX wieku, odkąd sięgam pamięcią, z prawej strony (idąc od rynku) był tylko dom ustawiony szczytem, bo front miał od Rynku. Za skrzyżowaniem z ulicą Kapłańską – kolejny budynek ustawiony szczytem – najstarszy w Ostrorogu. Dalej ogród i oprócz wymienionych już przeze mnie urzędów, były tylko dwa gospodarstwa – państwa Dymków, po którym nie ma śladu, dom Rzyszczaków oraz Kłosów. No i nieruchomość pod nr 20, którą w 1937 roku kupili od Anny Perz, moi dziadkowie pod dom. Tak było jeszcze w pierwszych latach powojennych.
Z lewej jeszcze mniej
Idąc z rynku lewą stroną, miało się tylko dom nr 1 z wjazdem na podwórko pośrodku, dwie kamienice piętrowe, mały domeczek z ogrodem i dom przed skrzyżowaniem z ul. Szeroką (teraz Jana Ostroroga). Dalej były szkolne ogrody i na końcu pod nr 21 – gospodarstwo państwa Kaczmarków. I to wszystko. Ale z obu stron rosły piękne kasztanowce. Dawały cień, obdarowywały nas kasztanami i wyróżniały naszą ulicę. Taką Wroniecką pamiętam.
Początek ulicy w Rynku
I pozwólcie, że do tych czasów się cofnę pamięcią. Pewnie nie uwierzycie, ale jeszcze pół wieku temu ulica, która swój początek bierze na Rynku, tętniła życiem. Dzieciaki szły tędy przez do szkoły, oczywiście pieszo, nawet z Kluczewa, Wielonka, Zapustu.
Czytaj: Rynek był sercem miasta Ostroroga
Tętniło tu życie
W magistracie urzędował przewodniczący rady miejskiej, były tu biura miejskie. Przez całą dobę pracowały telefonistki na poczcie. W okienku nadawało się listy polecone, kupowało znaczki, zamawiało rozmowy międzymiastowe, które się prowadziło w kabinie. Ulicą Wroniecką docierali do miasta pieszo lub rowerami mieszkańcy Dobrojewa, Binina, Bielejewa, Oporowa. W niedzielę zmierzali do kościoła w dni robocze do sklepów, urzędów. Dopiero kiedy ks. Alojzy Becker wprowadził mszę św. o 6.30, dojeżdżali ludzie z wiosek „jaśkiem”/
Czytaj też: Historia pociągu zwanego “ostrorogskim jaśkiem”
Furmanki i auta
W dni targowe rolnicy jechali do Gminnej Spółdzielni Samopomoc Chłopska przy ul. Szamotulskiej. Oczywiście wozami, które ciągnęły konie. Furmanki jechały raczej “latówką” czyli z boku głównej części jezdni, która służyła nielicznym samochodom. Czasem, jako dzieci, siadaliśmy na rowie przed domem i liczyliśmy samochody oraz wozy. Czekaliśmy zawsze na mleczarka z gospodarstwa w Dobrojewie, który odwoził mleko do mleczarni przy ul. Poznańskiej. Czasem wóz ciągnęły osiołki. (Naprawdę!) Zdarzało się, że koło naszego domu na górce stawały i jak to osły, nie chciały iść dalej.
Lodowisko zimą, krowy latem
W porze zimowej, na szosie jeździło się na łyżwach. I to też nie jest żart. W latach 50. w zimie, drogi nie były odśnieżane ani posypywane, więc można było śmigać po jezdni na łyżwach. Chyba, że jakieś sanie trzeba było przepuścić albo auto z rzadka przejeżdżające. Ulica Wroniecka prowadziła do kąpieliska nad Jeziorem Mormin. Szło się czereśniową aleją, w cieniu drzew, do krzyżówki, żeby potem skręcić w lewo do lasu. Pędzono też ulicą krowy na pastwiska.
Czytaj też: Kiedy Myślę Ostroróg, widzę Mormin
Spacerniak i aleja
Od wiosny do późnej jesieni była ulica Wroniecka miejscem spacerowym. W pogodne niedziele szli w kierunku Mormina rodzice z dziećmi, dziewczyny z chłopakami, zakochane pary… Biegały dzieciaki, żeby zerwać kilka czereśni z drzew na alei, które były pilnowane. Niektórzy zbierali to, co spadło. Pani „alejarka” podejrzliwie patrzyła na spacerowiczów. W sezonie przy drzewach stały drabiny a na nich stali ci, którzy zarabiali na rwaniu.
Od Rynku lewą stroną…
Przenieśmy się zatem w lata 50. i 60. Wędrówkę po Wronieckiej zaczynam od rynku. Dom przy Wronieckiej 1 się nie zmienił. Może mieć grubo ponad 100 lat. Jest bardzo ciekawy, bo przecięty wjazdem na podwórko. Teraz pusty, wystawiony na sprzedaż.
Kolejny dom jest piętrowy. Należał do państwa Rowińskich. Pamiętam, że była w nim sala widowiskowa na piętrze. Odbywały się tu koncerty chóru im. św. Cecylii, w którym śpiewali moi rodzice, wystawiano tu przedstawienia a nawet wieczorki taneczne organizowano. Na parterze był sklep obuwniczy. Prowadziła go GS “Samopomoc Chłopska”. W domu, oprócz rodziny Rowińskich, mieszkała rodzina Ranke. Pan Maciej – przedwojenny oficer, był kolegą mojego dziadka Wincentego. Czasem go odwiedzał na Wronieckiej 20.
Z lewej na prawą stronę
Naprzeciwko kamienicy Rowińskich, tam gdzie teraz jest magazyn sklepu ABC, na rogu, był zakład mechaniczny pana Kaszkowiaka. Umiał on zrobić wszystko. Długo myślałam, że “mechanik” to jego nazwisko. Nawet na żonę mówiło się w skrócie “mechaniczka”. Na ich dzieci też. Kaszkowiakowie mieszkali obok.
Z lewej najstarszy dom w Ostrorogu front od Kapłańskiej, szczyt od Wronieckiej. Z prawej szczyt domu, gdzie był warsztat "mechanika" czyli pana Kaszkowiaka
Za skrzyżowaniem z Kapłańską był szczyt domu państwa Króliczaków. Znamy go dobrze. Kiedy w 2018 roku pisałam tego posta, nowy właściciel nieruchomości miał plany. Czytaj TUTAJ
I dalej płot ogrodu, wzdłuż którego biegł chodnik. Przy chodniku drzewa z różowymi kwiatami, które kwitły w maju, kiedy szliśmy tędy na “majowe”. W kwiatach brzęczały chrabąszcze. Na końcu ogrodu, pod nr 4, stał dom państwa Krzyżaniaków. Wybudowali go w latach 50. Leon Krzyżaniak był krawcem. Alina i Zdzisław chodzili z nami do szkoły. Potem Krzyżaniakowie dom sprzedali. Był tu Komisariat Milicji Obywatelskiej a potem policji.
Niedawno nieruchomość przejęło miasto. Burmistrz (w 2017 roku) mówił, że ma kilka pomysłów na jego zagospodarowanie. Ale decyzja należy do radnych kolejnej kadencji.
Z prawej na lewą
Teraz cofam się do Wronieckiej 3. Przed wojną w tej kamienicy była piekarnia pana Gidaszewskiego. W chleby i bułki zaopatrywała się tu cała okolica. Ale nie tylko pieczywo. Gidaszewscy mieli w sklepie wszystko, czyli przysłowiowe “mydło i powidło”. Ten dom też jest (rok 2021) wystawiony na sprzedaż.
Po wojnie nowa władza piekarnię im odebrała. A w pomieszczeniu po ich sklepie GS prowadziła sklep papierniczy. Potem, w latach 60. był jeszcze obok sklep pasmanteryjny. W kamienicy mieszkali Rżyskowie a na piętrze państwo Szwarcowie, którzy przed wojną prowadzili na rynku swój sklep, a po wojnie kiosk spożywczy przy ul. Szamotulskiej. Doskonale pamiętam państwa Szwarców, należeli do elity.
Po piętrówkach, małe domki
Za kamienicą Rżyskich, przycupnął mały parterowy domeczek, w którym w latach 50. mieszkali Hermułowie. Pan Hermuła lutował dziurawe garnki. Potem zamieszkali tam państwo Janiszewscy – Heniu był moim kolegą z klasy. Dalej ogród i za strumykiem dom państwa Krzaków – zbudowany po wojnie. Obok na rogu stary (teraz pusty) dom państwa Grzebytów. Za moich czasów mieszkali tam Tomalakowie.
W cieniu obelisku
Szczyt ich domu przylegał do ulicy Szerokiej, obecnie Jana Ostroroga. Za nią zaczynał się rów, bardzo głęboki. Zanim w 1953 roku wybudowano tu obelisk ku czci Jana Ostroroga, dzieciaki zjeżdżały z górki na dół sankami. Doskonale to pamięta najmłodsza siostra mojej mamy Aleksandra.
Jan Ostroróg urodzony w 1436 roku w Ostrorogu wojewoda poznański, w latach 1474 - 1500 kasztelan poznański, doktor obojga praw zdobytych na Uniwersytecie Bolońskim, doradca króla Kazimierza Jagiellończyka i Jana Olbrachta, sygnatariusz pokoju w Toruniu w roku 1466, sygnatariusz aktu odnawiającego unię polsko - litewską w 1496 roku, publicysta- autor "Memoriału o urządzeniu Rzeczpospolitej" gdzie postulował m.in. głoszenie kazań w języku polskim a nie niemieckim i wprowadzanie języka polskiego do urzędów, zniesienie dziedziczności urzędów, rezygnację ze stosowania tortur, wprowadzenie obowiązkowej służby wojskowej. Uważał, że prawo powinno być równe dla wszystkich. Obelisk Jana Ostroroga zbudowany w 1953 roku foto rok 2017
I znów strona lewa
Tymczasem przechodzę na drugą stronę ulicy. W latach 50. tu kończył się bruk czyli „kocie łby” i zaczynała się droga bita z “latówką”, czyli pasem drogowym dla koni i furmanek.
Ulica Polna kiedyś prowadziła do księżych stodół, potem do POM-u, teraz do "Wiktorii"
Za zjazdem w ulicę Polną, przy której w latach 40. zaczęto na tzw. księżej ziemi, po wyburzeniu księżych stodół, budować najpierw Gromadzki Ośrodek Maszynowy, który z czasem stał się Państwowym Ośrodkiem Maszynowym (teraz jest tu “Wiktoria”), stał dom nauczyciela. Mieszkali tu państwo Wilgosiewiczowie, pani Maria Kaźmierczak – Szymaś – moja wychowawczyni w klasach IV – VI, potem państwo Nowakowscy.
Dalej szkoła z boiskiem i toaletami na dworze. Z kierownikiem Władysławem Szymańskim w oknie kancelarii.
Wspomnienia z lat szkolnych z opisem szkoły w latach 50. i 60. znajdziecie TUTAJ
Burmistrz Ostroroga Sławomir Szałata potwierdził w 2017 roku, że budynek został sprzedany 10 lat temu. Jest prywatną własnością i gmina nic nie może zrobić. Za szkołą była poczta. Na piętrze mieszkały panie Marzentowiczówne zwane “pocztówkami”. Jedna z nich – pani Brygida była naczelniczką poczty już przed wojną.
Przedszkole po Dymkach
Naprzeciwko poczty wyrósł po wojnie dom państwa Koniecznych. Starszy pan Konieczny – dziadek Tadeusza i Ireneusza był szewcem. Chodziło się tam z bucikami do podzelowania. Za ogrodem Koniecznych było pole, które uprawiali państwo Dymkowie a właściwie za moich czasów, Hałowie. Ich dom, z pięknej czerwonej cegły, stał naprzeciwko, czyli za pocztą. Teraz na tym miejscu jest przedszkole. Jeszcze w latach 60. było tu duże gospodarstwo z podwórkiem. Prowadziła je pani Władzia z mężem Adamem. Pani Władzia zwana Władą, była opiekunem społecznym i osobą, która umiała walczyć o swoje i nie tylko.
Naprzeciwko apteka
W latach 70. naprzeciwko gospodarstwa Dymków wyrosła apteka. Pierwszą kierowniczką była pani Wandtke.
Kolejna nieruchomość należała do Czekalskich. Wybudowali dom w latach 40. XX wieku. Pamiętam pana Stefana, który potrafił pisać wnioski, potrafił też przemawiać. Czekalscy mieli dwóch synów. Z młodszym Andrzejem graliśmy w “dwa ognie” na drodze wiodącej na pola – teraz ulica Rolna.
I znów strona prawa
Naprzeciwko był budynek magistratu, który dzisiaj jest biblioteką. Siedziba Urzędu Miasta i Gminy została w latach 70. pobudowana za starym pruskim budynkiem.
A ten doskonale pamiętam. Przewodniczący rady miejskiej Jan Przybysz – w latach 50. i 60. mieszkał w nim z rodziną. Jego żona Teresa była położną rejonową. A dzieci Janusz i Wanda, byli naszymi kolegami. Na piętrze mieszkała rodzina Uszakiewiczów: Niunia (Helenka) i Ania przychodziły się bawić z moimi młodszymi siostrami. Był jeszcze Andrzej i malutka Małgosia. Kiedy Uszakiewiczowie się wyprowadzili do Poznania, mieszkanie w magistracie na piętrze, otrzymała pani Stenia Sakowska. Ale ja już wtedy byłam na studiach.
Coraz bliżej końca ulicy
I tak dotarliśmy do domu państwa Rzyszczaków – lekko cofniętego w ogród, gdzie potem mieszkali państwo Marciniakowie. Teraz dom jest przebudowany. Jan Rzyszczak – był w 1918 roku delegatem na Polski Sejm Dzielnicowy Czytaj TUTAJ
Obok znajduje się dom, w którym już przed wojną mieszkali Kłosowie – najpierw pani Stasia i Bronia z Bogusią, potem w latach 50. sprowadził się tu Jan Kłos z dziećmi. Teraz mieszka tu trzecie pokolenie czyli Koblańscy. Najlepsi sąsiedzi.
Przechodzimy na drugą stronę
Vis a vis Wronieckiej 18, w latach 40. wybudowali dom państwo Siwińscy. Ich wnuki – to byli nasi koledzy. Marek i Edziu Biedni muzykowali od najmłodszych lat. Teraz grają w Poznaniu na wieczorkach i dancingach. A właściwie tylko Edzio gra, bo 3 lata temu Marek nagle odszedł.
Za ulicą, która pół wieku temu wiodła na pola, a teraz prowadzi do hali sportowej, pod numerem 21. znajduje się dom Kaczmarków z dużym gospodarstwem. Mieszkała tu siostra mojej mamy – Tereska. Teraz jej syn a mój kuzyn Marian i jego syn Paweł, tu gospodarują. Jest to ostatnia nieruchomość przy ulicy Wronieckiej.
Za Rolną Dobrojewo
I tak doszliśmy do Wronieckiej 20. Ta część ulicy należy już administracyjnie do Dobrojewa. Od Ostroroga odcina ją ulica Rolna, która prowadzi na pola. Przed laty od rana do wieczora na tej drodze był ruch. Rolnicy jechali wozami konnymi pracować na polach. Zwozili słomę, siano, ziemniaki. Niektórzy szli pieszo na pole. Pędzono tędy krowy na łąki. Wieczorem wracały zwierzęta i ludzie. Wszyscy się znali i pozdrawiali. Kiedy wozów nie było, dzieciaki na tej drodze grały w “dwa ognie”, w “zbijaka”. W sobotę zamiatane było nie tylko podwórko ale i cała droga przy domu.
Wroniecka w Dobrojewie
Do końca lat 40. dom Ratajczaków (moich dziadków) potem Leśnych, był ostatni. W latach 50. za naszym ogrodem, wybudowali dom Błajetowie, potem Piechotowie i kilkaset metrów dalej Bąkowie. W latach 70. pomiędzy Piechotami i Bąkami wybudowali dom Czajowie. Gmina wybudowała stację wodociągów. A wszystko to w Dobrojewie, które dzielą od Ostroroga pola, pola, pola i kilometry drogi powiatowej.
Są chodniki, nie ma drzew
W ciągu pół wieku na Wronieckiej wiele się zmieniło. Zniknęły drzewa, te małe kwitnące na różowo w maju i te duże, które sypały brązowymi kasztanami każdej jesieni, dając cień. Wycięto też czereśniową aleję, która kusiła dzieciaki, ale pozwoliła zarabiać na zrywaniu. Odeszli dawni mieszkańcy Wronieckiej. W niektórych domach gospodaruje kolejne pokolenie tej samej rodziny. Wypiękniały domy, zniknęły rowy, pojawiły się chodniki. Mieszkańcy dbają o swoje posesje.
Dom jest, nie ma kasztanów
Bardzo lubię ulicę Wroniecką. Nawet bez tych kasztanów. Chociaż kiedy rosły, zawsze mogłam powiedzieć, że “mieszkam w domu na górce za tym ostatnim kasztanem”. Ciekawe, czy kiedyś Ostroróg rozbuduje się także w tym kierunku? Czy przybliży się do Dobrojewa? Aktualnie nowe osiedla powstają przy ulicy Poznańskiej (na starych mapach jest nazwa “ku Lipnicy”), która prowadzi na cmentarz, gdzie w XIV wieku, na górce, pobudowano kościółek z cudownym obrazem św. Jakuba.
Jego historia w tym linku:TUTAJ