Aldona Jańczak – zastępczyni dyrektora Zespołu Szkół Publicznych w Kowalewie , poetki, której wiersze można czytać na profilu Zachwycona życiem została przeze mnie zainspirowana do odkurzenia wspomnień sprzed lat i zaproszona na sentymentalny spacer śladami kolejki
Dom kolejarzy
I oto jesteśmy w Dobrzycy obok budynku z czerwonej cegły przy ul. Pleszewskiej, gdzie jeszcze w latach 80. mieszkali sami kolejarze. Na I piętrze, od strony ogrodów, było mieszkanie Wernerów. Ojciec Aldony – Roman pracował „na kolei”, jak to się kiedyś mówiło.
Podobno kiedyś ten budynek był noclegownią dla pracowników Krotoszyńskiej Kolei Dojazdowej o czym świadczyć mogą pomieszczenia, niegdyś duże, dopiero później podzielone ściankami na mniejsze pokoiki, kuchenki, łazienki. O pierwotnym przeznaczeniu budynku Aldona słyszała od dziadka – Józefa Wernera, który przybył do Dobrzycy z okolic Poznania.
Kolejkę widać było z okna
Przed budynkiem spotykamy dawną sąsiadkę Aldony, już tylko ona pozostała z dawnej kolejarskiej społeczności. Po drewnianych solidnych schodach wspinamy się na pierwsze piętro, gdzie rodzina Wernerów mieszkała. Aldona mówi, że, jak się mocniej z okna wychyliła, mogła dostrzec kolejkę, która zmierzała ku Dobrzycy od Pleszewa. Wtedy człowiek biegł na stację i zawsze zdążył – zapewnia.
Życie wg rozkładu jazdy
Dodaje, że rytm dnia w tej części Dobrzycy, oddzielonej od miasteczka (wtedy jeszcze wioski) majątkiem Augustynów, wyznaczony był przez pociągi. Wszyscy wiedzieli, o której jest rano pierwszy kurs a kiedy w nocy ostatni. Najwięcej ludzi jeździło do Pleszewa do szkoły, do pracy. I wracali. Ciągle był tu ruch.
Została rampa
Zanim udamy się na dawny dworzec, gdzie Roman Werner pracował jako dyżurny ruchu, spacerujemy wokół domu, przy którym tory kolejki, dotąd biegnące równolegle z szosą Pleszew – Dobrzyca, ostro skręcają w lewo. Śladem po kolejce jest rampa, przy której ładowano i rozładowywano wagony. W zimie, kiedy na rampie nie było wagonów, okoliczne dzieciaki, zjeżdżały na sankach „z górki na pazurki”.
Obrotnica jak karuzela
Za rampą była obrotnica, połączona torami ze stacją kolejową. Dzięki niej zmieniano kierunek ruchu lokomotyw a potem motorówek. Aldona wspomina, że bawili się tu „w karuzelę” , chociaż, jak mówi, „było to bardzo niebezpieczne”. Ale wtedy nikt o tym nie myślał. W tym miejscu na zakręcie ciuchcia zwykle zwalniała i wyskakiwali z niej pasażerowie, którym śpieszyło się do domu i nie czekali aż ciuchcia dotrze na dworzec.
Zwrotnica i mijanka
Dalej była zwrotnica. Próbuję sobie wyobrazić, jak tu było 40 lat temu. Aldona patykiem na piasku rysuje mi tę zwrotnicę: tu był jeden tor, zwrotnica i jeszcze jeden tor – mijały się tu pociągi, jeden jechał od Krotoszyna, drugi od Pleszewa. Teraz teren dawnej zwrotnicy porośnięty jest wysoką trawą. Kiedyś były tu dwa perony – wspomina córka kolejarza. Pamięta, że o 17.00 była mijanka.
Droga na kolejkę
Idziemy dalej drogą, którą dobrzyczanie biegli na dworzec i z niego wracali. Kiedyś to była droga asfaltowa, teraz zostały resztki po asfalcie. Mało kto tędy chodzi. Niedawno wytyczono tu ulicę Generała Augustyna Gorzeńskiego. Z prawej pozostałości po gorzelni i zabudowania majątku Augustynów.
Dochodzimy do budynku dworca, który teraz znajduje się przy ul. gen. Gorzeńskiego. Kiedyś, wspomina Aldona, ulicy nie było. Mówiło się, po prostu „na kolejce”. W budynku dworca mieszkają potomkowie kolejarza Leszka Sucheckiego.
Jeszcze widać napisy
Tymczasem opowieść Aldony przenosi nas w lata 70. kiedy jej tata Roman pracował tu jako dyżurny ruchu. Z lewej, w niższym budynku było mieszkanie, w wyższym poczekalnia – Aldona pokazuje drzwi wejściowe, pokazuje z boku ślad po zamurowanym drugim oknie poczekalni.
Nad drzwiami jest jeszcze napis Dobrzyca. Spod niego wychodzi podpis Dobersitz, nie wiadomo czy z czasów okupacji, czy rozbiorów. Wszak linia kolejowa łącząca Pleszew z Krotoszynem została oddana w roku 1901. Za budową linii lobbował właściciel majątku w Dobrzycy Józef Czarnecki.
Historia pleszewskiej ciuchci po której pozostały piękne dworce i wspomnienia
Sprzedawała bilety
Z tym dworcem łączą Aldonę wspomnienia z dzieciństwa. Lubiła tu przybiegać z domu przy Pleszewskiej kiedy tata był w pracy. Czasem pozwalał mi sprzedawać te kartonowe bilety. Jeszcze mam w uszach dźwięki otwieranej żaluzjowej szafy i datownika – mówi Aldona a ja to widzę i słyszę. Bo też mam w sercu małą stacyjkę w Ostrorogu i pociąg, zwany „jaśkiem”, którym po maturze wyjechałam w świat.
Czytaj: Historia pociągu relacji Szamotuły Międzychód przez Ostroróg
Odprawiała pociąg
Czasem tata pozwolił Aldonie założyć czerwoną czapkę dyżurnego ruchu, podnieść lizak i odprawić pociąg.
Z tą poczekalnią ma ona jeszcze inne wspomnienia. Kiedy w latach 80. do Dobrzycy na dyskoteki zjeżdżała się młodzież z całej okolicy, zakochani pozostawiali po sobie serca przebite strzałą, zapewnienia o miłości. Tu czekali na ostatni pociąg, tu żegnali swoje dziewczyny i chłopaków. Po czym wsiadali do kolejki i jechali do Pleszewa, do Koźmińca, Izbiczna…
Bujali wagonikiem
Żegnamy budyneczek stacyjny i idziemy dalej wzdłuż nieistniejących torów. Kilkaset metrów za stacją są ślady po parowozowni – warsztacie, w którym kolejarze naprawiali tabor kolejowy, wyruszali do odśnieżania torów czy do stawiania na tory kolejki, która z nich wyskoczyła. Córka kolejarza wspomina, że czasem działo się to za sprawą pasażerów, którzy za Fabianowem celowo „tak długo bujali wagonikiem” aż ten z torów wyskoczył. Mieli wtedy pretekst do spóźnienia się na lekcje. Pod koniec funkcjonowania kolejki, tory były powykręcane, bo nie były naprawiane, stąd coraz częstsze wykolejenia.
Resztki torów
Czytaj: Właściciel Dobrzycy poparł Konstytucję 3 Maja
Jedynym śladem po dawnych warsztatach mogą być resztki murów, które leżą w wysokiej trawie. My idziemy dalej ku ulicy Cegielnianej, która prowadzi z Dobrzycy do Sośnicy. Drogę przecinały tory, które jeszcze tu pozostały. Aldona próbuje przejść jedną szyną – tak chodzili w dzieciństwie. I udaje jej się.
Robimy sobie fotkę na torach. Kiedy powiat weźmie się za naprawę drogi, tory mogą zniknąć. Teraz giną w wysokich zaroślach i trawach. Tu kolejka jechała na zachód w stronę Izbiczna – wskazuje ręką moja rozmówczyni.
Czytaj: Regina Staniek – konduktorka, kierownik pociągu, zawiadowca stacji
Podróże ze zniżką
I opowiada o swoich podróżach kolejką do Pleszewa i dalej autobusem do Kalisza, do Łodzi. Mieliśmy legitymacje uprawniające do 80 – procentowej ulgi za bilety, więc się jeździło – mówi Aldona. Kiedy po ślubie przeprowadziła się do Pleszewa, przyjeżdżała do Dobrzycy kolejką w odwiedziny z mężem i córeczką w wózeczku.
Rowerem do pracy na kolei
Nie pamięta dokładnie dnia, w którym kolejka odbyła ostatni kurs do Krotoszyna. Mieszkała już wtedy w Pleszewie a jej tata dostał pracę w Kowalewie i w Pleszewie na stacji stacji. Był dyżurnym ruchu. Kiedy Aldona wracała ze studiów w Poznaniu, pociąg zwalniał na przejeździe przy Lipowej, żeby córka mogła wysiąść i szybciej dotrzeć do domu. Wracając do taty, do pracy na kolei dojeżdżał z Dobrzycy rowerem albo autobusem.
Życie wśród kolejarzy
Jak wyglądało dzieciństwo w cieniu kolejki? Aldona Jańczak mówi, że jako dziecko się nad tym nie zastanawiała. Żyła w środowisku kolejarzy, placem zabaw kolejarskich dzieci była rampa, obrotnica, zwrotnica. Czas był liczony wg rozkładu jazdy kolejki. Na Boże Narodzenie były bogate paczki. Ponieważ rodzice (mama w fabryce obuwia) pracowali na zmiany, życie rodzinne było do tego dopasowane. Jak tata szedł na nockę, jedliśmy wieczerzę wigilijną po południu. Jak wracał z dniówki to o 9.00 rano – wspomina córka kolejarza.
Wiersz kolejowy
Na okoliczność, pełnego wspomnień spaceru śladami kolejki w Dobrzycy od wjazdu przy ul. Pleszewskiej do wylotu przy Cegielnianej, Aldona Jańczak napisała wiersz, który mnie wzruszył. Obiecuje, że ten wiersz nie był ostatnim „kolejowym”…
Wspomnienie
Niewielka stacja z czerwonej cegły
na peronie ławeczek kilka
grupa podróżnych
walizki marzeń tobołki trudu
i zachód słońca na lśniących
torachTaką pamiętam pół wieku temu
kiedy wracałam z Pleszewa do
domu ojciec lizakiem odprawiał pociąg
uśmiech śląc mi na drogęWyglądał pięknie w czarnym
mundurze w czerwonej czapce
z orłem i znakiem PKP
dyżurny ruchu
jakże dumna byłam
machając mu z okna kolejki
Czytaj: Otworzyła szufladę z wierszami
Aldony Jańczak wiersze inspirowane życiem
Teatr Prawie Wielki i Jego Pasja na pleszewskim Rynku
Czytaj też:
Antoni Moch i jego przygoda z kolejką, która trwa 45 lat
Historyczne zdjęcie kolejki wywołało falę wspomnień
Potencjał Pleszewa tkwi w kolejce wąskotorowej
Krystyna i Zdzisław Siereccy – kolejarskie małżeństwo z Pleszewa
Pieszy rajd trasą kolejki z Broniszewic do Krotoszyna
Kolejarze pleszewscy mieli swoją przychodnię