Święta Wielkanocne – pierwsze w odrodzonej Rzeczpospolitej Polskiej, przypadły 20 i 21 kwietnia. Wiemy to, dzięki zapiskom prawnuczki Maryli z Wereszczaków – Puttkamerowej – Janiny z Puttkamerów – Żółtowskiej – zamieszczonym w książce „Dziennik. Fragmenty Wielkopolskie 1919 – 1933”.
Prawnuczka Maryli w Poznaniu
W tym czasie, urodzona w 1889 roku w Wilnie – Janina z Puttkamerów – Żółtowska, – ze swoim mężem Adamem hrabią Żółtowskim (urodzonym w 1881 roku we Lwowie), – profesorem najpierw Uniwersytetu Jagiellońskiego a kiedy powstał Uniwersytet Poznański – kierownikiem Katedry Historii Filozofii Nowożytnej tejże uczelni – mieszkała w stolicy Wielkopolski.
Prowadziła dom otwarty
Janina Puttkamerówna także otrzymała staranne wykształcenie. W Poznaniu przy ul. Ogrodowej prowadziła dom otwarty, w którym bywali profesorowie, artyści, ziemianie, którzy umieli „prowadzić rozmowy niebanalne”. Prawnuczka Maryli Wereszczakówny, do której wzdychał nasz największy poeta Adam Mickiewicz , należała do towarzyskiej elity, publikowała w prasie recenzje literackie, napisała też powieść „Ballada”, ale do historii przeszła jako autorka dzienników. Pisała je 31 lat od 1905 do 1936 roku.
Miała ostre pióro
„Była dobrym obserwatorem, miała ostre pióro, opisywała świat ziemian, z których się wywodziła. Nie była dyskretna, nie tuszowała zawiłości charakterów, uczuciowych powikłań i rozdźwięków wśród rodziny i znajomych. A tych miała wielu” – napisała we wstępie do książki Barbara Wysocka. Możemy to zaobserwować, czytając zapiski z Wielkanocy u Kwileckich w roku 1919.
Jedziemy do Dobrojewa
Razem z Janiną i Adamem Żółtowskimi jedziemy więc do Dobrojewa, gdzie w 1919 roku mieszka z żoną Jadwigą – Franciszek Kwilecki – bratanek opisanego już na blogu zasłużonego Wielkopolanina – Mieczysława Kwileckiego z Oporowa TUTAJ Franciszek Kwilecki (1875 – 1937) prowadził duży majątek rolny w Dobrojewie, hodował konie, pasjonował się sztuką, studiował rzeźbę w Akademii Sztuk Pięknych im. Jana Matejki w Krakowie oraz na paryskiej akademii. W 1926 roku w swoim majątku w Dobrojewie gościł znakomitego malarza – Wojciecha Kossaka, którego znał z czasów nauki w krakowskiej uczelni.
O stadninie Kwileckich w Dobrojewie i pobycie tam Wojciecha Kossaka TUTAJ
Święta o jakich marzyli
W kwietniu 1919 roku Żółtowscy jadą spędzić Wielkanoc u Kwileckich do Dobrojewa. Istotne jest to, że jadą „na takie święta o jakich marzyli przez lata, obfite w jedzenie, liczne w gości, na tle wielkiego dworu”.
Foto ze zbiorów Michała Kwileckiego. Dobrojewo początek XX wieku. Na dole (z wąsami) Franciszek Maria Kwilecki. Stoi treci od lewej z bokobrodami - stryj Franciszka - Mieczysław Kwilecki z Oporowa, w środkowym rzędzie pierwszy od prawej dr Włodzimierz Sypniewski - proboszcz parafii w Ostrorogu - zaprzyjaźniony z Kwileckimi, pani w koku w czerni w środkowym rzędzie to Barbara z Mańkowskich Kwilecka - matka Franciszka wnuczka generała dąbrowskiego (twórcy Legionów Polskich we Włoszech) - wdowa po Stefanie Kwileckim, siostra Marii z Mańkowskich Mieczysławowej Kwileckiej z Oporowa.
Pałac w Dobrojewie w roku 1910. Niestety, Niemcy pałac spalili, a resztki rozebrali na cegłę w latach 1941/42. Rok 1912 - Przed pałacem w Dobrojewie - po bokach oficyny - tak musiał wyglądać wjazd do pałacu w 1919 roku, kiedy przyjechali Janina i Adam Żółtowscy
Przyjechaliśmy późno wczoraj wieczorem, Adam zmęczony poprzednią nocą w wagonie, poszedł wcześniej spać, a ja jeszcze zostałam, rozmawiając z Franiami [red. Franciszek Kwilecki i jego żona Jadwiga z Lubomirskich] – czytamy w Dziennikach Żółtowskiej.
Msza w kaplicy
Nazajutrz trzeba było wcześnie wstać na nabożeństwo. Kaplica w dobrojewskim pałacu znajdowała się w suterenach, co jej nadawało „zaciszny charakter krypty”. Msza już była zaczęta, kiedyśmy weszli. Po prawej stronie od ołtarza, za klęcznikiem, siedział Franciszek Kwilecki, postać potężna i pomimo duszy nowoczesnej, stworzona do kontusza. W ławce pod witrażem klęczały Jadzia ( Jadwiga z Lubomirskich, żona Franciszka) i Julcia Lubomirska (bratanica Jadwigi), dalej panienki z czerwonymi kokardami w warkoczach, potem w jednym wgłębieniu służba i ta nieskończona ilość pań w czarnych bluzkach, które się gromadzą koło wielkiego dworu. Światło panowało w kaplicy dziwne, bo u sufitu paliły się dwie lampy elektryczne, a witraże przepuszczały zaćmione blaski. Ksiądz jezuita, zaproszony specjalnie na święta, wystąpił z przydługim i nudnym kazaniem. Potem znaleźliśmy się wszyscy na wietrze szarego dnia.
Śniadanie i polityka
Po mszy wszyscy zgromadzili się w salonie niebieskim, o nietkniętej dekoracji z XVIII w. Rozmowy przy stole, w Wielkanoc u Kwileckich, dotyczyły polityki. Granice tworzącej się II Rzeczpospolitej nie były ustalone. Trwały walki o Wilno, gdzie mieszkała matka Janiny Żółtowskiej. Rozmawiano też o gospodarce, o kulturze, wszak pan domu był nie tylko przedsiębiorcą rolnym ale też artystą… […]
Goście z Oporowa
Koło dwunastej przyjechali goście z Oporowa — p. Puszetowa ( Ludwik Puget, rzeźbiarz wraz z żoną Julią z Kwileckich, córką Mieczysława Kwileckiego i Marii z Mańkowskich), Dosiowie Kwileccy (Dobiesław Kwilecki ostatni właściciel Oporowa, wraz z żoną Zofią z Załuskich), jego siostra, p. Załuski ( Józef Załuski, teść Dobiesława, ojciec Zofii), dzieci Luli. „Dawny zwyczaj polega na fetowaniu pierwszego święta w Dobrojewie. Przyjechał jeszcze z Ostroroga proboszcz ks. dr Włodzimierz Sypniewski z Ostroroga. Zaroiło się od panienek i młodzieży. Drzwi do sali jadalnej otwarto” – pisze Janina z Puttkamerów – Żółtowska.
Święcone jajko, kotlety, torty, kompoty
Jadzia wystąpiła z jajkami pokrojonymi na talerzyku. Święconego ustawionego na stołach nie było. Siedziałam między dwoma Kwileckimi. Filiżanki z bulionem stały przy talerzach. Podano naprzód pieczone kotlety z sałatą, potem zimne mięso, a następnie wniesiono tak wspaniałe torty, że rozmiarami swymi przypominały państwa domu. Przy tortach roznoszono kompoty z brzoskwiń i moreli. I nagle nastrój zrobił się całkiem wielkanocny. Wszyscy mówili tylko o jedzeniu. Po czarnej kawie rozsunięto krzesła i panienki zaczęły tańczyć. Ja wczuwałam się w młodzieńczą radość panienek – odnotowała Janina Żółtowska.
Z Dobrojewa do Oporowa
[…] Drugi dzień świąt [21 kwietnia] był wietrzny. Towarzystwo z Dobrojewa jechało na śniadanie do pobliskiego Oporowa. Przez całą drogę padał mokry śnieg,” zasłaniający i tak zresztą brzydki krajobraz”. Panienki rozpowiadały sobie o dyngusie rannym, który był wysoce urozmaicony.
Oporowo 1912
Bez mahoniów i empirów
[…] W Oporowie ledwo się mogłam rozpatrzeć, a już wysiadaliśmy przed podjazdem. Wnętrze pałacu w Oporowie robiło wrażenie miejskiego mieszkania. Żadnych mahoniów ani empirów. Ton drugiego cesarstwa i bogatej burżuazji uderzył mnie w każdym kątku Oporowa. Stara pani Kwilecka z Oporowa, z domu Mańkowska (Maria Kwilecka – wdowa po zmarłym w 1918 roku Mieczysławie Kwileckim), wnuczka generała Dąbrowskiego, była za młodu bardzo ładna, lubiła ryzykowne żarty i jeśli się trzymała drogi cnoty, to w każdym razie nie ascetycznie. Ta jej łatwość udzieliła się córkom i objawiła kobiecością wnuczek – podkreśla Janina z Puttkamerów Żółkowska.
Zwyczajny obiad
Towarzystwo rozgościło się w małym saloniku. Starsza pani Kwilecka trzymała trąbkę w uchu, a za nią w fotelu drzemał foksterier. Rozmowy się rwały i panowało zamieszanie, jakie zwykle poprzedza obiad. Rolę pana domu grał Doś Kwilecki. I tutaj także nie urządzano święconego, tylko zimne mięso i placki wpleciono w menu zwykłego obiadu. Dzieci umieszczono przy osobnym stoliku w salonie, objadały się lodami i tortem.
Dobrojewo z artystycznym gustem
„Do Dobrojewa wróciliśmy na podwieczorek. […] Po podwieczorku panienki, Julcia i Adam poszli na spacer. Myśmy z Jadzią przeniosły się do jej salonu, gdzie wiszą hafty japońskie i na białej półce stoi kolekcja porcelany. […] Ze wszystkich ziemiańskich siedzib w Wielkim Księstwie Poznańskim Dobrojewo należy do najokazalszych. Artystyczny gust Franciszka widać na każdym kroku.
Powrót pociągiem
W drugi dzień świąt Wielkanoc u Kwileckich się skończyła. Wieczorem państwo Żółtowscy wracali z Dobrojewa do Poznania. Na pewno do Szamotuł jechali pociągiem relacji Szamotuły – Międzychód. Dowiedzieli się, że w Wielką Sobotę, 19 kwietnia 1919 roku „Wilno zostało wzięte przez Wojsko Polskie. Odmarsz bolszewików musiał być straszny”. A w Wilnie mieszkała matka Janiny z Puttkamerów – Żółtowskiej.
Zdjęcia pochodzą z książek wydawnictwa Muzeum Górków, Biblioteka Narodowa Polona oraz Wielkopolskiej Biblioteki Cyfrowej
Współpraca w pisaniu artykułu Michał Dachtera
Aktualizacja Wielkanoc 2021