
Do Walewic zaprosiła nas dr Amelia Korzeniewska – żona kuzyna Moniki Matyjaszczyk, którą poznałyśmy już podczas tegorocznych Imienin Anny. Właśnie w Walewicach odbywał się „Poranek z historią w tle”, organizowany w ramach projektu „Dla Polski. Pamięć o dorobku kulturowym i patriotycznym polskiego ziemiaństwa i arystokracji w XIX i XX w.” przez Ośrodek Badań nad Pamięcią Zbiorową i Studiów Muzealnych. Spotkanie miało niezwykłą atmosferę – uczestniczyli w nim przedstawiciele polskich rodów ziemiańskich, a głównym prelegentem był Andrzej Krzyżanowski, potomek Grabińskich herbu Pomian, którzy przez sto lat prawie zarządzali pałacem i majątkiem.
Szpilowski czy Zawadzki
Sam pałac istnieje od 1783 roku. Projektował go Hilary Szpilowski, chociaż zdaniem niektórych historyków, mógł to zrobić architekt Stanisław Zawadzki– projektant pałacu w Dobrzycy. Przy czym Szpilowski był uczniem Zawadzkiego. I to on miał dobudować stojące symetrycznie oficyny, połączyć je z korpusem głównym i nadać ostateczny kształt i wystrój całego pałacu. Pierwszy właściciel pałacu Atanazy, żył długo i mając 72 lata po raz trzeci ożenił się z 19 – letnią Marysieńką Łączyńską, tą samą która w 1810 roku urodziła tu syna Napoleona – Aleksandra, który nadał mu tytuł hrabiego.
Prapradziadek
W 1853 roku walewickie dobra trafiły do rąk Grabińskich herbu Pomian – a dokładnie do Stanisława Wojciecha – prapradziadka oprowadzającego nas po pałacu Andrzeja Krzyżanowskiego. Jego żona Eleonora z Czarneckich herbu Grabie była wnuczką słynnego producenta pasów kontuszowych. Ich praprawnuk na spotkanie z historią przywdział pas kontuszowy.

Araby, karpie i krochmal
Opowiadał barwnie o swoich przodkach i majątku, który przed wojną tętnił życiem. Już prapradziadkowie pana Andrzeja zmeliorowali grunty i stworzyli genialny system stawów rybnych 275 ha, gdzie produkowano setki ton ryb. Do dziś funkcjonuje system spuszczania wody na czas odłowu ryb i napełnianie ich na powrót wodą z pobliskiej rzeki. Grabińscy prowadzili tu stadninę koni półkrwi – anglo-arabów, którą utworzyła prababcia pana Andrzeja Eleonora z Czarneckich – Grabińska i która trwa do dzisiaj w tych samych liniach. Prowadzili krochmalnię, cegielnię, dwa młyny, pasiekę. Produkowali też mączkę ziemniaczaną, mieli własną kolejkę wąskotorową, po której zostały tory. W pałacu działały centralne ogrzewanie, bieżąca woda, telefon i prąd z prywatnej prądnicy. W majątku pracowały 43 osoby, a razem z rodzinami społeczność Dominium Walewice liczyła 185 mieszkańców.



Bohaterowie i goście pałacu
Nie zabrakło opowieści o bohaterstwie i dramatycznych losach rodziny. Dziadek prelegenta – Stanisław Bohdan Grabiński – w 1920 roku, wraz z siostrą i ośmioma ochotnikami wyposażonymi na własny koszt, ruszył na wojnę z bolszewikami. Wrócił po trzech miesiącach z Krzyżem Walecznych i orderem Virtuti Militari. Rodzina żegnała go i witała na ganku pałacu – tym samym, na którym w 1918 roku Grabińscy gościli Achillesa Rattiego, późniejszego papieża Piusa XI. W lipcu 1944 roku z tego samego ganku żegnano 19-letniego Władysława, brata matki Andrzeja – Róży. Wyruszył do powstania i już nie wrócił.
Maria Walewska i Napoleon
Walewice to także miejsce owiane legendą. To właśnie tu w 1810 roku Maria Walewska urodziła syna Napoleona – Aleksandra Colonna Walewskiego, którego cesarz uczynił hrabią. Mówi się, że w pałacu powstały apartamenty dla Napoleona Bonaparte – do dziś nazywane napoleońskimi. Według opowieści ściany jednej z komnat pokrywa wyjątkowa tapeta z Bachanaliami, choć naukowcy wykazali, że powstała już po śmierci Walewskiej i Napoleona. Faktem pozostaje jednak, że w czasie porodu obecni byli lekarze przysłani przez cesarza. O tajemnicach sypialni Napoleona opowiada Andrzej Krzyżanowski.




Do dziś w pałacu można zobaczyć meble pamiętające dawne czasy – w tym kanapę, na której, jak głosi legenda, mógł odpoczywać sam Napoleon. To obowiązkowe miejsce do pamiątkowych zdjęć.



Kuzynostwo
W tym miejscu przypomnę o związkach Walewic z Gołuchowem – Jadwiga Maria z Potockich Grabińska – babcia Andrzeja Krzyżanowskiego – była prawnuczką Tytusa Adama hr Działyńskiego – ojca Jana Kantego Działyńskiego – męża Izabelli z Czartoryskich – Działyńskiej, którzy stworzyli kolekcję gołuchowską. Jest to dla mnie – regionalistki – bardzo ciekawa informacja.
Paulina opowiada o Izabelli z Czartoryskich – Działyńskiej
Herstoryczny spacer po gołuchowskim Zamku z Pauliną Vogt – Wawrzyniak
Ożywiona historia dwóch niezwykłych kobiet Izabeli babci i Izabeli wnuczki wnuczki Izabeli
Kaplica pobudowana dla Leszczyńskich stała się mauzoleum dla Czartoryskiej
Jan Działyński – kochał Marię, poślubił Izabellę
Dziedzictwo i utrata
Podczas wojny i okupacji w pałacu znajdowali schronienie wygnańcy i uciekinierzy z Warszawy. W styczniu 1945 roku wkroczyli tu Sowieci – ziemian aresztowano, książki palono w ognisku, a w parku ścinano dęby. Po wojnie majątek przejęło państwo, ale nie powstało tu Państwowe Gospodarstwo Rolne . Walewice trafiły pod zarząd Ministerstwa Rolnictwa. Dziś potomkowie Grabińskich starają się o restytucję pałacu i innych rodzinnych dóbr. Sam Andrzej Krzyżanowski z sympatią mówi o obecnych zarządcach – TUTAJ ma swobodny dostęp do pałacu, w którym urodziła się jego matka.

Pod chmurką w Nieborowie
Po intensywnym dniu w Walewicach czekała nas kolejna atrakcja – spektakl „Straszny dwór” Stanisława Moniuszki w Muzeum w Nieborowie. TUTAJ. To było wyjątkowe widowisko – pod gołym niebem, wśród zieleni, przy blasku księżyca i świateł scenicznych. Przybyło aż 5500 widzów! My miałyśmy szczęście obejrzeć spektakl z loży księcia Macieja Radziwiłła. Muzyka, śpiew i sceneria stworzyły magiczny klimat – prawdziwa uczta duchowa.TUTAJ

Plenerowy Straszny dwór Moniuszki zachwycił w Nieborowie

Noc w pałacu
Wieczór zakończył się niezwykłym akcentem – noclegiem w Walewicach, na piętrze w dawnej sypialni Grabińskich. To tam mogła przyjść na świat mama Andrzeja Krzyżanowskiego – Róża z Grabińskich. Przed snem wzniosłyśmy toast lampką wina za organizatorów i gospodarzy. Nie przyśniła nam się ani Maria Walewska, ani Eleonora Grabińska, ani pani Róża – ostatnia właścicielka pałacu. Ale wszystkie one pozostaną w naszej pamięci.


Konie pozostały
Nazajutrz, w towarzystwie Amelii Korzeniewskiej i jej córki Olgi, wybrałyśmy się jeszcze na spacer po dawnych dobrach Grabińskich – po parku, gdzie zachowały się resztki dawnego założenia i po folwarku, którego zabudowania dziś zarastają i niszczeją. Na szczęście konie – symbol Walewic – wciąż tu są.
Wspomnienie na długo
Ten weekend był jak podróż przez wieki – od Napoleona i Marii Walewskiej, przez gospodarność i dramatyczne losy Grabińskich, aż po współczesne spotkanie z kulturą. Wróciłyśmy z Walewic i Nieborowa bogatsze o wiedzę, przeżycia i wdzięczność wobec tych, którzy ocalają pamięć i dziedzictwo.
Zdjęcia – pozostałość dawnej świetności Walewic







Czytaj też: O znajomości zawartej przez internet z hrabianką Biancą z rodu Turno herbu Trzy Kotwice
Wielkopolskie Puławy w Dobrojewie
Wielkich ludzi przywiodły do małych Rudek kobiety
Mieczysław Kwilecki Zasłużony Wielkopolanin z Oporowa
Wielkanoc 1919 u hrabiów Kwileckich w Oporowie i Dobrojewie