Wigilie w drodze – jedna na Syberii, druga na Podlasiu

Avatar photoIrena Kuczyńska24 grudnia 202322min
foto_adventure_podroze_19.jpg
Wigilię Bożego Narodzenia spędziła na Syberii, dokąd dotarła rowerem. Z rodzinnego Grodziska pojechała rowerem na prawosławną Wigilię na Podlasie - Magdalena Sobczak - fotografka, regionalistka, miłośniczka Podlasia ale też swojej wsi i roweru.

Właśnie dzięki rowerowi Magdalena Sobczak przeżyła przygodę życia.Wigilię Bożego Narodzenia roku 2017 spędziła na Syberii, tuż przy granicy Rosji z Mongolią. Tam witała też Nowy Rok 2018.

Na dwóch kółkach przez Azję

W 2017 roku postanowiła sprawdzić swoją wytrzymałość i wziąć udział w Bike Jamboree 2017 – 2019 – sztafecie rowerowej dookoła świata przez cztery kontynenty.  Projekt wystartował w maju 2017 roku w Gdańsku i miał swój finał w grudniu 2019 roku. Magdalena uczestniczyła w VIII etapie z Barnauł w azjatyckiej części Rosji do Kobdo – w zachodniej Mongolii.

Magdalena Sobczak na trasie Bike Jamboree
Z Barnaul do Kobdo przez góry

Na przejechanie 1200 km  rowerzyści mieli miesiąc. Grupa była pięcioosobowa.  Wylatywali 1 grudnia 2017 roku z Warszawy do  Moskwy i dalej do Barnaul na Syberii. 1 stycznia 2018 roku mieli się zameldować w Kobdo w Mongolii. Trasa wiodła przez góry Ałtaj – 2700 m n p m.

Na Syberii pod namiotem

Robili dziennie od 10 do 80 km, na rowerach ufundowanych przez sponsorów. Częściowo również wyposażenie było sponsorowane: kurtki puchowe, śpiwory, namiot, apteczki oraz niektóre elementy wyposażenia biwakowego – kuchenka i garnki. Na trasie, w większości nocowali w namiocie w śpiworach. Jedzenie – najczęściej liofilizowane, wieźli ze sobą.

Bike Jamboree
Bike Jamboree
Noclegi pod okiem Rosjan

Syberia – zdaniem Magdy, przypomina wielką wieś, bardzo słabo zaludnioną. Jeśli już gdzieś zdarzali się ludzie, to widząc pięcioro rowerzystów poruszających się w zimie na rowerach, nie ukrywali zdziwienia. W przygranicznym pasie między wsią Kosz – Agacz, a Taszantą przy Trakcie Czujskim (granica z Mongolią) byli bardzo pilnowani przez Rosjan. Byli wręcz zmuszeni, tego samego dnia dotrzeć do Taszanty, choć planowali rozbić podróż na dwa dni. Magda mówi, że  zatrzymując się tu, łamali prawo, dlatego powinni natychmiast ruszyć w stronę Taszanty.

Bike Jamboree Magdalena Sobczak

Boże Narodzenie w namiocie?

Podróż do granicy zajęła im cały dzień i dotarli  do celu wykończeni. Mieli dwie opcje, albo nocować w jedynym na granicy hotelu za bardzo duże pieniądze, albo rozbić namiot przed hotelem. Wybrali opcję drugą, zwłaszcza, że koszty noclegu były bardzo wysokie. Zaś oni mieli w perspektywie dwa noclegi, bo w weekend przejście graniczne było nieczynne.

Jednak Wigilia w hotelu

Dopiero kiedy rozbili obóz na polu obok hotelu, a pogranicznicy odjechali do swojej bazy, z hotelu przyszedł administrator.  Przekazał im rozkaz straży granicznej, aby podróżnikom pozwolić spędzić dwie noce w hotelu, w cenie jednej. Gdyby nie zgoda wierchuszki służby granicznej na dwa noclegi w cenie jednego, pewnie Wigilię Bożego Narodzenia 2017 roku, podróżnicy spędziliby w namiocie. A tak udało się im przeżyć Boże Narodzenie w hotelu pomiędzy Rosją a Mongolią.

Pod kontrolą

Luksusów jednak nie było.  Chociaż w hotelu był prąd, był internet, na Wigilię pierogi ze sklepu, barszcz z torebki i opłatek, który podróżnicy wzięli z sobą. Jeśli chodzi o pierogi, to nie każdy mógł po nie iść do pobliskiego sklepu. Podróżnicy byli pod stałą kontrolą pograniczników, nie mogli opuszczać hotelu, który był ogrodzony drutem kolczastym.

Sylwester w Mongolii

W I święto Bożego Narodzenia przekroczyli granicę z Mongolią. Korzystali z nawigacji, bo w tym kraju, jak mówi Magda, nie ma ani dróg ani znaków drogowych. To nawigacja doprowadziła ich do Kobdo, gdzie czekał na nich zmiennik, Artur Wysocki, który już dalej samotnie podróżował przez zaśnieżone wertepy Mongolii. Nowy Rok 2018 wraz z Arturem, witali w hotelu w Kobdo w Mongolii. Z Kobdo  dowiezieni do Ułan Bator, stamtąd samolotem lecieli do Moskwy i dalej do Warszawy.

I to tam, na Syberii, podczas spotkania z potomkami zesłańców powstańców styczniowych, w Barnaul, Bijsku i Górnoałtajsku,  Magda zobaczyła coś, “co skleiło jej się z Hrubieszowem a potem z Podlasiem”. Zobaczyła charakterystyczną zabudowę, bardzo zbliżoną do tej, która dominuje na wschodzie Polski.

Rowerem na Wigilię

Jesienią 2018 roku Magdalena Sobczak jechała do Hrubieszowa na pogrzeb cioci Józi.  I tam podjęła decyzję o wyprawie na Podlasie. I to jak najprędzej. Już, zaraz. A dokładnie na prawosławną Wigilię, która przypada 6 stycznia. Poczułam wtedy, że coś mi ucieka, że tak naprawdę nie znam ani regionu Lubelszczyzny ani Białostocczyzny, nie znam ludzi, historii ich kultury, a przecież wszyscy mieszkamy na tym samym podwórku w Polsce – wspomina Magda. Uruchomiwszy wszystkie kontakty i znajomości, wyruszyła 29 grudnia,  rowerem w kierunku Trześcianki w gminie Narew. Miała do przejechania 500 km.

Magdalena Sobczak – rowerem na Wigilię
Te same domki, co na Syberii

Kiedy znalazła się na Podlasiu i zobaczyła domki z otwartymi okiennicami, wszystko jej się złożyło w całość. Widziane przeze mnie domy w Rosji były takie same jak te na Podlasiu – wspomina Magda. Już wtedy zaczęła czytać o historii “bieżeńców” – mieszkańców m.in. Białostocczyzny, którzy w 1914 roku, kiedy rozpoczynała się Wielka Wojna, straszeni przez rosyjskiego zaborcę Niemcami, uciekali masowo na wschód. Niektórzy docierali nawet na Syberię. Masowo ginęli. Ci, którym udało się wrócić, kiedy powstała II Rzeczpospolita, budowali takie domki w jakich mieszkali “na bieżeństwie”.

Kraina otwartych okiennic
Czytaj też: Z Gołuchowa na styk kultur na Podlasiu
Batiuszka był w szoku

Tymczasem w Wigilię prawosławnego Bożego Narodzenia, Magdalena wędrowała po Trześciance szukając batiuszki – czyli proboszcza parafii. Zapukała do drzwi Domu Pomocy Społecznej, otworzył jej batiuszka. Kiedy powiedziała mu, że przyjechała z Wielkopolski rowerem na Wigilię, był w szoku.

Gość w dom, Bóg w dom

Za moment usłyszała : gość w dom, Bóg w dom! Zmęczona, utrudzona ale szczęśliwa, zasiadła z mieszkańcami i opiekunkami do wieczerzy. Była kutia, śledzie, pierogi i prosfora – chleb pieczony specjalnie na Wigilię. Zgodnie z planem,. po wieczerzy w ośrodku, Magdalena Sobczak  ruszyła na wioskę.  Pukała do drzwi mieszkańców wioski, rozmawiała z tymi, których zastała przy wigilijnym stole.

Podlasie
Puk, puk Wigilia

Rok później  Magda znów wyruszyła na Podlasie, tym razem samochodem. Przejechała 1500 km. Wigilię i Boże Narodzenie spędziła w “Krainie Otwartych Okiennic(Soce, Puchły,  i Trześcianka) w u Pani Tamary w Soce. Kontynuowała wtedy projekt “Puk, puk Wigilia”,  jeżdżąc po wsiach, spotykając się z ludźmi na rozmowach dotyczących tradycji bożonarodzeniowych i dawnych zwyczajów podlaskich wsi.

Cerkiew w Puchłach
Rodzinne historie

Dużo rozmawiała z ludźmi, którzy tam pozostali. Jest ich niewielu, w drewnianych domach pozostali starsi, bo młodzi wyjechali do miast i pojawiają się tylko w święta lub na wakacje. Starsi chętnie opowiadają rodzinne historie. I nie są one czarno – białe. Np. pani Ania – listonoszka, opowiadała Magdalenie o swoim ojcu, który po wojnie został zamordowany przez ochotników wcielonych do bandy “Burego”.

Z pracy przy projekcie
 Nagroda za „Puk puk Wigilia”

Projekt “Puk, puk Wigilia – rowerem na prawosławną Wigilię“ został opisany przez Magdalenę na blogu. Zgłosiła go też do konkursu. I w 2020 roku wygrała główną nagrodę – I miejsce w kategorii Polska podczas Festiwalu podróżniczego Śladami Marzeń w Poznaniu.

Puk puk Wigilia
Czytaj też: Puk, puk Wigilia

Jest to fragment posta  Magdalena Sobczak podróżuje, opisuje, fotografuje, filmuje

 


Info Pleszew - Irena Kuczyńska - logo


© 2022 – Info Pleszew – Irena Kuczyńska